Nie wiem jak Wy, ale ja z ogromną nieufnością podchodzę do kasztanów jadalnych xD. Podobno są smaczne, nawet kupiłam sobie paczkę, ale... leży nietknięta...
Jednak nie o walorach smakowych jest dzisiejszy wpis ;). "율피" czyli, skórka kasztana jadalnego, to ceniony w Korei składnik kosmetyczny. Zawiera, chroniące skórę przed starzeniem, taniny oraz składniki pomagające zmniejszyć rozszerzone pory. Polecany jest w terapii cery przetłuszczającej się.
Kilka kosmetyków, zawierających sproszkowaną skórkę kasztana jadalnego:
1. Mydełko firmy Sidmool:
2. Kosmetyki firmy Goowonsesang:
3. Maseczka w proszku:
DIY?
Podobno proszek ze skórki kasztana można zrobić samemu, rozbijając ususzoną skórkę w moździerzu. Niestety, nie udało mi się w Singapurze kupić świeżych kasztanów jadalnych, więc nie mogłam tego przetestować :(. Ale teraz w Europie będzie na nie sezon i podobno kasztany kupione właśnie w sezonie są najlepsze.
Moje doświadczenia
Ponieważ nie mam problemów z rozszerzonymi porami, zaś moja cera jest sucha, nie bardzo miałam jak przetestować dla was ten sekret. Ale jestem posiadaczką dwóch mydełek z firmy Sidmool i chętnie bym je rozdała osobom, które chciałby je przetestować. Mydełka są całkowicie naturalne i przeznaczone do mycia twarzy. Osoby, mające ochotę na udział w tym małym rozdaniu, zapraszam TUTAJ - czekam na Wasze zgłoszenia do jutra, godziny 16:00 czasu polskiego :). Dwie osoby wybiorę losowo przy pomocy strony http://random.org.
Czy spotkałyście się z kosmetykami z kasztana jadalnego? Wiem, że w Polsce jest sporo kosmetyków z tego tradycyjnego :)
Słyszałam o tych kasztanach, chociaż też nigdy nie próbowałam. Skoro w Polsce jest sezon to może nadszedł czas. :)
OdpowiedzUsuńNie mam przetłuszczającej się twarzy co prawda, ale znam kogoś to mieszka w pokoju obok mnie i chętnie to wypróbuje. ;) Więc mogę dać znać o efektach. :3
ciekawe sposoby :)
OdpowiedzUsuńDzieki za ten wpis :) Kolejny skladnik kosmetyczny do wypoprbowania w walce z moimi porami i strasznym przetluszczaniem sie cery :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o takim sposobie,nawet nie wyobrażam sobie jak smakują ;p
OdpowiedzUsuńfajny post, chętnie przetestuje mydełko:) od dziecka mam problemem z rozszerzonymi porami i mam cerę tłustą. Bardzo mnie ciekawi to czy naprawdę pomorze z rozszerzonymi porami.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bardziej Mazowsze niż Pomorze.
UsuńKasztany są pyszne, zwłaszcza jeszcze gorące, świeżo upieczone ;D
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy to faktycznie działa :) A co do jedzenia kasztanów, to nigdy nie jadłam i nie wiem, czy bym się skusiła...
OdpowiedzUsuńUwielbiam pastę z kasztanów jadalnych, idealna do rogalików. Jeśli jadacie różne orzechy, to i kasztany mogą Wam posmakować :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała bo przetłuszczona cera i rozszerzone pory to mój problem, tak więc wpis idealnie dla mnie :D dzięki śliczne ;)
OdpowiedzUsuńPoszukam takowych kosmetyków bo raczej kasztanów kupować nie będę.
Kupione gorące na ulicy są pyszne. Marron glacé rownież!
OdpowiedzUsuńNigdy! A i z kasztanem kojarzę tylko jedną serię jednego producenta.
OdpowiedzUsuńNawiązując do wczorajszego wpisu - skojarzył mi się z postem Aliny, której tasiemki na powiekach prawie nie odznaczały się na tle makijażu.
http://www.alinarose.pl/2013/02/tasiemki-do-powiek-nowe-wosy.html (gdybyś była zainteresowana)
Wspaniale byłoby wygrać to mydełko, bo o ile ja na moje rozszerzone pory narzekam nieco na wyrost, to mam w domu jednego Pana, u którego ten problem jest rzeczywiście rażący.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą czuję, że niedługo słabo jak dotąd dostępne kasztany jadalne zrobią w Polsce furorę. Kolega też wyczuł ten trend i właśnie założył firmę dostarczającą w Polsce kasztany do wielu hurtowni, więc jest szansa, że niedługo świeżutkie kasztany będą szeroko dostępne.
Cukrze, uważaj proszę, by te kasztany się nie zepsuły, bo niestety zdarza im się to. Kasztany które na gorąco robią się w środku brzydkie i ciemne trzeba wyrzucić. A zdrowe są smaczne i baardzo sycące - mączne i lekko słodkawe w smaku :)
Rozszerzone pory to moja zmora. Wielu rzeczy już próbowałam, więc w sumie czemu nie kasztanów.
OdpowiedzUsuńKasztany są pyszne- ja kupuję właśnie w koreańskim sklepiku- są dostępne niezależnie od pory roku i zawsze pycha:) a co do zastosowań kosmetycznych to w Korei naprawdę się w nie wierzy- np. ekstrakt jest w popularnej LANEIGE Sleeping Pack EX:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie pomyślałabym, że kasztany mogą pomoc coś w wyglądzie....
OdpowiedzUsuńa tak po za tym to kasztany są bardzo dobre w smaku... ;)
Z kasztanem jadalnym spotkałam się tylko jedząc go :D. O kosmetykach słyszę pierwszy raz. Natomiast używałam już kosmetyków z tego tradycyjnego.
OdpowiedzUsuńChętnie zobaczyłabym te produkty na Azjatyckim Bazarze :) oczywiście wzięłam udział w losowaniu ale raczej nie wieże w swoje szczęście :P
OdpowiedzUsuńGdzie można kupić te kasztany w Polsce?
Pozdrawiam,
Kasia
wiele razy widziałam kosmetyki z kasztanem na drogeryjnych półkach, przeważnie były to kremy. Jednak nigdy na taki się nie skusiłam. Myślę, że warto wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńA więc chyba się przejdę do Parku Oliwskiego i pozbieram :)
OdpowiedzUsuńTam nie ma kasztanów jadalnych, tylko te zwykłe:)
UsuńA przypadkiem nie ma i takich, i takich? ;> Polecam przejść się i sprawdzić. ;)
UsuńAh, przypomniały mi się wakacje na kanarach i zbieranie tych kasztanów wprost spod drzewa... są pyszne upieczone na grillu :)
OdpowiedzUsuńCukrze, co masz na myśli pisząc 'skórka'? Tą włochatą zewnętrzną otoczkę czy brązową samego owocu?
Kasztany jadalne są pyszne! Mieszkam w Polsce i na moim ogrodzie jest wielkie drzewo kasztana jadalnego, polecam w szczególności prażone.
OdpowiedzUsuńpodobno kasztany sa dobre na popekane naczynka u nóg
OdpowiedzUsuńKochany Azjatycki Cukrze :)
OdpowiedzUsuńCóż ja bym bez Ciebie zrobiła? Twoje porady są niezwykle przydatne i coraz bardziej staram się zagłębiać w wiedzę, którą przekazujesz na swoim blogu i w filmilach. Mam 16 lat i mam bardzo jasną karnację, przez co często koleżanki mi dogryzają, bo 'powinnam być taka jak one'. Dopóki nie trafiłam na Twojego bloga, naprawdę moja jasna karnacja była dla mnie ogromnym kompleksem. Teraz odkryłam, że choć tutaj wyglądam co najmniej dziwnie, w Azji taka karnacja uwazana jest za kanon piękna. Jestem Ci za to mega wdzięczna. Poza tym porady dotyczące dbania o siebie i swoją urodę brzmią niezwykle zachęcająco. Już od ponad roku śledzę każdy Twój filmik i wpis na blogu (chociaż to mój pierwszy komentarz) i jestem zafascynowana tym, o czym mówisz. Gdy tylko uzbieram troche wiecej pieniędzy (sprzedając rysunki i zawartość swojej szafy :D) chciałabym bardzo zamówić coś z Azjatyckiego Bazaru.
Jednak mam małe pytanie i bardzo prosiłabym Cię o odpowiedź, jeśli czas Ci na to pozwoli... A mianowicie odnosząc się do wpisu o wielowarstwowym nakładaniu kosmetykow przez Koreanki, mozna stosowac w takiej samej kolejnosci krem wodny It's skin z wit. C zamiast serum? Czy jest on jednak bardziej tresciwy i powinno sie go uzywac troche pozniej?:)
P.S: przepraszam za nieodpowiednie miejsce komentarza, powinnam umiescic go przy wątku o wielowarstwowym nakladaniu kosmetykow, jednak pomyslalam ze umieszczę go przy ostatnim Twoim wpisie :)
Pozdrawiam Cię cieplutko i jeszcze raz dziękuję. Wiedz, ze Twoja praca i chęc wlozona w pisanie bloga znaczy dla mnie bardzo wiele :)
-Kinga.
w moim balsamie do ust jest kasztan ;]
OdpowiedzUsuńciekawe ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam twojego bloga pozdrawiam ;)
Ja chętnie przygarnę dla chłopaka - już nie mam pomysłu co robić z jego cerą :(
OdpowiedzUsuńsama mam cerę suchą i pory praktycznie niewidoczne - farciara :)
Może faktycznie warto, ostatnio zauważyłam u siebie dość rozszerzone pory na brodzie i wokół nosa, ale cóż, starość nie radość.
OdpowiedzUsuńChciałabym takie drzewko z kasztanami :<
OdpowiedzUsuńJadłam kasztany w Japonii ( z takiego wózka ) pakowane na świeżo ,ciepłe. Były przepyszne :D tak samo uwielbiam lody kasztanowe ( mieli w 1 miejscu ) niestety zamknięto. Polecam spróbować są smaczne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kasztany jadalne. W wielu sklepach są dostępne, ale trzeba je dobrze wybierać, bo często są pognite w środku. Kasztany się nacina, wrzuca na blachę i do piekarnika. Pycha!:)
OdpowiedzUsuńTeż wolę kasztany jadalne w kosmetykach niż jako produkt spożywczy ;D Nazwa nie zachęca do konsumpcji ;D
OdpowiedzUsuńKasztany są przepyszne, smakują trochę jak ziemniaki, są lekko słodkie, chrupiące i wilgotne. W Polsce nie spotkałam żadnego ulicznego "kasztaniarza" ;) ale za to w Turcji w sezonie zimowym kasztany jada się na okrągło :) Nie miałam zielonego pojęcia, że mają taki wpływ na rozszerzone
OdpowiedzUsuńpory, tyle łupinek wyrzuconych na marne ehhh :( Tej zimy też będę w Turcji, więc zrobię zapas na cały rok :) Pozdrawiam i zachęcam do jedzenia kasztanów, są pyszne :)