34. Japońskie plastry przeciw starzeniu



Było o dziwnych akupresurowych naklejkach, dziś czas na wpis o jeszcze dziwniejszych plastrach.

Czuję jednak, że wypada mi tutaj zaznaczyć, że niektóre z pomysłów, które Wam tutaj przestawiam są prawdziwie niszowe - większość osób z Azji nie będzie ich znać, zaś przedstawiane produkty nie są powszechnie dostępne. To nie jest tak, że w Polsce nie mamy takich "sekretów" - na naszym rodzimym podwórku tez można znaleźć wiele nietypowych i pełnych innowacji "patentów" na dbanie o siebie.

Nasze własne pomysły często są zgodne z naszymi kulturowymi normami i podstawowymi przekonaniami co do piękna i dbania o nie, więc może aż tak bardzo nas samych nie dziwią. Gdy przyglądamy się pomysłom z innych krajów, musimy się nieraz zmierzyć z fundamentalnie innym podejściem i normami dotyczącymi pojmowania pielęgnacji. Czy to nie jest absolutnie fascynujące? :)

Plastry Ipachi 


Plastry Ipachi służą do zapobiegania migracji twarzy oraz ujędrniania mięśni poprzez statyczne napinanie. Producent zapewnia, że w wyniku kuracji znacznie poprawimy ukrwienie skóry twarzy oraz przywrócimy jej młodzieńcze rysy.

Plastry zakłada się co drugi dzień na noc, delikatnie naprężając mięśnie do pożądanej pozycji. Jest kilka typów plastrów i każdy przeznaczony jest do innej części twarzy. Można je naklejać w różnych konfiguracjach, w zależności od potrzeb:






Byłam bardzo zaintrygowana tym produktem i zastanawiało mnie, na ile można go zastąpić zwykłym plastrem. Jeden z lokalnych sprzedawców miał je w ofercie za kilka dolarów, więc stwierdziłam, że warto je zakupić, zwłaszcza, że nie kosztowały wiele. Jednak dostępny był tylko model małych plastrów przeznaczonych do okolic oczu.

Spodziewałam się, że dostanę typowe plastry medycznej jakości, jednak w paczuszce przyszło coś zgoła innego. Plastry Ipachi są bardzo cieniutkie - to prawie że klejące się błonki. Łatwo je zniszczyć nawet próbując je zdjąć z laminowanego kartonika. Zanim je założymy, trzeba je delikatnie rozciągnąć w palcach. To rozciągnięcie powoduje, że kiedy naklejamy je na cerę, plaster ma w sobie odrobię "napięcia" i to napięcie delikatnie przenosi się na tkanki twarzy.

Plastry należy naklejać tak, by skóra się nie marszczyła. Więc naciągnięty plaster właściwie delikatnie "rozsmarowujemy" na skórze. Plaster nie daje wrażenia ciągnięcia, tylko jakby naprężenia wszystkich tkanek dookoła. To bardzo delikatne i bardzo relaksujące uczucie.


Nie da się plastrami mocno naciągać twarzy, ponieważ ich klej jest dość słaby, jak i same plastry są bardzo delikatne i łatwo je zerwać. Zdejmowanie nie jest problemem, choć producent zaleca, by ściągać je poprzez nałożenie na twarz olejku (np. jojoba), który rozpuści klej.

Moje doświadczenia


Niestety do wypróbowania miałam tylko plastry przeznaczone dla okolic oczu - są maleńkie w rozmiarze. Ponieważ na noc ostatnio staram się nałożyć jakiś krem lub olejek, nie ma możliwości nałożenia plastrów, bo by się zwyczajnie nie przykleiły. Próbowałam plastry nałożyć w biurze, kiedy wydawało mi się, że będę mieć kilka godzin bez kontaktów miedzyludzkich, ale skończyło się tylko nastraszeniem pani recepcjonistki, która nagle wkroczyła do mojego biura xD

Bardzo chętnie wypróbowałabym większe modele plastrów - ich używanie jest naprawdę przyjemne. Prawie jak ćwiczenie twarzy, ale bez poświęcania wysiłku na ćwiczenie xD. Jeśli kiedyś je gdzieś wypatrzę, na pewno zainwestuję. Niestety, nie da się ich zamówić ze strony producenta, bo sprzedają je tylko w Japonii.

DIY? 

 

Zamawiając naklejki, zastanawiałam się, czy wyrzucam pieniądze w błoto, kupując przereklamowane plastry, które równie dobrze mogłabym kupić w pierwszym lepszym sklepie. Liczyłam, że będę Wam tutaj w stanie polecić jakiś prosty i tani zamiennik. Jednak doświadczenia z tymi plastrami przekonały mnie, że choć oryginały wyglądają jak plastry, to plastrami nie są. Zwykły plaster nie ma w sobie tej elastyczności i nie jest wstanie wykreować tego typu napięcia na skórze.

Nie jest to jednak koniec przygód z plastrami - ponieważ Koreańczycy mają swoją wersję i jest ona dostępna również poprzez DIY. Ale o tym już wkrótce :3

Mój mąż jest dość tolerancyjny, ale przyznam, że kilka razy miał nietęgą minę, gdy testowałam różne azjatyckie wynalazki mające mnie upiększyć xD. Nie mówiąc o nastraszeniu plastrami recepcjonistki w pracy.... Jak Wasi bliscy zareagowaliby na np. spanie w plastrach na twarzy? ;D

Komentarze

  1. O! ciekawy temat. Widziałam kiedyś podobne plastry na allegro u jakiegoś sprzedawcy z produktami z usa, mimo dość wysokiej ceny zastanawiałam się czy to w ogóle jest coś warte. Jednak nie zaryzykowałam i nie kupiłam, a tu proszę Azjatycki cukier pisze o podobnym wynalazku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W samej Japonii te plastry są dość drogie... Ale można je też złowić u samych producentów z Chin.. Ale oni sprzedają tylko hurtowo T_T

      Usuń
  2. Przypuszczam, że mój facet wyrzuciłby mnie z łóżka xD Wspomniałam o bandażowaniu twarzy na noc to popatrzył jak na wariatkę i zamilkł ... xD
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xD Partnerzy czytelniczek tego bloga chyba kiedyś założą kółko moralnego wsparcia ;)

      Usuń
    2. Jak facet chce mieć zadniadługo piękną i młodo wyglądającą zonę to w nocy musi pocierpieć troszkę:D

      Usuń
    3. Problem w tym, że ostatnie co mężczyźni chcą w nocy robić to cierpieć :D
      Hahaha mój facet powiedział, że pierwszy do takiego kółka się zapisze!
      Ania

      Usuń
  3. No cóż, mój facet chyba jest jakimś wyjątkiem na skalę globalną bo wykazuje dość sporą tolerancję dla takich wynalazków :D Co prawda nie interesuje go ta tematyka wcale ale aprobuje bo wie, że dzięki temu będzie mieć piękniejszą i dłużej młodą (oby!) partnerkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, mój tak samo reaguje :-) kiedyś zapytałam go czy chodzenie przy nim w olejku na głowie mu nie przeszkadza i tylko powiedział, że wie, że dzięki temu mam takie ładne włosy, więc akceptuje to :-P podobnie jest z dbaniem o resztę ciała. żadna ilość nowych kosmetyków nie jest krytykowana i nigdy nie jestem pospieszna w drogerii :-P

      Usuń
  4. Azjatycki Cukrze, przepraszam, ale po przeczytaniu ostatniego akapitu moja wyobraźnia wyprodukowała obraz Twojego męża z nietęgą miną i Ciebie z naklejonymi na twarzy plastrami XD
    Nie wiem, ja bym chyba takie wypróbowała, w końcu to tylko plastry ;p Muszę spać ze specjalnymi nakładkami na zęby, więc takie plastry byłyby tylko kolejnym "dziwactwem" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja zastanawiam się czy po kilku latach od stosowania owych plastrów, nie będzie wręcz odwrotnego skutku. Czy skóra nie wyciągnie się przez nie zbyt mocno, czego efektem będzie na starość twarz 'mopsa' ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mój powiedział, że... "nawet lubi to moje wariactwo" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój się zawsze puka w czoło, mówiąc, że to i tak nic a nic nie da, tylko kasę wyrzucam. Ale jego zdziwiona mina jest tego warta :p

    OdpowiedzUsuń
  8. mój jest tolerancyjny i przymyka oko, a jak widzi pozytywne efekty to sam zgłasza się na ochotnika ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój mężczyzna pochodzi z Japonii, ale mam wrażenie, że o pielęgnacji jaką stosują japońskie kobiety nie ma najmniejsze pojęcia. Uważa wręcz, ze jakiekolwiek nawilżanie nie jest im potrzebne w związku z dużą wilgotnością powietrza w Kraju Kwitnącej Wiśni O_o Myślę, że gdyby zobaczył mnie używającą tych cud lekko by się zdziwił. Ach Ci mężczyźni, nigdy nie docenią do końca naszego poświęcenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedys takie plastry zamawiala moja mama na ebayu ze Stanow.
    Sprawdzily sie swietnie wlasnie na okolice oczu.mama ma problem z opadajacymi powiekami.Ladnie podciagaly oko w gore,wydawalo sie wieksze,lepszy efekt niz po thermoliftingu.Tylko trzeba to systematycznie przyklejac.

    OdpowiedzUsuń
  11. hhaha nie wiem dlaczego ale te plastry kojarzą mi się z Tom i Jerrym ta bajką, gdzie Tom wykałaczki wsadzał do oka aby nie spać czy te plastry właśnie ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba bym nie kupiła mimo ogromnej ciekawości heh :) Chociaż mój facet akurat ma dystans do wszystkich moich kosmetyczno-pielęgnacyjnych spraw ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój TŻ wiele znosi... Ostatnio wytrzymuje nawet moją maseczkę na włosy z żółtka, olejku rycynowego, nafty kosmetycznej i drożdży :D Wprawdzie mam na głowie ręcznik gdy idę spać, ale rano budzi nas lekki smrodek z mojej głowy :D Myślę, że plastry przywitałby z radością :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Opowiesz o religii w Singapurze?

    OdpowiedzUsuń
  15. o, ciekawe czy w takiej funkcji sprawdziłyby się stripy (takie właśnie cieniutkie paseczki naklejane na skórę, które stosuje się zamiast szycia ran). Można dosyć tanio dostać w każdej aptece, chyba spróbuję, mam nadzieję, że nie zaszkodzi :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze pisane w celach promocji własnego bloga lub innych stron nie będą publikowane. Linki do relewantnych wpisów na blogach czy innych stronach są mile widziane. ale linki nie związane z tematem lub komentarze zawierające dopisany link do bloga nie będą publikowane.