Moja operacja plastyczna...



Kiedy miałam 19 lat, w gabinecie lekarskim, lekarz jednym sprawnym ruchem skalpela wyciął z mojego dekoltu... pieprzyk. Był to bardzo denerwujący pieprzyk, ponieważ wystawał ponad skórę niczym doczepiona do niej maleńka, 2 milimetrowa kuleczka brązowej masy i niestety ramiączko stanika ciągle o ten pieprzyk zaczepiało.

Z tym jednym cięciem skalpela dołączyłam do światowej grupy ludzi, którzy przeszli operację plastyczną. Przez lata ślad po pieprzyku się zabliźniał i na chwilę obecną wcale go nie widać.

Twarz dalej bez zmian ;p Fotka, by przypomnieć wam jak wyglądam ;)

Terminy "operacja plastyczna" oraz "chirurgia plastyczna" są zazwyczaj kojarzone z drastycznymi zmianami w wyglądzie. Budzą mieszane uczucia, kontrowersje, wymagają od nas zajęcia stanowiska "za" czy "przeciw". Nie ma dokładnej definicji kiedy zabieg definiowany jest jako operacja plastyczna, więc wiele zabiegów wrzucanych jest do worka z tą etykietą.

Częstokroć widzę pisane w sensacyjnym tonie komentarze, że Korea prowadzi w statystykach światowych, jeśli chodzi o ilość wykonywanych operacji plastycznych. Fakt, że najpopularniejszym zabiegiem jest usuwanie, gdyż najwyraźniej zdrowie skóry i opieka dermatologiczna są dość popularne w Korei,  pieprzyków jest pomijane.

To jak patrzymy na zabiegi tego typu i które z nich nazywamy "chirurgią plastyczną", z mojej perspektywy, wiele mówi o kulturze piękna. Gdy poprzez przeglądarkę internetową zaczniecie poszukiwać zdjęć, przedstawiających efekty chirurgii kosmetycznej z Korei, na pewno traficie na masę tego typu zdjęć:



Co je łączy? Przodozgryz. Co jest w tym ciekawego? W Europie przodozgryz jest traktowany jako problem natury medycznej i jego zoperowanie traktowane jest jako leczenie, więc w wielu krajach jest ono fundowane przez państwo. Irlandzka blogerka Leanne Woodfull, dotknięta właśnie przodozgryzem, relacjonowała na blogu oraz kanale YT proces operacji jej przodozgryzu oraz otwarcie opowiadała o dyskryminacji i przykrościach, z jakimi spotykała się, jako osoba dotknięta deformacją twarzy. Jej operacja została zrobiona w publicznym szpitalu.

http://thunderandthreads.blogspot.ie/2014/03/my-double-jaw-surgery-experience-one.html

*
*

Jednak w Korei przodozgryz jest traktowany jako kwestia kosmetyczna, nie medyczna, dlatego często pojawia się na zdjęciach klinik kosmetycznych. Pomimo, że w Europie przodozgryz uznawany jest za chorobę, nie zmienia to faktu, że media oraz społeczność internetowa traktują tego typu operację jako zabieg kosmetyczny. Nie słynący ze zbyt ambitnych artykułów, serwis dailymail.co.uk opublikował tekst, sugerujący że tego typu operacje, to tylko kwestia próżności i fanaberii, odmawiając korekcie przodozgryzu statusu usuwania deformacji.


http://www.dailymail.co.uk/femail/article-2332785/Dangerous-double-jaw-surgery-rise-South-Korea-women-encouraged-face-risks-bone-cutting-procedure-beauty.html



Nie mówię, że wszyscy, którzy robią sobie operację żuchwy, robią to, by korygować przodozgryz. Jednak większość zdjęć przed i po pokazuje właśnie korektę przodozgryzu.

Granica między zabiegiem niezbędnym ze względów medycznych, a estetycznych wydaje się być trudna do uchwycenia w tym wypadku. W swoich vlogach Leanne Woodfull podkreślała ogromny wpływ przodozgryzu na jej życie oraz sytuacje społeczną. Ciężko zaprzeczyć, że ludzie z natury nie są szczególnie miły czy tolerancyjni wobec osób mało urodziwych, więc łatwo sobie wyobrazić, co przechodzą osoby z wyrazistymi deformacjami twarzy. Nawet jeśli przodozgryz nie miał dla Woodfull implikacji zdrowotnych, ogromnie ważył na jej stanie psychicznym, co z kolei mogłoby się zwrotnie odbić na jej zdrowiu fizycznym i jakości życia.

Szczerze mówiąc, nie mam w tym wpisie do przekazania żadnej konkretnej myśli, poza tą, by zachować otwarty umysł, nawet w wywołującej tak ekstremalne emocje, kwestii jak chirurgia plastyczna. Ja sama na początku nie zwróciłam uwagi, że nachalne plakaty, które można wypatrzeć w seulskim metrze, na dobrą sprawę reklamują korektę deformacji

Myślę, że ciekawie jest obserwować, jak różne podejście mają różne kultury do kwestii deformacji i korekt estetycznych. W Europie społeczeństwo sponsoruje zabieg estetyczny, niejako przyznając, że nie jest to tylko kwestia estetycznej fanaberii. W Korei zaś na przodozgryz patrzy się jako na kwestię estetyczną, której naprawa leży w gestii osoby dotkniętej problemem, zaś społeczeństwo nie chce ponosić tego kosztu. Jednocześnie to Zachód jest często źródłem, demonizujących chirurgię plastyczną, artykułów.

Czy uważacie, że społeczeństwo powinno płacić za operacje tego typu? Czy nie jest to przyznaniem się pośrednio do bycia powierzchownym i próżnym, skoro nie jesteśmy w stanie zaakceptować osób, które nie pasują do klasycznych ideałów urody? Czy może uważacie, że osiągnięcie tolerancji na tym polu jest niemożliwa i wręcz koniecznym jest, by społeczeństwo płaciło za korekty poważnych deformacji? Jestem ciekawa, co o tym myślicie.

Komentarze

  1. a ten podzgryz to nie jest progenia?? coś mi się kojarzy, że w Polsce można się postarać o refundację tego zabiegu. Myślę, że mój stosunek do wszelkich operacji plastycznych wyrazę w jednym stwierdzeniu: mam uzbieraną połowę kwoty na operację nosa. I bardzo mi z tym faktem dobrze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie taki sam stosunek (ale ciężko znaleźć dobrą klinikę w Polsce, która umie 'robić ładne nosy' :<) i nie wiem czemu społeczeństwo patrzy na operacje plastyczne jako na wyraz próżności. Co jest próżnego w tym, że ktoś chce się czuć dobrze ze sobą?

      Usuń
    2. Rozumiem Twoje rozterki, nie łatwo oddać się byle komu pod skalpel i na dodatek zapłacić za to ciężkie pieniądze. Jak już uzbieram całą kwotę, albo będę pod koniec, to na pewno będzie mi ciężko wybrać lekarza. I w ogóle trzeba się liczyć z tym, że po operacji jest ogromny ból i efekt nie jest od razu widoczny. Jednak myślę, że jak kompleks naprawdę komuś przyslania niemal cały świat, to warto.

      Usuń
    3. Dokładnie. Nie myśle ze jest w tym cos próżnego, każdy jakos pewnie chce sie polepszyć, czy to intelektualnie, czy estetycznie. A pozytym czy operacja to cos bardziej próżnego jak smarowanie sie kremami przeciwzamrszkowymi, wybielających, czy jakimiś tam innymi? Wcale nie, tylko inne metody uzyskania tego samego efektu, czyli lepszego wyglądu. A co do chirurga to proponuje aby zobaczyć zdjęcia pacjentów, porozmawiać no i dobry chirurg wytłumaczy i komputerowo zrobi model jak nos powinien wyglądać po operacji.

      Usuń
    4. Zgadzam się, że ciężko o dobrą klinikę. Pytanie czy jest to kwestia umiejętności czy cwaniakowania. JEŻELI JEDNAK KTOŚ MA DOBRE DOŚWIADCZENIA TO NIECH KOGOŚ POLECI PLIS
      Przeszłam raz operację prostowania nosa (był skrzywiony na bok, miałam problemy z oddychaniem) szczęście-nieszczęście miał operację na fundusz, w Warszawie, w normalnym szpitalu. Swoje wycierpiałam a po operacji okazało się jednak, że nos jest nadal krzywy... Lekarz zaproponował mi ponowny zabieg, oczywiście prywatnie u niego - płatnie.

      Usuń
    5. powinien mieć psi obowiązek poprawienia zabiegu, bezpłatnie, w okńcu wziłął kasę z NFZ, z naszej wspólnej kasy a robotę spartolił. NIE POWINNO BYĆ PRZYZWOLENIA NA TAKIE ZACHOWANIE - BIERZE ZA COŚ KASĘ - POWINIEN ZROBIĆ DO KOŃCA TAK, JAK SIĘ NALEZY! I TO CAŁE SPOŁECZEŃSTWO POWINNO TAK MYŚLEĆ I DZIAŁAĆ, ŻEBY WSZYSTKO BYŁO UCZCIWIE I STARANIE ROBIONE. A PAPRAKI POWINNY BYĆ KARANE, JEŚLI NIE CHCĄ POPRAWIĆ SWOJEJ PRACY, ZA KTÓRĄ WZIĘLI GRUBE PIENIĄDZE....

      Usuń
    6. What? Nie skomentuje tego nawet... ach to cwaniactwo w panstwowej sluzbie zdrowia.... za nasze podatki:( czytam i nie dowierzam

      Usuń
    7. Prostowanie przegrody nosa to nie operacja plastyczna i kształt nosa nie zmienia się. Zabieg ma na celu przywrócenie drożności nosa a nie zmiany jego kształtu.

      Usuń
    8. Przodozgryz to progenia. Miałam taką operację, refundowaną i uważam, że tak powinno być. Progenia tylko zamaskowana powraca, powoduje większe ryzyko próchnicy w przyszlości, paradontozy i chorób dziąseł. To moja wina, że tak genetycznie wyszło? Nie, więc powinna być nadal refundowana. Tak samo inne operacje, ułatwiające życie, a nie tylko upiększające.

      Usuń
    9. Ale dziewczyna napisała, że był skrzywiony- nie wiemy czy tylko przegroda, czy ogólnie cały nos.

      Usuń
    10. Ja robilam w 2008 roku operacje nosa w Poznaniu, mialam wtedy 18 lat i bylam zadowolona. Bol wcale nie jest tak ogromny, ale to chyba zalezy od osoby, jak bolalo to moze troche, zreszta i tak sie jest na lekach przeciwbolowych przez pierwsze 2 dni, a potem z gorki. Najgorsze jest to, ze nos rosnie cale zycie i dzis po 6 latach (w lipcu) moge swietrdzic, ze nos sie bardzo zmienil. Trzeba tez dobrac odpowiedni nos do ksztaltu twarzy, ja sie uparlam na malutki malutki i mialam taki przez lata, ale teraz nieco sie wydluzyl i mysle o kolejnej operacji tym razem czesci chrzestnej aby go troche skrócic. Fakt faktem, po opracji mojej i siotry jestem w stanie stwierdzic kto mial operacje platyczna nosa na ulicy, ja i moja siostra poznajmey w 3 sekundy bo na czubku nosa zostaje charakterystyczna kulka :P kolejny plus operacji :p jesli chodzi o moje poszukiwania fachowca to polecam forum Beauty w Polsce, tam jest galeria zamknieta z zdjeciami przed i po, wystarczy wyslac swoje zdj im na maila przed opracjacia i wystarcz napisac, ze masz w planach tylko nie wiesz na kogo sie zdecydowac i wtedy wpuszcza was do galerii zamknietej i bedziecie mogly poogladac prace poszczegolnych lekarzy. Pozdrawiam, Ania

      Usuń
    11. Dzięki za radę! Pisałam wcześniej o tym cwaniakowaniu. Mój nos złamałam jak byłam bardzo mała i spadłam ze schodów. Miałam problemy z oddychaniem gdyż cały nos "skręcił się" na bok przez co cała przegroda również się paskudnie przesunęła. Lekarz musiał wyprostować cały nos żeby udrożnić przegrodę więc ma to znaczenie i jest to operacja ewidentnie plastyczna. Rozmawiałam później z tym lekarzem, mówił, że nos był: "zmasakrowany". Nie wiem czy on sobie z tym nie poradził czy co ale ta propozycja drugiego zabiegu, ponownie u niego, wzbudziła u mnie bardzo mieszane uczucia. Fakt jest faktem. Nos miał być prosty.

      Usuń
  2. mysle, ze wybieraja takie a nie inne zdjecia, bo operacje przodozgryzu jest bardziej efektowna niz 'moja owalna twarz nie jest serduszkiem', wiec i dla chirurga bedzie to lepsza reklama. czy powinno byc refundowane? jesli faktycznie jest zrodlem problemow w zyciu codziennym np. z zuciem itd. to jak najbardziej ale jesli to fanaberia i lekarz nie widzi podstaw to niby czemu? za przeproszeniem biust kobiety, ktora ma kompleksy z powodu rozmiaru tez bym nie chciala by szlo z refundacji, ale jesli ten biust powoduje powazne problemy z kregoslupem i ma to podloze zdrowotne, to taka osoba ma jak najbardziej prawo :) ale to moja skromna opinia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem za tym, żeby tego typu operacje plastyczne były jak najbardziej dostępne i w miarę możliwości niezbyt drogie lub z góry opłacone. To, jak wyglądamy jest kwestią genów i zwykle nic nie możemy z tym zrobić, a bywa, że strasznie nam to przeszkadza i utrudnia życie... Powinniśmy móc wpływać na nasz wygląd wedle uznania.
    Dlatego poniekąd uważam, że bez względu na to, czy jest to kwestia zdrowotna czy estetyczna powinno się umożliwiać ludziom wykonywanie takich zabiegów; jedna osoba ma z natury coś, o czym inna może sobie pomarzyć... pierwsza ma to ot tak, druga musi zbierać mnóstwo pieniędzy, żeby owo coś w sobie poprawić. To strasznie niesprawiedliwe, gabinety medycyny estetycznej żerują na tym i zarabiają niemożliwe pieniądze na naszych kompleksach. Na świecie byłoby o wiele więcej szczęścia, gdyby każdemu dano szansę na wykonanie chociażby jednej dowolnej operacji plastycznej tak po prostu, bez pozbywania się całej kwoty którą mamy na koncie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podzielam zdanie, ze jezrli ktos chce skorygowac wyglad to czemu nie, ale refundowane powinno byc tylko jezeli to ma medyczne podstawy. Pamiejtajmy,ze rzad nie ma wlasnych pieniedzy i jezeli chcemy, zeby na cos dal pieniadze to pierw je musi skas zabrac o robi przez podatki

      Usuń
  4. też miałam usuniętych kilka pieprzyków. nie chodziło nawet o wygląd, ale o fakt, że znamię podrażniane przez krawędzie ubrania lub wystawione na słońce, mogłoby ewoluować w nowotwór czy coś równie poważnego.
    jeśli chodzi o deformacje, to myślę, że dana osoba która dyskomfort psychiczny z tego powodu, powinna mieć ułatwiony dostęp do medycyny, która rozwiązała by problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego usuwanie znamion nie jest operacją plastyczną, kosmetyczną, estetyczną itp. Wykonuje się je ze względów zdrowotnych i często pobrany materiał wysyła się na badania histopatologiczne.

      Usuń
  5. Ciekawy temat rozpatrzyłaś. Muszę przyznać, że społeczeństwo bywa bardzo nietolerancyjne szczególnie w dzisiejszych czasach "dążenia do ideału" i zupełnie nie dziwie się temu, że ludzie poddają się operacjom plastycznym. Sama bym chętnie sobie taką zrobiła i to własnie głównie z tego powodu, że społeczeństwo wywarło na mnie kompleks, o którym zapomniało, a ja zmagam się z nim do dnia dzisiejszego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że jako osoba z kostna wada zgryzu(zgryz głęboki) moge się tutaj wypowiedziec c: na samym poczatku leczenia ortodontka powiedziala, ze operacja moze byc zwienczeniem calego leczenia aparatem, ale nie jest konieczna. Moim zdaniem jesli ktoś chce w 100% zakonczyc leczenie, lacznie z prawidlowym ustawieniem wszystkich kosci zgryzu, a zabieg jest refundowany, to nie ma zadnego problemu. Pewnie są tez takie wady, przy których operacja jest konieczna. Jak sie ostatnio dowiedzialam, niewlasciwe ustawienie zgryzu moze miec takie konsekwencje jak omdlenia, migreny i okropne bóle pleców, także powinno dbac się o swoj zgryz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasza polska mangaka Meago też przeszła przez długą i mozolną drogę korekcji progenii :) Opisywała przebieg dokładnie na swoim koncie na FB, do tego rysuje powiązany z nim komiks. Udostępniła wiele materiałów, w tym zdjęcia rentgenowskie i swoje zdjęcia bezpośrednio po operacji, więc o wiele łatwiej jest zrozumieć tę wadę zgryzu i jakie jest to upierdliwe w życiu codziennym. Na zdjęciach przed i po widać, jakie zmiany wprowadza przesunięcie szczęki (m.in. obniżył jej się łuk nosa, bo jej majstrowali przy podniebieniu). Warto dodać, że nieleczona progenia wraz z biegiem lat stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uważam, że jeśli coś nam nie przeszkadza w codziennym życiu i używaniu swoich części ciała [ lol ] to nie musi być refundowane. Ludzie są różni, są oryginalni i mogliby to zaakceptować... Nie wszyscy muszą być kopiami i być perfekcyjni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinno być finansowane, uważam że to Straszny defekt.Jeśli chodzi o plastyke uważam ze wszystko jest dla ludzi,jeżeli mam kompleks części ciała X i nie da się jej w ćwiczyć, za tuszowac lub mi przeszkadza i uważam że mnie oszpeca to pewnie ze warto się położyć i dać z operować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że operacje wad zgryzu powinny być refundowane, ponieważ mogą mieć przykre konsekwencje zdrowotne w przyszłości. Nie jestem przeciwna operacjom, ale sądzę, że niektórzy zbyt lekko podchodzą do tego typu operacji. Pomimo, że jest to zabieg kosmetyczny dalej jest to operacja, często skomplikowana i może mieć niepożądane efekty uboczne, ze śmiercią włącznie.

      Usuń
    2. Moja znajoma miała refundowanych kilka operacji wad zgryzu, robiła w Warszawie, a kilka dlatego, że za jednym razem by się nie dało i idzie to u niej etapowo, Trzeba się dowiadywać jakie się ma prawa, dzwonić, pytać. Jej się źle gryzło, słabo mogła przegryzać jedzenie i wszystko poszło na NFZ :)

      Usuń
  10. Ciekawe ze poruszasz kwestie operacji plastycznej ponieważ ja sama wczoraj miałam robiony zabieg na powieki. Długo sie nad tym zastanawiałam, od dziecka miałam problem z workami pod oczami i moje oczy zawsze wyglądały na zmęczone. Po wielu "za i przeciw" w końcu zdecydowałam sie na operacje plastyczna usunięcia tych worów. Myśle ze decyzja na podjęcie jakiejkolwiek operacji plastycznej to jest bardzo indywidualna sprawa. Wiele osobom wydaje sie jako próżna, czy zbyteczna, albo jako fanaberie. Ja sama tak czasami myślałam, nawet po opłaceniu zabiegu. Prawda jednak jest tez taka ze jesli cos nam tak dobitnie przeszkadza, do tego stopnia ze myślimy o tym codziennie, powoduje to ze czujemy sie źle, spada nasza pewność siebie, to warto jest to skorygować. Mój zabieg był robiony wczoraj, i mimo opuchlizny, juz widzę ze bede zadowolona. Czasami takie małe korekty potrafią dodać mega pewnosci siebie i podnieść samoocene. Wiec jesli jest to powieka, albo żuchwa, albo cokolwiek innego, to myśle ze warto zastanowić sie nad różnymi sposobami zwalczania problemu- jesli oczywiście osoba spostrzega to jako problem, nie każdemu taki underbite bedzie przeszkadzał, ważne aby to zrobić dla siebie, a nie dla podążania za jakimś kanonem piękna. A czy zabiegi powinny być refundowane, hmm, trudno mi to powiedzieć. Raczej nie jest to cos co szkodzi zdrowiu, przynajmniej fizycznymu. Sama jednak wiem jak bardzo może polepszyć samopoczucie psychiczne. Myśle jednak ze to juz należy chyba do finansowania przez osobę prywatną szczegolnie ze brakuje funduszy na leczenie chorych np. na raka, a to jest jednak ważniejszy wydatek niż finansowanie operacji estetycznych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z kosmetykami i zawartymi w nich substancjami jest podobnie- na terenie UE bardzo restrykcyjnie podchodzi się do tego, co w kosmetykach może się znajdować. I tym sposobem, furorę robią w Polsce np. kosmetyki Rosyjskie, które w swoich składach zawierają substancje, które w Polsce można dostać jedynie na receptę. Jak mówią- co kraj, to obyczaj :)

    Ale jeśli chodzi o operacje plastyczne w Korei, to powiem Ci, że tak przeglądam to, co publikujesz i jak dla mnie te operacje wcale nie są jakieś straszne. Osoby po tych operacjach wyglądają rzeczywiście piękniej i estetyczniej. A co ważne- nadal wyglądają naturalnie. W europie niestety widać, kto poddał się operacjom plastycznym. Widać wyraźnie nienaturalne piersi, policzki, czoło dotknięte botoksem, usta wypełniaczami czy lifting. Oczywiście nie każda operacja plastyczna w europie kończy się nienaturalnym wyglądem, nie mniej jednak- tych przypadków jest sporo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja w przyszłości planuję operację biustu - te mniej popularna, bo pomniejszania. Mój biust nie jest monstrualnie wielki, więc na operację refundowaną nie mam co liczyć, ale jest duży i jest powodem gorszego samopoczucia, właśnie przez reakcje społeczeństwa, a szczegolnie mężczyzn, którzy nie potrafią powstrzymać się od niewybrednych komentarzy. Tak jakby moją winą było 65g pod szyją. Tak więc ja osobiście jestem za operacjami plastcznymi, oczywiscie z umiarem i tam gdzie faktycznie jest to potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może powinnaś zmienić środowisko? Biustonosz? Styl ubierania?... Jedna z bliskich mi osób ma taki sam rozmiar i poza tym, że wygląda ładnie, sama nie narzeka, ani na ból, ani na wielkość, ani nikt nie komentuje niewybrednie jej biustu. (Ewentualnymi opiniami pijanych i napalonych chamów się nie przejmuje). Przykro mi, że Ty odczuwasz to inaczej, zamiast czuć się dobrze i kobieco!

      Usuń
    2. Hm, ja noszę 60I i mój biust nie wydaje mi się (ani nikomu dookoła) monstrualnie wielki (a nie jestem wysoka). Może Twoje odczucia są w jakiś sposób powiązane z tymi komentarzami, które kiedyś usłyszałaś, a które zasiały w Tobie kompleksy?
      Oczywiście, jeśli jesteś przekonana, że inaczej nie będziesz zadowolona, to jestem jak najbardziej za, ważne, żebyś czuła się dobrze.

      Usuń
  13. Nie mam nic do operacji plastycznych, bo sama przez jedną przeszłam. Jako osoba, która urodziła się z radarami zamiast uszu, w mojej małej mieścinie wśród rówieśników nie miałam łatwo- zawsze znalazł się ktoś dla kogo stawałam się obiektem żartów. Miałam 10 lat, pewnego ciepłego dnia na boisku szkolnym zostałam pobita przez "kolegę" z klasy, bo odpyskowałam na jego zaczepki, wróciłam do domu zaryczana i to był sygnał dla moich rodziców, że trzeba coś zrobić. Nie lubiłam siebie, dzieciaki się ze mnie śmiały, dostałam po mordzie za to jaka się urodziłam. Trafiłam do chirurga plastycznego, okazało się że przez moje dwa wiatrołapy dochodzi do deformacji narządu słuchu, więc szczęście w nieszczęściu - mała korekta urody i gdyby nie operacja, to teraz byłabym już głucha.
    Więc czy operacje powinny być refundowane? Moja była, bo nie dotyczyła tylko względów estetycznych, więc jak najbardziej popieram w tej kwestii, ale nie jestem pewna czy chciałabym aby ludzie operowali się "z czystej próżności" z kasy chorych.
    Z historii osób mi bliskich, to moją mamę dotknął rak piersi, więc przeszła przez mastektomię, po zakończeniu chemioterapii i odczekaniu jeszcze roku zdecydowała się na rekonstrukcję, która była ofc refundowana, jednakże zdecydowała się jeszcze na powiększenie drugiej ocalałej piersi, z pobudek czysto estetycznych. Jak stwierdziła "skoro robię sobie na nowo jednego cycka, to czemu nie od razu oba?", za plastykę piersi zapłaciła oczywiście z własnej kieszeni. Zapytałam się jej przed chwilą, czy nie wolałaby aby jej operacja była refundowana. Odpowiedziała mi, że gdyby plastykę robiono za free, to po świecie chodziłyby lalki, nie ludzie. W końcu jak wiadomo, co darmowe, to ludzie biorą pełnymi garściami, zostawiając zdrowy rozsądek gdzieś za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mysle ze kazda osoba ktora twierdzi ze nie kazdy musi byc idealnu i powinien akceptowac swoja brzydote, to osoba, ktora nigdy nie byla/nie czula sie brzydka. Ktos taki nawet nie umie wyobrazic sobie uczuc osoby ktora idac przez miasto jest obserwowana i komentowana jak zwierze w zoo. Nie rozumie jak to jest byc wysmiewanym za dzieciaka przez brzydote. Operacje jak najbardziej powinno oplacac sie samemu (bo z jakiej racji podatnicy maja placic za czyjs pech), ale ich ceny nie powinny byc z kosmosu. Takze warto rozroznic wartosc powiekszania cyckow bez ktorych mozna zyc a paskudnej twarzy, ktora z gory skazuje na zycie pod gorke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś czułam się brzydka, bardzo. Teraz już nie mam tego problemu, chociaż moja twarz się nie zmieniła. Kiedyś, gdy patrzyłam w lustro widziałam same wady i wszystko chciałam zmienić. Dlatego ja byłabym ostrożna z operacjami, bo czasami człowiek widzi w sobie wady, których tak naprawdę nie ma.

      Usuń
    2. Święta prawda. Jako nastolatka bardzo wstydziłam się swoich nóg. Uważałam, że są strasznie krótkie. Nigdy ich nie pokazywałam, ciągle chodziłam w za szerokich spodniach, starałam się unikać ćwiczenia na wfie itd. Jakiż było moje zdziwnie gdy mój pierwszy chłopak powiedział mi, że mam świetne nogi. Zdałam sobie sprawę, że mój kompleks istnieje tylko w mojej głowie. Chociaż dalej nie lubię swoich nóżek, nie wstydzę się już nawet chodzić w mini (chociaż zawsze zakładam wtedy buty na obcasie). Przestałam się zadręczać swoim wyglądem i jest mi z tym o niebo lepiej. Na brak powodzenia u płci przeciwnej też nie narzekam. Dlatego głowa do góry i nie dajmy się zjeść kompleksom ;) Żadna operacja plastyczna nam nie pomoże, jeśli problem tkwi w naszej głowie, a nie w ciele.

      Usuń
    3. Tu anonim z 31 maja. Nogi również były moim problemem. Uważałam, że są grube i nienawidziłam ich. Teraz chodzę nawet w płaskich obcasach do spódnicy i nie uważam, żeby wyglądały źle. Często słyszę komplementy, a nie schudłam od czasów LO, wprost przeciwnie. Zmiana nastawienia powoduje zmianę tego, jak postrzegają nas ludzie wokół.

      Usuń
  15. zabieg korekcji wystającej żuchwy, wargi habsburskiej czy prognatyzmu, jakkolwiek by to nazywać, powinien być refundowany przez państwo, bo
    1) jest to widoczna deformacja
    2) przeszkadza zarówno subiektywnie (czyli dotkniętej osobie) jak i obiektywnie (każdy na ulicy zauważy, że ta osoba ma coś nie tak z twarzą)
    3) brak akceptacji swojego wyglądu to dyskomfort odczuwany przez całe życie
    Oglądam Sekrety Chirurgii i uważam, że jaśli ktoś chce coś sobie zmienić, bo to mu utrudnia życie, to powinien to zrobić, ale są rzeczy, które są dużym problemem- np. wystająca żuchwa albo brak małżowiny usznej, a niektóre rzeczy są mniej widoczne- np. mały biust, płaskie pośladki czy lekko garbaty nos- to już zależy od człowieka, czy akceptuje swoje ciało, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie widze nic złego w takich operacjach, ale każdy powinien opłacać je sobie sam, bo jednak jest wiele wazniejszych wydatkow (z punktu widzenia społeczeństwa) niż korygowanie wad jakiejś osoby. Rozumiem, że ktoś może miec kompleksy, przeżywac stres i że nie zawinił temu jak wygląda, ale za to nie mogą odpowiadać podatnicy - no chyba że znajda się chętni który taki zabieg zasponsorują, więc tutaj pole do popisu mogłyby miec fundacje, ale zdecydowanie nie instytucje państwowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie uważasz, że podatnicy płacą pieniądze za znacznie mniej istotne sprawy? Nasze pieniądze są marnowane, czemu więc nie mielibyśmy "marnować" ich w bardziej pożyteczny dla nas sposób?

      Usuń
    2. @Magdalena bo tutaj jest mowa o operacjach, a nie o tych 'mniej istotnych sprawach'. argument, który podałaś jest bez sensu- wydajemy dużo pieniędzy na byle co, to wydawajmy ich jeszcze więcej, jaka to różnica. nie twierdzę, że tego typu operacje są złe, z całą pewnością przynoszą wiele dobra dla tych ludzi, ale Polska nie może pozwolić sobie na takie wydatki.

      Usuń
    3. W Polsce korekta takiej wady jak progenia jest uznawana za potrzebną z punktu widzenia medycyny i z tego powodu refundowana, tak samo jak np. możliwość rodzenia w państwowym szpitalu za państwowe pieniądze, więc nie ma tu co dywagować czy to jest dość istotne, by wydawać na to pieniądze, czy nie. Jest widziane jako tak samo naturalna sprawa jak poród, tylko znacznie rzadsza. Koszt jednej operacji szczęki i rekonwalescencji w szpitalu to około 25 tys zł. Koszt porodu i połogu w szpitalu to około 5 tys. Natomiast ilość operacji szczęki w porównaniu do porodów jest znikoma, więc te jednostkowo wysokie kwoty toną w tych mniejszych, a częstszych.

      Swoją drogą nie podoba mi się użycie słowa "korekta" w wypadku progenii czy retrogenii i innych tego rodzaju wad. "Korekta" brzmi jak zabieg w rodzaju poprawienia opadającej powieki, a nie jak ciężka operacja polegająca na łamaniu i przemieszczaniu kości czaszki, po której dochodzi się do siebie miesiącami, nie mogąc przyjmować stałych pokarmów i tracąc tymczasowo lub permanentnie czucie w części twarzy.

      Usuń
    4. @Magdalena
      Trwonienie zawsze zbyt skromnych sum pieniędzy podatników jest w każdym przypadku naganne i należy to zjawisko tępić, a nie proponować kolejne podobne "rozwiązania" zasłaniając się status quo.

      Usuń
    5. co Wy wiecie o podatkach... żal czytać takie komentarze "szkoda naszych pieniędzy z podatków". mam firmę, płacę co miesiąc składkę zdrowotną w wysokości 270 zł i jeśli potrzebuję skorzystać z usług lekarza, czekam miesiącami w kolejkach. do ginekologa chodzę prywatnie, do stomatologa właściwie też, bo leczenie jest płatne. nie choruję i nie "naciągam" Was podatników na finansowanie mojego leczenia.
      płacąc 3.240 zł rocznie nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś za te pieniądze zoperuje/skoryguje swoją wadę zgryzu czy coś innego. przed wyciągnięciem argumentu, że "płacimy za to z naszych pieniędzy" radzę dwa razy policzyć, ile Wy płacicie składki zdrowotnej. kto płaci, może mówić, że nie życzy sobie wydawania jego pieniędzy na zbędne zabiegi (korekta wad wrodzonych to nie fanaberia, a realna potrzeba). pozdrawiam podatników! :)

      Usuń
  17. Usunięcie pieprzyka to nie operacja plastyczna ale drobny zabieg chirurgiczny.

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam operację nosa. Był duży i garbaty. To była najlepsza decyzja w moim życiu i nikt mi nie wmówi, że stałam się przez to nienaturalna. Właśnie teraz czuję się naturalnie i swobodnie, wcześniej byłam wiecznie spięta i dużo myślałam o tym jak wygląda mój nos. Wcale nie przez próżność. Nie mówię, że duże nosy są brzydkie, wielu osobom pasują, ja jednak czułam się ze swoim źle i spotykałam się z niemiłymi komentarzami. Mania na punkcie "naturalności" jest moim zdaniem hipokryzją współczesnego społeczeństwa. Włosy na nogach też są naturalne, a jednak niepożądane. To, co robimy ze swoim wyglądem, wszelkie modyfikacje bardziej lub mniej inwazyjne to tylko i wyłącznie indywidualna sprawa, może się komuś podobać lub nie (np. tatuaże, kolczyki, farbowanie włosów, czy medycyna estetyczna właśnie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mayu, czy jesteś w 100% zadowolona ze swojego nosa? Mogłabyś polecić mi lekarza który Cię operował? Bo czytam tu że faktycznie ciężko znaleźć dobrego lekarza od nosa, co sama potwierdzam.
      Ja również przeszłam operację plastyczną nosa. Też był duży i garbaty a w dodatku mocno skrzywiony w jedną stronę (moje pierwsze kroczki postanowiłam zrobić na schodach) ;p Gdyby nie to że miałam problemy z oddychaniem moja operacja nie byłaby na fundusz. Na zabieg musiałam czekać aż ukończę 18 lat. Kiedy już nastał ten piękny dzień i swoje wycierpiałam to okazało się, że... nos nadal jest krzywy. Mój lekarz zaproponował mi powtórkę zabiegu ponownie u siebie, oczywiście prywatnie, płatnie.

      Usuń
    2. Wydaje mi się że miałas robiona przegrodę nosa, bo o ile się nie mylę tylko taki zabieg jest refundowany.

      Usuń
    3. Ja miałam korektę przegrody połączoną z plastyką kostną i przegroda była na fundusz a "efekty wizualne" z prywatnej kieszeni. Miałam wtedy 18 lat. Jakość życia po takim zabiegu wzrasta NIEWYOBRAŻALNIE dla kogoś, kto takiego problemu nie posiada a lubi innym wypominać, że dokonali operacji plastycznej i w ogóle że tylko natura jest super. Żeby było śmieszniej, najbardziej zbulwersowaną ZABIEGIEM ESTETYCZNYM osobą w moim otoczeniu była ta sama osoba, która uprzednio wyśmiewała się, że wyglądam jak Gargamel... cóż, teraz owa wredna małpa jest stara, brzydka i sfrustrowana, a ja mam piękną fizys i jestem szczęśliwa. :P

      Usuń
    4. Mój zabieg nie był refundowany, robiłam go prywatnie w Łodzi, w klinice Este L'Arte. Co do refundacji zabiegów estetycznych to ciężko mi powiedzieć czy to dobry pomysł, bo w Polsce ludzie mają skłonność do narzekania na wszystko co jest refundowane, a nie dotyczy ich samych.

      Usuń
  19. Myślę, że pewne "operacje plastyczne" powinny być całkowicie refundowane przez państwo. Przodozgryz, bardzo krzywy nos (nie garbek, a naprawdę krzywy - problemyz oddychaniem), zmniejszenie biustu (ze względu na poważne bóle i deformacje kręgosłupa), brzuchy kobiet po ciąży (rozłączenie mięsni). To nie jest kwestia próżności, ale człowiek oprócz fizyczności ma również psychikę, która powinna być leczona tak samo jak ciało.

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślę ,że wiele zabiegów powinno być refundowanych bo jednak nie które wady są tak widoczne iż źle działają na naszą psychikę przez co człowiek źle sie czuję z samym sobą. Jestem zdania, że operację, zabiegi (jak zwał jak zwał) są dla ludzi i połowa jak nie większość źle komentując poczynania innych ludzi, którzy się z operowali tak naprawdę im zazdrości bo gdyby mogli (mieli kasę) sami by sie na takie zabieg zgodzili.

    OdpowiedzUsuń
  21. Większość mojej rodziny żyje bez żadnych operacji plastycznych. Nikt nie jest super pięknością, a mimo wszystko są szczęśliwi. Dla własnej fanaberii i schlebianiu próżności oraz podążaniu za debilnymi "ideałami" z gazetek i tv na pewno nie pozwoliłabym, by państwo płaciło. Ludzie mają prawdziwe wady i je akceptują. Nie wiem, jak trzeba być próżnym, by przez małe piersi mieć doła całe życie.
    Za to takie dolegliwości jak np. krzywa przegroda i problemy z oddychaniem powinny być refundowane. Wszystko, co jakkolwiek wpływa na nasze czynności i podstawowe zaspokajanie potrzeb, ale nie z czystej fanaberii czy promowanego idiotyzmu w tv. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od tego w jakim środowisku się obracasz. Ja mam małe piersi, które mnie bardzo się podobają, jednak miałam przez wiele lat znajomych, którzy ambitnie naśmiewali się z tej części mojego ciała. W pewnym momencie poczułam się wręcz zobowiązana do powiększenia biustu. Zmieniłam środowisko, mój biust jest jaki był i jestem zadowolona. Fajnie jest, kiedy możesz sobie zmienić otoczenie, które sprawia, że czujesz się źle sama z sobą, ale co mają powiedzieć ludzie, którzy takiej opcji nie mają, bo np. wyśmiewa ich rodzina? Jestem w stanie sobie wyobrazić, że istnieją osoby, które zmieniają swój wygląd nie z próżności, a ze wstydu. Mino, że uważam, że operacja plastyczna to ostateczność, nie sądzę aby obrażanie ludzi po operacjach plastycznych było w porządku...

      Usuń
  22. jasne ze tak kilka razy robilam botox i jestem szczesliwa ze w koncu zlikwidowalam dosc gruba zmarszczke na czole teraz w koncu jej nie widac
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja nie mam nic do operacji plastycznych, są okej jeśli coś nam przeszkadza to trzeba to poprawić ale bez przesady :) Wszystko jest dla ludzi ale trzeba podejść rozsądnie. Ja gdybym była bogatsza na pewno poszłabym na liposukcję łydek/kostek bo to moja mega zmora od gimnazjum.. takie dwa kołki i schudnięcie nie pomogło bo byłam już blisko niedowagi, nadal jestem a one nadal jak są tak są :P poza tym zrobiłabym operację laserową oczu bo mam dość noszenia soczewek wiecznie lub okularów, oraz bym wyprostowała przegrodę nosa bo mi trudno oddychać, wiecznie z otwartymi ustami. Nos jest ok prosty nie widać tak jakoś tego mimo to dotykając czuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przegrode mozesz zrobic na nfz. idz do laryngologa i zacznij przygotowania :)

      Usuń
  24. Jeżeli ktoś czuje potrzebę, a jest to niewielka ingerencja, to czemu nie :) Takie moje zdanie. Ważne, aby nie przesadzić! Chyba, że ktoś naprawdę ma spory problem, tj. np. ten przodogryz, bądź sporego garba na nosie, bądź coś co zagraża jego zdrowiu, to oczywiście, że tak - wtedy sama bym się zdecydowała.

    OdpowiedzUsuń
  25. Moim zdaniem każdy powinien zaakceptować siebie jakim jest i dostrzec w sobie piękno. Wtedy operacje plastyczne nie byłyby konieczne.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja bym zrobiła sobie plastykę brzucha, bo po schudnięciu wygląda okropnie, ale jak znam siebie byłyby to pieniądze w błoto, bo i tak i tak czułabym się źle w swoim ciele. Z samooceną zmasakrowaną przez lata bycia brzydką, grubą dziewczynką/nastolatką nie wygram nigdy. A jak ktoś uważa, że to by mu pomogło, to mi nic do tego. Ale refundacja raczej wtedy, gdy wada zagraża zdrowiu i plastyka byłaby tylko "przy okazji".

    OdpowiedzUsuń
  27. Przodozgryz jest problemem medycznym i wpływa nie tylko na wygląd. Deformacja żuchwy to problemy z jedzeniem i całym układem pokarmowym. Często towarzyszy temu deformacja jamy nosowej przez źle wysklepione podniebienie, czyli skrzywiona przegroda, problemy z oddychaniem i o wiele większa skłonność do zapalenia zatok.
    Ponoć operacja przegrody nosowej jest refundowana. Jeśli tak, operacja przodozgryzu też powinna być. I tyłozgryzu, jak jesteśmy przy temacie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja jestem za operacjami, ale nie za refundowaniem ich. Może nie każde, wiadomo nikt nie chce płacić za powiększanie cycek, ale jeżeli operowana jest jakaś deformacja np przeszczep skóry w bardzo widocznym miejscu (twarz) to refundacja powinna być możliwa, przynajmniej w jakimś procencie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Też mam przodozgryz i tego nienawidzę. Jednak bałabym się operacji :/

    OdpowiedzUsuń
  30. Społeczeństwo jest 'genialne' prześladując osoby niewpisujące się w kanon piękna i równocześnie piętnując osoby po zabiegach chirurgii estetycznej. Logiczne, nie ma co....

    OdpowiedzUsuń
  31. tylko ten kto nie miał żadnego defektu na ciele, który utrudnia kontakty społeczne może powiedzieć, że operacje tego typu to próżność...

    OdpowiedzUsuń
  32. Każdy jest, jaki jest i trzeba to akceptować. A jeżeli ktoś nie lubi samego siebie, to już jego sprawa i może sobie zrobić operację jeśli naprawdę tego chce.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja sama ma krzywy nos, "na żywo" tego nie widać, ale na zdięciach czy z boku już tak. Dla mnie jest to problem psychiczny, nie czuje się z tym swobodnie, nawet jak wszyscy mówią mi,że przesadzam, że trzeba się zaakceptować, że jeszcze gorszy nos mi zrobią... Byłam już chirurga i choć sam mi powiedział żebym dała sobie czas, to jestem gotowa jak najszybciej podjąć się operacji. Denerwuje mnie tylko to, że ludzie mówią mi że to fanaberia, trzeba się zaakceptować. Najcześciej są to ludzie, którzy nie mieli nigdy takich problemów i nie wiedzą jak to jest...

    OdpowiedzUsuń
  34. ja uważam, że nie powinniśmy zbyt wiele ingerować w organizm, ale jeśli ktoś faktycznie źle się czuje, bo inni dokuczają itp. to jak najbardziej na tak.
    Mam pytanie odnośnie Twojego pieprzyka - mogłabyś powiedzieć coś więcej na ten temat? Bo ja mam podobny problem, mianowicie 2 odstające ciemne pieprzyki, na dodatek pod pachą, co utrudnia mi usuwanie włosów i muszę być bardzo ostrożna podczas depilacji... Jeszcze nic z tym nie zrobiłam, bo nasłuchałam się od rodziny że lepiej to zostawić, bo mogą być z tego komplikacje... I na dodatek zauważyłam ostatnio pojawienie się kilku takich odstających skórek na ciele, co mnie bardzo irytuje, bo też są właśnie w okolicy stanika...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Twoja rodzina mówi? Że lepiej to zostawić? Jak sobie utniesz pół pieprzyka żyletką podczas depilacji, to faktycznie będzie lepiej... Lepiej pójdź do lekarza na konsultację. Znam dwie osoby, które były operowane i tak się złożyło, że obie wycinały pieprzyki z szyi - blizn wcale tak bardzo nie widać, a ich zdaniem życie jest dzięki temu bardziej komfortowe :)

      Usuń
    2. Zostawić, bo mogą być komplikacje?! Raczej jeśli zostawisz, to będą komplikacje. Jedynym skutkiem wycięcia będzie blizna, która w takim miejscu w ogóle nie będzie widoczna. A konsekwencją zostawienia pieprzyków w spokoju może być nawet rak.

      Usuń
    3. Na twoim miejscu usunęłabym go, bo skoro jest w miejscu ciągle podrażnianym, to może skończyć się źle. Ja już miałam usuwanego pieprzyka z szyi, odstającego i dużego, mając jakieś 13 lat. Nienawidziłam go i to uczucie psychiczne po usunięciu było wspaniałe i wiem, że było warto. Ale niestety i tak mam multum pieprzyków, najwięcej na twarzy, takich niewypukłych. I nie wiem co z nimi zrobić, bo po usuwaniu skalpelem zostają blizny i o ile na szyi mi nie przeszkadzają, to na twarzy byłoby gorzej. Wiecie coś może o usuwaniu laserowym? Gdzie je mogę zrobić i za ile? Zostawia blizny? A może jest jeszcze jakaś metoda?

      Usuń
    4. Hej gunia. Ja miałam taki pieprzyk na łopatce na plecach, który przez to, że był "wypukły" ciągle drażniło go ramiączko stanika. Lub też przy myciu się zwykłą myjką ciągle po nim "jeździłam" co powodowało dyskomfort. Umówiłam się na wizytę w poradni u chirurga onkologa (było to w 2010) na NFZ (w końcu takie pieprzyki mogą przerodzić się w nowotwór) i lekarz po obejrzeniu znamiona i przeprowadzeniu wywiadu (czy ze znamieniem coś się dzieje, czy mi fizycznie przeszkadza, w jakich okolicznościach najbardziej... ogólnie chodziło o to czy jest wysokie ryzyko codziennych podrażnień) stwierdził, że najlepiej będzie je usunąć właśnie ze względu na to, że "wystaje" i jest w dość niewdzięcznym miejscu przez co zarówno ubrania mogą je podrażniać jak i słońce będzie na nie wyjątkowo źle wpływać. Po tej "przegadanej" wizycie umówił się ze mną na zabieg w szpitalu, w którym również pracował (też na NFZ - wielkopolskie centrum onkologii w Poznaniu na garbarach). Zabieg polegał na wycięciu pieprzyka, założeniu szwów o ile potrzebujesz i wysłaniu próbki na badanie histopatologiczne. Po około tygodniu poszłam do niego po wyniki. Na szczęście okazało się, że był to "zwykł pieprzyk" tyle, że wypukły jednak doktor wytłumaczył mi, że każdy taki "wystający" powinno się skonsultować się z lekarzem gdyż może właśnie przerodzić się w nowotwór. Oczywiście po zabiegu dostałam instrukcję by definitywnie przez około 3 miesiące nie opalać tego miejsca (chodziło o to by blizna się nie tylko "widocznie" zagoiła ale też zbladła) co nie było większym problemem przez wzgląd na jej umiejscowienie oraz termin tego zabiegu czyli listopad. ;)
      W razie pytań pisz. Mogę nawet polecić tego lekarza, który zabieg przeprowadzał o ile szukasz kogoś z Poznania. :)

      ~ Małgorzata

      Usuń
    5. Nie radź się przysłowiowego szwagra, tylko idź na konsultację. Ja miałam brzydkiego pieprzyka na boku, wystającego, w dodatku zahaczałam o niego stanikiem - poszedł pod nóż, mimo że w jego przypadku nie było za bardzo ryzyka gdyby został. Szybko i bezboleśnie. Mam bliznę, ale i tak jest mniej widoczna niż pieprzyk

      Usuń
    6. dziękuję Wam za wszystkie komentarze, nie sądziłam, że będzie ich aż tyle... prawda jednak jest taka, że byłam z tym raz u lekarza, ale dermatologa. P. doktor widziała, w jakim stanie jest ten pieprzyk i powiedziałam o depilacji, ale stwierdziła tylko, że jeśli mi bardzo zależy to może mi dać skierowanie do chirurga, ale tak od niechcenia, nie mówiąc o żadnych przeciwskazaniach czy konsekwencjach... no i potem rozeszło sie w rodzinie, ciotka opowiedziała mi historie o jakimś koledze, co miał problemy po operacji i nie poszłam już z tym nigdzie dalej... Jeśli chodzi o blizny, to nie będą mi przeszkadzać pod pachą, opalać tego miejsca też nie będę... Ale jest jeszcze jeden problem - mieszkam w Anglii i nie wiem jak to załatwić, zapytać najpierw tu na miejscu czy da się to jakoś szybko załatwić w Polsce? będę tam w sierpniu na 10 dni... Dziękuję za wszystkie rady i wszystkich pozdrawiam.
      Ps. dziękuję Małgosiu, ale jestem z Chorzowa, więc do Poznania byłoby nie po drodze...

      Usuń
    7. dziękuję Wam za wszystkie komentarze, nie sądziłam, że będzie ich aż tyle... prawda jednak jest taka, że byłam z tym raz u lekarza, ale dermatologa. P. doktor widziała, w jakim stanie jest ten pieprzyk i powiedziałam o depilacji, ale stwierdziła tylko, że jeśli mi bardzo zależy to może mi dać skierowanie do chirurga, ale tak od niechcenia, nie mówiąc o żadnych przeciwskazaniach czy konsekwencjach... no i potem rozeszło sie w rodzinie, ciotka opowiedziała mi historie o jakimś koledze, co miał problemy po operacji i nie poszłam już z tym nigdzie dalej... Jeśli chodzi o blizny, to nie będą mi przeszkadzać pod pachą, opalać tego miejsca też nie będę... Ale jest jeszcze jeden problem - mieszkam w Anglii i nie wiem jak to załatwić, zapytać najpierw tu na miejscu czy da się to jakoś szybko załatwić w Polsce? będę tam w sierpniu na 10 dni... Dziękuję za wszystkie rady i wszystkich pozdrawiam.
      Ps. dziękuję Małgosiu, ale jestem z Chorzowa, więc do Poznania byłoby nie po drodze...

      Usuń
  35. Uważam, że jeśli obecnie medycyna stwarza nam takie możliwości, mamy pełne prawo modyfikować nasz wygląd jak tylko się nam podoba, a ludziom NIC do tego :) a jednak osoby poddające się takim zabiegom często spotykają się z falą krytyki, czasem bywają wręcz wyśmiewane za własną "słabość" i brak akceptacji swojego wyglądu. Mi osobiście szkoda tych, którzy zawzięcie z chirurgią plastyczną wojują. Odnoszę wrażenie, że ich niechęć bierze się głównie z podobnych kompleksów, lecz że brak im odwagi by podjąć podobne działania zawzięcie krytykują każdego, kto świadomie zapragnął zmienić swoje życie na lepsze. Taka logika w stylu "to nie fair, jeśli już jesteś nieatrakcyjny to taki zostań, czuj się źle w swojej skórze razem ze mną". Z kolei ci, którzy zabiegi plastyczne traktują jak zachcianki i fanaberie zapewne nie mają pojęcia, co znaczy codziennie patrzeć w lustro i nienawidzić ukazującego się nam odbicia. Czemu najwięcej zwolenników "naturalnej urody" to osoby, które urodziły się z szeregiem cech powszechnie pożądanych i uważanych za piękne?

    Ludzie mogą mówić, że to próżność, że świat zmierza ku upadkowi, że niedługo będzie po nim chodzić armia jednakowych, idealnych klonów... A ja mówię - to jest świadomy, osobisty wybór jednostki. Jesteśmy skazani na życie w jednym ciele, z jedną twarzą do końca życia, więc jeśli przeszkadza nam coś, czego nie da się zmienić dietą, etc. dlaczego nie? Pełna akceptacja samego siebie to lata ciężkiej pracy i nie mamy gwarancji, że uda się ją nam osiągnąć. Prościej jest iść pod skalpel i szczerze, nie widzę w tym ABSOLUTNIE nic dziwnego. Jeśli tylko ma się odwagę, fundusze i 100% pewności... życzę powodzenia i wytrwałości w znoszeniu bólu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%, świetny komentarz!

      Usuń
    2. Ja właśnie myślę, że ci ludzie to są to ludzie piękni i/albo bez kompleksów, wydaje im się, że to naturalny porządek rzeczy i tak musi być. Nawet jak ktoś chce iść na operację plastyczną z powodów zdrowotnych, to często nie aprobuje się takiej decyzji. Jedna uwaga: dla mnie lepiej jest zaakceptować siebie, niż iść pod skalpel. Każda operacja to ryzyko i pewne koszty i trzeba się z tym liczyć. Nie ma gwarancji, że operacja nosa, podbródka czy piersi sprawi, że nagle zaakceptujesz siebie.

      Usuń
  36. Dokładnie, jeśli coś nie zagraża zdrowiu lub życiu to stanowczo nie powinno być fundowane z kieszeni podatników.

    Korekty, operacje i estetyka to kwestia indywidualna - jak kto się czuje ze swoim ciałem, wiadomo :) Nie dajmy się zwariować.
    A tak to jesteśmy różni!! Każdy jest piękny, ma swoją własną urodę i to jest FENOMENALNE!!! Uczymy się, że jesteśmy różni, trzeba żyć z niedogodnościami, nic nie ma idealnego, na tym polega życie! :D

    Mi przez lata sen z oczu spędzały krótkie szpotawe nogi - i to porządnie szpotawe :( (w kształcie litery O) Nie nosiłam spódniczek, sukienek, na plażę w osamotnieniu... Zero odsłaniania. I tą "wadę siebie" miałam zawsze w umyśle: non stop, o każdej porze, jak własny cień. Dzisiaj wiem, że życie oferuje tak wiele emocji, doznań, wiedzy, uczuć etc. że nie warto się skupiać na kompleksach.

    Ale może do takiego podejścia trzeba dojrzeć: nauczyć się akceptować i przede wszystkim KOCHAĆ siebie i swoje ciało ;))
    I tego wszystkim życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. jeśli ktoś źle sie czuje w swoim ciele ma pełne prawo coś zmienić i nikt nie ma prawa krzywo na to patrzeć - no chyba ze jest to powiekszanie biustu z D na G :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Wychodzi na to, że ja też przeszłam operację plastyczną, bo z tych samych przyczyn usuwałam pieprzyk na plecach, cóż.. Blizna coraz mniejsza.
    A refundacja? W niektórych przypadkach powinna być konieczna, bo to potrafi uprzykrzyć ludziom życie, jednak nie uważam, by refundować to, iż ktoś chce poprawić sobie wygląd dla własnego samopoczucia. Korygować coś, co przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu, jasne, ale spełnianie czyichś zachcianek i zwiększania jego ego? Raczej nie..

    OdpowiedzUsuń
  39. Planuję plastykę powiek górnych, ponieważ moje powieki mocno opadają co sprawia, że wyglądam na wiecznie zmęczoną i niewyspaną. Nie uważam że państwo powinno refundować mój zabieg - w moim przypadku chodzi tylko o estetykę. Są jednak przypadki gdy opadająca powieka powoduje zmniejszenie pola widzenia. W takiej sytuacji refundacja byłaby jak najbardziej na miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  40. To ciekawe, że na różnych kontynentach jeden "mankament" ciała ludzkiego traktowany jest w innych kategoriach. To dotyczy tylko rzeczy związanych z typem "choroba/wada urody"? Jak zwykle ciekawy post, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Jako dziecko miałam wypadek i złamałam sobie nos, wynikiem tego teraz mam na nosie charakterystyczny, "ostry" garb. Taki "spiczasty", dość niebezpieczny, bo łatwo o niego uderzyć, a ból jest nieprzyjemny. Do tego miałam oryginalnie krzywą przegrodę nosową, co podczas operacji zauważyli, ale nie skorygowali. Jestem więc klasyfikowana do operacji przegrody nosowej. Z powodów innych problemów zdrowotnych nie jestem w stanie teraz przeprowadzić tego zabiegu, ale wydaje mi się, że kiedy się zdecyduję, to od razu przeprowadzę również korektę "plastyczną", żeby nos wyglądał normalnie. Moja rodzina to rozumie i mnie wspiera, natomiast są - a raczej były ;) - osoby, które się oburzyły, mówiąc, że wymyślam i przesadzam.

    Operacje plastyczne to kontrowersyjny temat, bo są takie przypadki jak Twój czy mój, gdzie jakiś "defekt" powoduje istotne problemy i jest uciążliwy. Ale są też i takie przypadki, w których ludzie chcą coś zmienić, bo mają nadzieję, że to nagle zmieni ich w nowych, lepszych ludzi, będą piękni i będą mieli cały świat u swoich stóp. Takie przypadki, w których *taki standardowy przykład* kobiety zmieniają wielkość biustu, ciągle i ciągle, i ciągle nie są zadowolone ani z efektów, ani z siebie. Potem przez takie osoby krzywo się patrzy na każdego, kto chce coś zmienić w swoim wyglądzie. Inna sprawa, że każda operacja niesie ze sobą poważne ryzyko.

    OdpowiedzUsuń
  42. Moim kompleksem jest opadająca powieka - tak, tylko jedna. :/ Jak miałam trzy lata wyrżnęłam okiem w kant stołu, na szczęście trafiłam w obszar pod brwią i jakimś cudem nie straciłam oka. Nabiłam sobie za to niezłego guza, który urósł do monstrualnych rozmiarów. Skóra się rozciągnęła i powieka w tym miejscu znacznie opada. Na żywo nie rzuca się to w oczy, ale na zdjęciach wychodzę okropnie i dlatego jak ktoś wyciąga aparat chowam się po kątach. Przez całe życie miałam (i mam) na tym punkcie kompleks, bo moja twarz jest dla mnie asymetryczna i brzydka. Dlatego jak będę kasiasta to w przyszłości zafunduję sobie jakąś korektę. I nie obchodzi mnie, co inni pomyślą. Chcę w końcu poczuć się swobodnie i dobrze w swojej skórze. :)

    OdpowiedzUsuń
  43. "Nawet jeśli przodozgryz nie miał dla Woodfull implikacji zdrowotnych" - progenia ma ciężkie konsekwencje zdrowotne, chociażby związane z niemożliwością dokładnego gryzienia pokarmów, powoduje też problemy ze stawami.
    Sam zabieg jest refundowany, ale leczenie ortodontyczne już nie, więc trzeba nastawić się na ogromny wydatek.

    OdpowiedzUsuń
  44. Wypowiem się, bo sama mam wysuniętą żuchwę. Może moja historia komuś pomoże. Na początku (jako dzieciak i nastolatka) nosiłam aparat ortodontyczny ruchomy, później trafiłam do specjalistki w Czechach, która stwierdziła, że przy takiej wadzie pomogłaby tylko operacja. Konsultacje w Polsce też to potwierdziły. Rodzice nie naciskali na operację, ja nie miałam sumienia naciągać ich na nią, bo to naprawdę ładne parę tysięcy. W końcu świadomie z operacji zrezygnowałam, ze względów finansowych, ale też z powodu możliwych powikłań - to jednak poważna operacja na twarzy. Naruszenie jakichś nerwów mogłoby spowodować na przykład niedowład mięśni. Nauczyłam się żyć ze swoim trochę odmiennym wyglądem, choć przyznam, że to mój największy kompleks - a trochę innych niedoskonałości też mam, wierzcie mi. W liceum byłam strasznie zakompleksiona i wycofana z towarzystwa. Ale najważniejsze, że w końcu znalazłam kogoś, komu ta żuchwa się autentycznie podoba (!!!), bo jest podobno taka "moja" i mam zakaz myślenia o jakichkolwiek operacjach. Ciężko mi było w to uwierzyć, ale serio, można znaleźć kogoś, kto nas zaakceptuje z całym pakietem wad. A innymi ludźmi się nie przejmuję, niech sobie myślą co chcą, naprawdę mam to głęboko, głęboko gdzieś.
    Teraz jak to napisałam, to dopiero widzę, jaka zmiana się dokonała we mnie od liceum do teraz (mam 24 lata).
    Takie operacje powinny być jak najbardziej refundowane, bo to nie jest tylko kwestia wyglądu, ale przede wszystkim PSYCHIKI!!! Naprawdę może być ciężko w życiu przez takie deformacje. Mi się udało to zaakceptować, ale wcale nie jest łatwo (mimo wszystko) i nie każdemu się to uda.

    Pozdrawiam wszystkich i życzę przede wszystkim tolerancji dla odmienności.

    S.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ja bardzo nie lubię kontrowersji wokół tematu medycyny estetycznej. Jeśli ktoś poczuje się lepiej, nabierze pewności siebie, pozbędzie się kompleksów to dlaczego ma tego nie robić? Jeśli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych nie widzę przeszkód.

    OdpowiedzUsuń
  46. Szczerze, kiedyś miałam podejście typu "po co się operować, czemu Ci ludzie nie mogę zaakceptować siebie takimi, jakimi są"...

    Ale z czasem doszłam do wniosku, że jeżeli kogoś to NAPRAWDĘ uszczęśliwia, to powinno się mu na to pozwolić.
    To też kwestia powodu, z jakiego decydujemy się na chirurgię plastyczną: jeśli generalnie lubimy siebie i wiemy, że to jedna z naszych naprawdę kilku imperfekcji - to jest to w porządku. Natomiast jeżeli mamy problem z akceptacją nas samych, to nawet najlepsza operacja nic nie pomoże - a to po poprawionych ustach pojawi się chęć zoperowania sobie nosa, a po nosie jeszcze biust...

    OdpowiedzUsuń
  47. Większość przedstawionych zdjęć to faktycznie mega deformacje twarzy :< ale jest również i tak, że dziewczęta i chłopcy w młodym wieku zmieniają sobie twarz wyrywając zęby ect. Po prostu chcą mieć V-line i sobie robią taka prawda.Koreańczycy i Koreanki jakie widzę na uczelni są mega naturalni, i żadne z nich nie wygląda jakby się połasiło na jakąkolwiek operację czy zabieg kosmetyczny :) po prostu zwykli Azjaci, i nie wyglądają nawet w 1/100 tak jak ludzie z show biznesu. Także nie wszyscy na pewno w Korei się poddają takim zabiegom mocno korygującym czy upiększającym, ale są na pewno takie jednostki :) w Europie też, ale zdecydowanie nie znam nawet osoby, która by przeszła coś innego niż operację wyrostka czy jakieś inne czysto zdrowotne sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  48. Operacje - jak najbardziej, jeśli ktoś sobie tego życzy, ale z własnej kieszeni.
    Wyjątek - refundacja defektów/deformacji, które NIE poprawione niosłyby ryzyko powstania komplikacji zdrowotnych, które już musiałyby być wspierane finansowo przez państwo.
    Dobry przykład podał ktoś wyżej - odstające uszy - defekt kosmetyczny, ale pozostawiony sam sobie prowadziłby do wady słuchu, a inwalidztwo kosztuje państwo więcej niż korekta uszu.

    OdpowiedzUsuń
  49. Muszę przyznać ,że poruszyłaś bardzo ciekawy temat... z tego co się orientuję Koreańczycy, oraz mieszkańcy Brazylli i USA wykonuja najwięcej operacji plastycznych. Nie wiem czy wynika to z tak niskiej samooceny czy kanonów piękna jakie panują obecnie na świecie. Sama nie raz zastanawiałam się nad zmianą kształtu nosa, ale mój Ukochany go uwielbia nazywa go "dziubkiem" i teraz chyba nie wyobrażam sobie zoperowania go na inny kształt. Na piersi już nie będę narzekała :) zawsze marzyły mi się dużo większe ale nie wyobrażam sobie wszczepienia implantów :))

    OdpowiedzUsuń
  50. Jaki ciekawy temat. Akurat mnie dotyczy. Yay. Ok. Wiem, że będę mieć operację na progenię, pewnie nie w te wakacje, ale chyba w następne. Moja wada jest bardzo widoczna i z tego, co mówią lekarze, nieleczona może doprowadzić do jakiś problemów zdrowotnych. Leczę się już ortodontycznie kilka 2-3 lata, jest to czasem bolesne, uciążliwe i drogie, ale dążę do celu ; ) Miałam już jedną operację, nie pamiętam dokładnie co mi rozcinali, ale było to niezbędne, żeby jeszcze bardziej poszerzyć szczękę. Przeszłam hyraxa (2 razy mi się połamał...), hassa (potem moje zęby były dla mnie... szorstkie xd), a teraz noszę aparat stały - ten jest boleśniejszy od tamtych.
    Cieszę się, że takie operacje są refundowane. Ładne osoby nie zrozumieją tych kompleksów, problemów społecznych, braku pewności siebie, poczucia, że jest się nienormalna i ma się zgryz wysunięty... jak jakiś potwór (chyba już troszeczkę przesadzam xd). Jak już przejdę tą operację i zejdą mi chomiczo-wiewiórcze policzki to będę najszczęśliwsza w swoim życiu i w końcu mój wygląd nie będzie dla mnie zmorą D':
    Ale jeśli ktoś robi operację, tylko, bo coś mu się nie podoba, a nie jest to poważna wada, zniekształcenie czy coś groźnego, to raczej powinien płacić sam. Tak jest sprawiedliwie ; )
    Powodzenia wszystkim, których czekają operacje ; )

    OdpowiedzUsuń
  51. W tym wypadku zabieg czy też operacja powinien być w pełni refundowany przez Państwo - znałam kiedyś dziewczynę z przodozgryzem i zjedzenie codziennego posiłku już sprawiało pewne trudności. Nie mówiąc już, ile taka osoba musi się namęczyć na poprawną artykulację słów.

    Uważam, że operacja plastyczna to w dużej mierze sprawa indywidualna. Ale sama kontrola psychologiczna powinna być brana pod uwagę, gdy ktoś ma już np. siódmą operację w ciągu 5 lat. Nie dajmy się oszaleć :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Operacje żuchwy są refundowane jeżeli ma się problemy w przegryzaniu pokarmu i pewnie też jeżeli inne, np. mocne ścieranie się zębów, jeżeli aparat nic nie da, moja znajoma miała na NFZ, bo słabo się jej gryzło.

      Usuń
  52. Pytanie o refundacje jest pytaniem o politykę państwa i o model gospodarki: kapitalizm, w którym obywatele są zazwyczaj bogatsi (brak refundacji ale za to w tym
    systemie istnieją różne fundacje, które pomagają ludziom w trudnych sytuacjach czy możliwość wykupienia prywatnego ubezpieczenia)
    czy socjalizm (refundacje, kwestia równi i równiejsi). I tutaj to jest kwestia znajomości zasad gospodarki, a nie kwestia gustu czy dobrego serca. Idąc tropem
    kapitalizmu: zarabiam pieniądze w związku z czym mam je na pokrycie wybranego przez siebie ubezpieczyciela, a ten z kolei w razie choroby, jakiejś przypadłości czy
    złamania nogi pokrywa koszty leczenia lub operacji (mogę go wybrać, ale nie muszę- taka jest wolność w kapitalizmie, którego nie ma w socjalizmie, bo w socjalizmie
    wszyscy muszą płacić na ZUS, który nas okrada i niby daje refundacje, które robią więcej złego niż dobrego :( ). Ale jeśli chodzi o pytanie o mój stosunek do operacji
    plastycznych, to uważam że każdy ma prawo robić co zechce ze swoim ciałem, jeśli stać go na to, by poprawić sobie komfort psychiczny. W niektórych państwach, np. w
    Brazylii powiększanie pośladków, czy w Australii powiększanie piersi nie jest żadnym szokiem i społeczeństwo nie szykanuje innych z powodu ich wyborów. Należę do osób, które nie powiedzą Ci, ze "robisz się na azjatkę", żebyś "nie nosiła tych strasznych soczewek" itd. Nie przeszkadzałoby mi nawet gdybys zrobiła sobie operację, żeby na prawdę wygladać jak azjatka, dlatego że szanuję Twoje wybory. Wiem jak to jest kiedy ludzie nie szanują naszych wyborów i wiem, jak to jest kiedy je szanują i wiedzą, że to nie jest ich sprawa.
    Ale nie ma się co nimi przejmować, bo to tylko mówi o nich, że nie mają własnego życia i skupiają je na analizowaniu innych i szukaniu w nich czegoś, co sprawi, ze
    poczują się lepsi. Także nawet takie rzeczy nie powinny być rozpatrywane w kontekście próżności, bo ludzie mają różne psychiczne problemy, które naprawiają lub
    rozładowują w wybrany przez siebie sposób. Np. tatuaże często są sposobem na stworzenie sobie rytuału przejścia. (Swoją drogą dzisiejsze odejście wielu ludzi od
    religii zabrało im automatycznie rytuały przejścia, które ta oferowała. W zwiazku z tym muszą sami je tworzyć. To nie jest moja idea, to teoria naukowa). Coś się
    skończyło i coś się zaczyna, i chce to jakoś zaznaczyć. Jedni wybiorą tatuaż, inni podróż w jakieś miejsce, a jeszcze inni zapiją się do zgonu. Każdy wybiera według
    potrzeb swojej psychiki i uważam, ze nie mam prawa tego wartościować.

    OdpowiedzUsuń
  53. Ja ma lekko garbaty nos, piersi o takim kształcie ze wielu gimnazjalistów uznało by je za obwisłe nie wspomnę o lekkiej różnicy w ich wielkości. Jestem dotknięta cera naczynkowa i mam lekkie owłosienie na twarzy pod nosem. Ciemne włosy na rekach i nogach a także na plecach w części lędźwiowej.Mam cellulit i bardzo prześwitująca skórę (tak ze widać dość wyraźnie żyły) Miała aparat na zęby dla korekcji zgryzu. Musze nosić okulary przez astygmatyzm. o krzywym kręgosłupie nie wspomnę. Generalnie mam wiele wad. jako nastolatka także ciągle wpatrywałam się w lustro i szukała tych wad i je roztrząsałam. Jedne były istotniejsze inne mniej. jednak zbyt boje się powikłań i bólu aby decydować się na operację. jedyne co mogłabym to zabiegi kosmetyczne jak laserowe usuwanie włosów czy zmykanie naczynek. dodam ze w dzieciństwie czułam sie brzydka bo nikt mi nie mówił ze jestem ładna. Ze brzydka tez nie ale jak nie ładna to na pewno brzydka. Teraz bardziej akceptuje siebie. Ale włosów na twarzy nie potrafię wiec usuwam. bo widzę te kobiety komentujące wąsik (notabene pierwsza plastry kupiłam na studiach a do tego czasu miałam powodzenie u chłopaków wiec chyba bay są bardziej złośliwe i wybredne niż mężczyźni). Do męża się śmieje żeby zbierał na biust i plastykę brzucha po porodzie :) Wiele spraw obiecuje sobie zrobić ja skończę z kwestia macierzyństwa (jak naczynka czy ten wąsik pyknąć laserkiem). Ale kto wie możne potem mnie to nie będzie tak zajmować jak dziecko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniała mi się śmieszna sytuacja:
      gabinet kosmetyczny, na recepcji jedna z asystentek kosmetyczki-szefowej, przyszłam zaklepać się na diagnostykę stanu skóry i ewentualnie dalsze zabiegi.
      - Dzień dobry, chciałabym umówić się na wizytę.
      - Oczywiście. Usuwanie wąsika, tak?
      o.O
      NIE! Mój "wąsik" jest malutki, taki, że naprawdę nie warto zawracać sobie nim głowy. Mimo to od czasów tej historii czasami go usuwam, nie regularnie, bo nie monitoruję jego pojawienia się, właściwie go nie widzę, ale czasem jak mi się przypomni, to usunę, bo inne 'baby' pewnie go widzą..

      Usuń
  54. Ja niedawno przeszłam operację żuchwy. Nie miałam bardzo dużej deformacji, jednak okazało się, że za kilkanaście lat mogłabym mieć poważne problemy z uzębieniem i szczęką i samo noszenie aparatu stałego nie pomoże oprócz kosmetycznego ustawienia zębów. Niestety musiałam sama zapłacić kilka tysięcy, jednak myślę że było warto.
    Ogólnie uważam, że jeśli operacja plastyczna ma pomóc komuś w podniesieniu samooceny i będzie lepiej się sam ze sobą czuł, to proszę bardzo. Nie podoba mi się jednak jak piękni ludzie niszczą swoje ciała i z operacji na operację robią się plastikowi

    OdpowiedzUsuń
  55. Także uważam że operacje plastyczne typu usunięcia wrodzonych wad zgryzu ( np. progenia) powinny być refundowane przez państwo. Jest to defekt powstały dzięki uwarunkowaniom genetycznym mogący prowadzić do poważniejszych problemów natury medycznej i oczywiście dyskomfortu psychicznego wpływającego na ogólny stan zdrowia. Bardzo się cieszę że w wielu krajach ( w tym Polska) obywatele nie muszą ponosić kosztów finansowych tego typu zabiegów chirurgicznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na to patrzę inaczej - nie chcę płacić za innych. Nie mam nic przeciw, by inne osoby operowały sobie cokolwiek (czy zagraża życiu czy nie), ale tym samym chcę pozostawić w kieszeni pieniądze na własne potrzeby. Jak uznam, że mój biust wpływa źle na moją psychikę i chcę go zmniejszyć, nie chcę usłyszeć, że to nie zagraża, więc płacę 100%, kiedy za moje składki ktoś inny operuje sobie zgryz, bo jego kasa chorych to zaakceptuje.

      Usuń
    2. Jestem tego samego zdania co poprzedniczka. Ja np. mogę mieć mały biust i może on być wg. mnie uważany za defekt genetyczny, który źle na mnie wpływa, więc zapłacę za zabieg powiększenia sama, jeżeli będę tego potrzebowała. Tak samo w przypadku krzywego zgryzu ktoś powinien zapłacić za to sam, jeżeli to mu się nie podoba i źle się z tym czuje, bo przecież nie jest to zabieg ratujący życie, więc dlaczego ja i inni podatnicy mamy za to płacić?

      Usuń
    3. Do Pań powyżej - oczywiście, rozumiem że osoby które nie zostały dotknięte tego typu problemem mogą czuć się " wykorzystane " finansowo z racji refundacji przez NFZ zabiegu korekty wrodzonych wad kostnych zgryzu ponieważ nie jest to wada AŻ tak zagrażająca zdrowiu jak np. zmiana nowotworowa w obrębie któregoś z narządów wewnętrznych, jednak przypominam że jest to nadal problem natury medycznej mogący prowadzić do parodontozy, zwyrodnienia stawów żuchwy, ścierania się szkliwa i próchnicy ( wiele gabinetów dentystycznych ma podpisany kontrakt z NFZ więc leczenie stomatologiczne jest darmowe, korzysta z tego znaczna część społeczeństwa i nie sądzę żeby w tym przypadku były jakiekolwiek protesty ;) )

      Usuń
  56. Ja miałam ten problem. Przez lekarza zostało to uznane jako problem natury medycznej. Niszczyło mi to szkliwo do tego stopnia, że w wieku 30 lat zęby były by w przerażającym stanie, a dużej ilości by nie było. Lecz podobnie jak z aparatem, i coraz częściej leczeniem zębów w ogóle, wydatek własny. Oczywiście są deformacje, za które państwo powinno płacić. Jednak powinna być granica. Ja osobiście nie chciałabym by rząd pokrywał operacje,np. zmniejszenia nosa tylko dlatego, że ktoś uważa, że nie jest on doskonały i idealny. Takie rozmowy mogło by mieć idealne państwo, w którym wszystkim żyję się dobrze. Istnieją sprawy ważne i ważniejsze. W obecnej sytuacji wolałabym by więcej dzieci w kraju było dokarmianych. Po drugie, ciekawy post! Taki stosunek ludzi wynika chyba z niedoinformowania oraz chyba braku empatii(??). Społeczeństwo, które naciska na nowoczesne zmiany nie może pogodzić się z tym, że nie każdy miał tyle szczęścia by przyjść na świat z ciałem i wyglądem, które nie sprawia dużych problemów.

    OdpowiedzUsuń
  57. Wydaje mi się, że takie wady zgryzu mogą prowadzić do wypadania zębów, ale nie jestem pewna. Tak czy inaczej uważam, że tego typu operacje powinno się refundować.

    OdpowiedzUsuń
  58. Uważam ,że jeżeli osoba ma nieestetyczny wygląd po wypadku lub tak się urodziła i da się coś z tym zrobić to w porządku i dla takiej osoby byłabym w stanie dać ,, z kieszeni '' jako podatnik , bo mnie też mogłoby spotkać coś takiego ... ale dla osób ,którzy ,,wymyślają '' swoje kompleksy nie dałabym ,ani grosika.. Cukrze mogłabyś tak uczesać sobie grzywkę ?http://www.guiajarocha.com/maite-perroni-posa-sensual-para-gq/ uważam ,że byłoby Ci ładniej ...

    OdpowiedzUsuń
  59. nie wiem czy takie operacje nie pozostawią uszczerbku na zdrowiu

    OdpowiedzUsuń
  60. Też kiedyś miałam usuwany pieprzyk, tylko że z pleców:-)

    OdpowiedzUsuń
  61. Mam wrażenie, że jest takie przeświadczenie wśród Europejczyków, jakoby Koreańczycy nie mogli i nie powinni dążyć do piękna - powinni zaakceptować siebie takimi, jakimi są, a takie zabiegi są jedynie "fanaberią", jak to ładnie ujęłaś ;// Przecież to też ludzie, są tacy jak my - chcą być szczęśliwi, piękni, itd. Mam też wrażenie, że reszta świata traktuje ich jako "podludzi" (o ludziach czarnoskórych już nic nie mówię) i chodzące klony - trudno ich przecież rozpoznać, wszyscy wyglądają tak samo... Trochę zamotałam, mam nadzieję, że zrozumiałaś, co mam na myśli xd

    OdpowiedzUsuń
  62. Ludzkości się w du*ach przewraca. Urodziłam się z poważna wadą przodozgryzu, miałam jednak szczęście, że ojciec mój był dentystą i wiedział, że przed okresem dojrzewania wadę taką można wyleczyć aparatem na zęby i obowiązkowo procą dentystyczną. Chodziłam codziennie do przedszkola w uździe na twarzy i jakoś nikt mi nie dokuczał. I założę się, że koszt aparatu i owej procy jest o wiele mniejszy niż operacji plastycznej i na pewno mniej szkodliwy dla zdrowia. Zamiast refundacji przydałaby się raczej odpowiednia edukacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejny brak wiedzy....to nie jest operacja plastyczna i nie zawsze można wstrzymać rozrost nadmierny żuchwy....ojciec dentysta...mam wieksza wiedze niz twoj ojciec na ten temat sama cierpie na przodozgryz nosilam prce aparaty ruchome....regularnie wada jednak wrocila...zastanow sie ....

      Usuń
  63. Jako dziecko miałam dość daleko pusuniety tylozgryz. Bardzo z tego powodu cierpiałam. Ruchomy aparat na zeby nosilam juz od trzeciego roku życia. W latach 80tych nie było mowy o aparatach stałych. Niestety jak wytłumaczyć dziecku ze noszenie aparatu jest konieczne kiedy w nocy naprawde boli? W którymś momencie lekarz ortodonta postraszyła mnie operacja. Pokazała zdjęcia dzieci po operacji która w tamtych czasach była całkowicie refundowana. I odzieżowy zadziałało. Aparat nosilam do ok 17 roku życia ale moja wada została całkowicie skorygowana. Oczywiście dałoby sie mój zgryz poprawić jeszcze kosmetycznie ale w porównaniu do tego jak wyglądałam jako dziecko teraz mam zeby proste. Uważam ze operacje w ekstremalnych przypadkach powinny byc jaknajbardziej refundowane chociażby ze względu na poprawienie komfortu życia.. Wiem ze miałam problemy z gryzieniem etc ze nie wspomnę o estetyce.. Głupie docinki innych dzieci etc to wpywa na psyche wiec jesli ma sie możliwość to trzeba jaknajbardziej poprawiać!

    OdpowiedzUsuń
  64. ludzie za często poddają się operacjom plastycznym, wszystko idzie w złym kierunku

    OdpowiedzUsuń
  65. Przodożuchwie morfologicze (progenia) jest to wada zgryzu spowodowana zaburzona budową żuchwy i jako taka na pewno potrzebuje korekty chirurgicznej,ponieważ rysy twarzy i jej profil jest nieprawidłowy wygląda to bardzo źle.Osoba dotknięta taką wadą zgryzu może czuć się mocno niekomfortowo i być nie dobrze odbierana przez ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  66. Wprawdzie ten post jest z 2014 roku i prawdopodobnie mojego komentarza nikt już nie przeczyta, jednak muszę sprostować kilka rzeczy:
    1. Przodozgryz i przodożuchwie to nie jest to samo i nie można stosować tych słów zamiennie. Przodożuchwie jest wadą gnatyczną czyli kostną- spowodowana przez zbyt duży wzrost żuchwy.
    2. Przodozgryz, który nie jest spowodowany taką wadą kostną, rzeczywiście można leczyć bez operacji, aparatami zwykle w dzieciństwie w okresie wzrostu
    3. Przodożuchwia nie wyleczy się samym aparatem- konieczna jest operacja.
    4. Przodożuchwie jest poważną wadą i oprócz zaburzenia estetyki powoduje też znaczne zaburzenia w żuciu i czasem mowie.
    W związku z tym pytanie jest absurdalne bo jak można zapytać czy powinno się leczyć wadę, która nie pozwala gryźć? Podejrzewam, że wpis nie został napisany ze złej woli, tylko autorka nie ma wiedzy medycznej, która by się w tym przypadku przydała.

    OdpowiedzUsuń
  67. Progenia ma ogromny wpływ na jakość życia. Ciągły ból i strzelanie stawów, ścieranie się zębów, niemożność normalnego przeżuwania pokarmów, wysokie ryzyko szkorbutu czy podatność na infekcje bakteryjne to tylko jedne z następst progenii (nazwanej przez Ciebie przodozgryzem). W wielu przypadkach nieleczona czy nieoperowana ( często to jedyne wyjście) zaczyna się pogłębiać a co za tym idzie jest bardzo uciążliwa dla jej nieszczęśliwego posiadacza i znacząco obniża jakość życia. Z tego powodu często jest refundowana przez NFZ. Mimo wszystko refundowany jest sam zabieg, natomiast proces przygotowawczy oraz pozabiegowy trwa nawet do kilku lat i potrafi spłukać ze wszystkich oszczędności.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze pisane w celach promocji własnego bloga lub innych stron nie będą publikowane. Linki do relewantnych wpisów na blogach czy innych stronach są mile widziane. ale linki nie związane z tematem lub komentarze zawierające dopisany link do bloga nie będą publikowane.