Legenda głosi, że osoby zajmujące się produkcją sake, tradycyjnego wina ryżowego, słynęły z wyjątkowo młodo wyglądających dłoni. Sekret tej nieprzemijającej młodości tkwił w działaniu używanych do fermentacji ryżu drożdży.
Nic więc dziwnego, że wyciąg z drożdży wkroczył do świata kosmetycznego. Bogate w polisacharydy, flawonoidy oraz aminokwasy pomagają regenerować cerę, nadają jej blask i naturalną przejrzystość.
Mimo tych wszystkich zalet, znam tylko dwa kosmetyki z ekstraktem z drożdży, używanych do robienia sake. Jeden z nich to osławione kosmetyki SK-II z wyciągiem z Pitery (specjalny typ drożdży) oraz maseczka My Beauty Diary.
SK-II używam z przerwami już dobre kilka lat (obecnie nie używam). Zazwyczaj mam w swojej kolekcji ich "essence" i rzeczywiście przy regularnym używaniu cera staje się przejrzysta i ukojona. SK-II ma status jednej z najszybciej rozwijających się marek i cieszy się dobrą reputacją, ale czy ich kluczowy składnik Pitera jest aż tak wyjątkowy? Sama nie wiem....
Drugim kosmetykiem, który znam, jest maseczka z serii My Beauty Diary Sake Yeas. Miałam kiedyś pudełko, ale zanim odłożyłam jedną dla siebie, wszystkie trafiły do paczek z Azjatyckiego Bazaru xD.
DIY?
Czytałam kiedyś, że Japonki polecają opluskiwać twarz wodą zmieszaną z sake jako ostatni krok w porannej i wieczornej pielęgnacji. Sake obkurcza pory, więc "zabezpiecza" poziom nawilżenia i dobroczynne składniki wklepane z kremem w skórze.
Mam w domu butelkę sake, ale jakoś nie mam serca otwierać jej w celach kosmetycznych xD Na razie czeka na jakąś okazję do otwarcia...
Same maseczki z drożdży są dość popularne, ale drożdże do sake to już zdecydowanie niespotykana rzecz w pl. ;) Wiesz może czy mocno się różnią od tych 'zwyczajnych'?
OdpowiedzUsuńZdaniem producentów SK-II tylko konkretne szczepy drożdży mają pożądane właściwości, i że te używane do sake są wyjątkowe.
UsuńWłaściwości zwykłych drożdży różnią się jakoś znacznie od tych których używa się przy produkcji sake?
OdpowiedzUsuńZdaniem producentów SK-II tylko konkretne szczepy drożdży mają pożądane właściwości, i że te używane do sake są wyjątkowe.
Usuńpiłam kiedyś sake ;] ;] ;]
OdpowiedzUsuńI jak? :D Dobre to to??
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMa taki mleczny (delikatny?) posmak i czuć alkohol. W większej ilości nie piłam.
UsuńZostało w butelce i nie mam okazji by wypić to spróbuję do pielęgnacji
ja tez pilam, nie raz, inne niz wszystko ale moze byc ;)
Usuńja bym się sake napiła ;D
OdpowiedzUsuńNo tak, szkoda tej buteleczki sake do takiego celu... :)
OdpowiedzUsuńTak sobie patrze na naglowek tego bloga: "Kremy BB, kosmetyki z Azji oraz wszystko o tym co urocze, ciekawe i dziwne w kulturze piękna w Azji."
OdpowiedzUsuńciekawe i dziwne czesto u Ciebie gosci - to moze czas na UROCZE :)?
Ja tam lubię czytać o niekonwencjonalnym, zwłaszcza jeśli jest ciekawe i może się kiedyś przydać;)
UsuńGalactomyces Ferment Filtrate, czyli ten główny składnik kosmetyków SK-II, jest obecnie bardzo popularny, kosmetyków z nim jest kilkadziesiąt, jak nie więcej.
OdpowiedzUsuńMaseczki SK II dają niesamowity efekt...Cera wygląda potem jak po tygodniu najlepszych wakacji, podczas których spało się przepisowe 8 godzin co noc ;) Szkoda, że są takie drogie, ale na pewno od czasu do czasu będę do nich wracać.
OdpowiedzUsuńCenię sobie suplementację drożdżami :) Wprawdzie ich smak mnie odrzuca, ale na szczeście można kupić je w tabletkach :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że maseczka z My Beauty Diary Sake Yeast , którą dostałam w gratisie od Ciebie była świetna :) Pewnie gdyby takie były w asortymencie Azjatyckiego Bazaru to bym zakupiła ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis jak zwykle :) Chciałam tylko zauważyć że wyraz "osławiony" oznacza dokładnie "okryty złą sławą", a zdaje mi się, że miałaś raczej na myśli tą pozytywną sławę kosmetyków SK-II. Nie próbuję wytykać ci błędów i mam nadzieję, że nie odbierzesz tego w ten sposób. Nie jestem jakimś znawcą języka polskiego, chciałam tylko zwrócić na ten wyraz uwagę, bo często widzę, że jest on błędnie używany jako synonim popularnego czy sławnego.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie jestem w stanie przełkąć smaku sake.
OdpowiedzUsuńja, w końcu skusiłam się na mleczko (takie na serum) z SK-II... i mam wrażenie, że naprawdę jest coś cudownego w tych kosmetykach... Cera zaczęła się poprawiać dosłownie z dnia na dzień, a szczerze mówiąc trochę mi się śmiać chciało z ich '14-sto dniowej przemiany' (no gdyby chociaż 28 dni dali, na wymianę warstwy rogowej, byłoby bardziej wiarygodnie...ale okazało się, że naprawdę po 14-stu dniach widać już było dużą różnicę) Tak mi się spodobało, że essence już jest w drodze:)
OdpowiedzUsuńDziś na studiach dowiedziałam się że sake to nie wino, a piwo, bo wina robi się z owoców, a piwo z nasion. Nie wymądrzam się ;) taką nowość usłyszałam i się nią dzielę ;) pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń