Kolagenowe napoje Kinohimitsu nareszcie w mych łapkach! ;D

Podstawą pięknie wyglądającej cery jest kolagen – nadaje jej sprężystość, odpowiada za jej napięcie. Jednak z wiekiem kolagenu ubywa, zaś skóra „opada” i tworzą się pierwsze zmarszczki. Naturalnym jest więc szukanie sposobu, aby zachować wysokie poziomy kolagenu w skórze.

A ponieważ o skórę można dbać od zewnątrz, jak i od wewnątrz, naturalnym pomysłem jest dostarczanie dodatkowego kolagenu w postaci suplementów. Niestety badania naukowe niejednokrotnie udowadniały, że kolagen przyjmowany z pożywieniem nie przedostaje się do tkanki łącznej znajdującej się pod skórą, bo po drodze jest najzwyczajniej w świecie trawiony. W najlepszym wypadku suplementy kolagenowe dają nam gładziutką i sprężystą wyściółkę jelita ;).



Jednak Japończycy nie byliby sobą, gdyby nie zadeklarowali, że opatentowali jakąś tam super technologię tworzenia suplementów diety, gdzie kolagen jednak może dostać się do tkanki łącznej i poprawić jej stan. A ja nie byłabym sobą, gdybym nie chciała przetestować, czy owe zapewnienia są prawdziwe ;).

Fakt, że udało mi się znaleźć bardzo dobrą promocję na Japońskie kolagenowe drinki Kinohimitsu tylko przypieczętował tą decyzję. Dzisiaj kurier dostarczył mi moje 20 buteleczek (każda po 50 mililitrów) owego specyfiku.



Skład jest dość nieskomplikowany: woda, fruktoza, koncentrat soku jabłkowego, rybi kolagen (2,500 mg), kwas cytrynowy, witamina C, inne soki, koncentrat z cytryny, koncentrat liczi, wyciąg z nasion Perilla (czymkolwiek Perilla jest), proteiny jedwabiu, isoflavonoidy soi.

Wskazanie zażywania jest następujące: pierwsze 6 dni buteleczkę dziennie, potem 2-3 butelki tygodniowo. Przed śniadaniem, albo przed pójściem do łóżka.



Zobaczymy co z tego będzie. Przyznam, że nie jest to mój pierwszy kontakt z ideą picia kolagenu, jako że idea picia kolagenu wydaje się być BARDZO popularna (zwłaszcza w Japonii). W Singapurze popularna jest woda mineralna wzbogacana kolagenem (ale nie mam odwagi spróbować), jogurty z kolagenem (po których mnie straszliwie wysypywało), soki owocowe z kawałkami galaretki kolagenowej (po których rozstrajał mi się układ pokarmowy ;p). Wiem że istnieje też wzbogacana kawa. Dodatkowo w sklepach sprzedaje się niesamowicie kosztowny kolagen rekina, ale jakoś mnie nie ciągnie to tego (biedne rekiny są zagrożone wyginięciem :( ).




Wielu z was komentuje, że takie drinki mi niepotrzebne, bo wyglądam młodo, ale osobiście wierzę w prewencję ;). Za kilka tygodni dam znać czy owe cudowne napoje działają ;D.

A jakie są wasze doświadczenia i opinie w temacie? Czy spożywanie kolagenu może naprawdę pomóc?

Komentarze

  1. Osobiście nigdy nie słyszałam o kolagenie w ampułkach itp. Ciekawe ;) zawsze wydawało mi się, że można go jedynie "uzupełniać" od zewnątrz. Zainteresował mnie Twój wpis i ciekawa jestem rezultatów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa jaki jest smak tej mikstury :) Wypróbowałaś już?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy patent i również ciekawi mnie rezultat:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli mam być szczera to raczej nie wierzę w działanie tego typu specyfików. Skoro kolagen tak naprawdę może nam jedynie ujędrnić jelita to tak właśnie jest, a w składzie napoju, który kupiłaś nie ma raczej niczego, co by sprawiło, że ów kolagen mógłby się dostać do komórek którejś z warstw skóry.

    Oczywiście mogę się mylić, bo jako-tako specjalistą nie jestem, ale patrzyłabym mimo wszystko na to z dystansem.

    Koniecznie daj znać jak efekty stosowania tego specyfiku, choć tak naprawdę to wiedzieć będziesz dopiero za kilka lat :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie słyszałam o spożywaniu kolagenu, a Ty tu tyle możliwości wyminiać. Ciekawe czy to bedzie skutkować... Kiedy uruchomisz sklepik? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Anonim smakuje jak sok z liczi.. trochę czuć kawałki galaretki kolagenowej

    @Zzielona też mam duże wątpliwości czy to może działać... dlatego nigdy bym nie zapłaciła pełnej ceny za taki zestaw xD

    @Hurija mam nadzieję, że już w krótce :D Jadę za kilka dni do Korei, a tam podobno kosmetyki marek jak Skin Food czy Lioele kosztuja 1/3 ceny Singapurskiej, więc może zapatrzę sklepik w jakiś fajnych cenach :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle coś interesującego. A może poświęciłabyś się i zrobila "kolagenowy dziennik" dokumentujący działanie tego cudownego specyfiku? :)
    Mnie, mieszkankę dalekiej Polski, bardzo by to interesowało.
    Pozdrawiam słonecznie, jako że u mnie w Gdańsku dziś bardzo ładnie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy mozesz updatowac twoje spostrzezenia na temat kolagenu?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze pisane w celach promocji własnego bloga lub innych stron nie będą publikowane. Linki do relewantnych wpisów na blogach czy innych stronach są mile widziane. ale linki nie związane z tematem lub komentarze zawierające dopisany link do bloga nie będą publikowane.