Indie przez pryzmat sari, anarkali i lehengi



W maju tego roku braliśmy udział w wyjątkowym wydarzeniu - nasza bliska przyjaciółka oraz jej narzeczony, którzy na co dzień mieszkają w Singapurze, zaprosili nas na ślub do swoich rodzimych Indii. Ja, Sławek i dwójka naszych innych przyjaciół dostaliśmy w całym wydarzeniu rolę nieoficjalnego orszaku ślubnego Panny Młodej, która pochodzi z niestandardowo małej rodziny i nie ma ani rodzeństwa, ani kuzynostwa, które mogłoby wypełnić tradycyjne ślubne role.

Panna Młoda bardzo chciała, byśmy podczas wszystkich imprez (a było ich aż 5!) ubrani byli w lokalne stroje, często odzwierciedlające ubrania jej i Pana Młodego. Dla mnie była to doskonała okazja, by z bliska poznać tradycyjne stroje i to o nich chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć.

Zanim przejdziemy dalej, wiem, że ktoś się o to przyczepi, więc nawiąże do mojego artykuły sprzed lat na temat przywłaszczenia kulturowego, w którym pisałam o mojej niechęci do ubierania się w tradycyjne stroje innych kultur. W tamtym czasie moim głównym źródłem edukacji na temat przywłaszczenia kulturowego był Tumblr, który oferuje bardzo wąską interpretację tej kwestii. Jednak prawda jest taka, że większość z nas bardzo chętnie uczy się i doznaje kultury innych, i ciężko jest dokładnie uchwycić korzyści z barykadowania się na swoich kulturowych ogródkach.

Kimona jednak dalej nie założę, bo uważam że to wyjątkowo obciachowe zachowanie normisiowatego turysty 😛.

Sari

Sari to klasyk - znany i lubiany i noszony przez... 99% kobiet, które spotkaliśmy podczas naszej podróży po południowym stanie Tamil Nadu. Nie przesadzam z tym numerem! Sari były WSZĘDZIE - nosiły je kobiety na chodnikach, w sklepach, na plakatach reklamowych... nawet obsługa w sklepach miała swoje mundurki w formie sari! Dosłownie kilka (!) kobiet w komplecikach salwar kamez, ale cała reszta w sari. Sari, sari, sari! Ani jednej kobiety w dżinsach i koszulce. Wiedziałam, że sari to preferowany ubiór, ale nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, jak szalenie jest popularny.

Sari noszone na co dzień są z miękkich i przewiewnych materiałów. Panna Młoda podarowała mi i L. (kto śledzi mnie na Twitterze zna L. 😉) wystawne sari z ciężkiego i ozdobnego materiału, dekorowanego połyskliwymi złotymi nićmi. Sari musiało być podarowane i nie mogłam go kupić samodzielnie, ponieważ jego kluczową częścią jest robiona na miarę bluzeczka, więc Panna Młoda zamawiała je dla nas na wiele tygodni przed ślubem. Inne stroje, które będę tu opisywać, mogłyśmy kupić "z wieszaka" w sklepie. Podobno można też kupić gotowe bluzki sari, ale domyślnie się je szyje na miarę.

Sari składa się z 3 części: płatu nietkniętego szwami materiału, bluzki oraz specjalnej spódnicy noszonej pod sari.

Noszona pod sari spódnica działa jak zawieszenie dla całego stroju - nie ma gumki, a jedynie sznurek, który dość ciasno zawiązuje się na poziomie lekko poniżej pępka. Choć na zdjęciach katalogowych modelki zawsze mają sari zawieszone bardzo nisko, kobiety na co dzień noszą swoje sari dość wysoko. Jeśli ktoś nie chce pokazywać ani kawałka skóry brzucha czy pleców, może nawet swoje sari zawiązać zaraz pod żebrami - wystarczy wyżej zawiązać halkę.

Proces wiązania sari rozpoczyna się od wetknięcia początku głównego materiału właśnie w tą spódnicę. Moje sari wiązała znajoma Panny Młodej (o morderczej godzinie 5:30 nad ranem, bo ślub był o 6:45 rano 😝) i powiem tyle: to dość skomplikowany i wymagający sporej siły fizycznej proces. Może sari z miękkiego materiału są łatwiejsze w obsłudze, ale moje brokatowe sari wycisnęło kropelki potu na czole Deepiki, która owijała je wokół mnie, okazjonalnie robiąc przerwy, by pozaginać i udrapować sari. Samo drapowanie jest najtrudniejszym elementem całego procesu, gdzie osoba wiążąca zagina materiał kilka razy, by układał się on korzystnie na krągłościach ciała.

Moja halka była w kolorze beżowym i wiązana na sznurek. Halka jest kompletnie ukryta pod sari - od góry sari jest wepchnięte w nią, od dołu zaś powinno być odrobinę dłuższe, więc nie wystaje. Jednak w moim przypadku... halka wyłaziła spod sari 😐. Podobno jestem zbyt wysoka...
Halka ze zwykłego materiału ze sznurkiem

Sari zostało też zabezpieczone dwiema agrafkami - jedna wetknięta była w ramię, łącząc sari z bluzką, druga zaś na pasie.

Bluzka do sari to jeden z moich ulubionych elementów całego stroju. Robiona była na miarę oraz według życzeń Panny Młodej. Jeśli chodzi o bluzki, to prawda jest taka, że nie do końca je widać - przód jest prawie w pełni osłonięty szalem sari, widać więc głównie rękawy i tył. Ja i L. mogłyśmy wybrać zarówno długość samej bluzki, jak i rękawów i głębokości dekoltu. Długie rękawy i wysoki dekolt uważane są za odrobinę "matronowate", więc ostatecznie dostały się nam krótkie bluzeczki z małymi bufkami.

Choć bluzki były robione na miarę.... nie pasowały wcale. Ledwo udało mi się przełożyć ręce przez rękawy, a o zapięciu z przodu nie było mowy. Brakowało tak z 3 cm! Ja i L. byłyśmy załamane 😱. Ale Panna Młoda przyjęła wiadomość o problemach z rozmiarem z absolutnym brakiem zdziwienia. Bo bluzki sari mają ... wbudowane w siebie dodatkowe rozmiary! Zarówno tors, jak i rękawy, miały w środku dodatkowe fałdki materiału i szwy, dokładnie wbudowane po to, by móc zmieniać rozmiar bluzki! Czy to nie jest genialne?!
Dodatkowy fałdek materiału wewnątrz bluzki
Pojechaliśmy więc do krawcowej, która na miejscu przeszyła fałdki (każda fałdka zabezpieczona jest 2-3 szwami) i powiększyła zarówno rozmiar bluzki, jak i rękawów. Bluzka ma być jednak dość dopasowana - nie trzeba do niej nosić stanika, ponieważ sama ma wbudowane wiele zaszewek i wzmocnień, które nie tylko podtrzymują biust w miejscu, ale dają mu spory efekt "push-up".

Sama bluzka jest przepiękna 😍. Zapina się ją z przodu za pomocą rządka metalowych zaczepek, które - co ciekawe - zahacza się o wszyte w materiał trójkątne kieszonki. Z tyłu ma głębokie wcięcie, ozdobny panel, zaś na poziomie ramion są dodatkowe sznureczki ozdobione koralikami. Te sznureczki wiąże się w węzełek po prawej stronie (ponieważ lewa zakryta jest przez szal sari) i dyndają sobie dekoracyjnie z tyłu.

Do kompletu z sari była też specjalnie robiona biżuteria, tkana z nici w kolorze sari. W komplet wchodziły kolczyki w formie odwróconych miseczek (bardzo popularny styl!) oraz naszyjnik. Taka biżuteria jest bajecznie lekka i wygodna do noszenia. Dodatkowo Panna Młoda podarowała nam komplet typowych bransoletek ze szkła. Kobiety, które spotkaliśmy w Indiach nosiły naprawdę spore ilości wszelkiej biżuterii, ale bransoletek zdecydowanie najwięcej. Jednak ja miałam spory problem z wciśnięciem je przez moje dłonie 😥. Bransoletki kupuje się w rozmiarach wyrażonych liczbami jak 2/4, 2/6... Mi ledwo pasował 2/6, ale niestety przy ściąganiu jedna bransoletka rozsypała się na kawałki, inna zaliczyła pęknięcie...

Jeśli chodzi o wrażenia z noszenia samego sari, to przyznam, że jest to dość wygodny strój 😃. Dzięki strategicznie zamocowanym agrafkom, trzyma się na miejscu bez problemu. Można bez problemu chodzić czy siadać; materiał trochę się gniecie, ale nie widać tego szczególnie. Przez to jak jest wiązane, czasami na brzuchu i plecach czuć odrobinę "przeciągu", co jest pożądane w 40-stopniowych upałach! Gdyby nie kłopotliwy proces wiązania, absolutnie wyobrażam sobie noszenie sari na co dzień.

Anarkali

Anarkali to tradycyjna, rozkloszowana suknia, niewiele różniąca się od naszych współczesnych sukienek maksi. Występuje w wielu wariantach - z długimi rękawami lub bez, do połowy łydki, albo sięgająca kompletnie ziemi. Noszona tradycyjnie z lekkimi, obcisłymi spodniami (zwanymi churidaar) oraz szalem, zwanym dupattą.

Czasami nie do końca rozumiem, po co w stroju jest dupatta, ale jak wyszłam z przymierzalni bez niej, to obsługa sklepu była tak spanikowana i skrępowana, jakbym wyparadowała z niej w samej bieliźnie 😆. Z drugiej strony, gdy byliśmy na zewnątrz, posiadanie ze sobą lekkiego szala jest bardzo praktyczne, bo można się chować pod nim przed słońcem.



Anarkali można znaleźć w większości sklepów, oferujących sari i jest to typ sukni, który można kupić "z wieszaka". Przez swój krój nie wymaga krawieckiego dopasowywania, często na plecach jest wszyty duet sznureczków, którymi można dopasować obcisłość górnej części.

Anarkali jest uważane za strój bardzo elegancki, nie do końca coś, co nosi się na co dzień. Prawda jest jednak taka.... że nie widziałam ani jednej kobiety w anarkali. Może są popularniejsze na północy, jednak w Tamil Nadu anarkali to coś, co widzi się głównie na wieszakach w sklepie.

Lehenga


Lehenga to ozdobna spódnica. Noszona z krótką bluzką i ozdobną dupattą. Komplet z lehengą zarezerwowany był na finałową imprezę ślubną, która polegała na... robieniu sobie dziesiątek zdjęć z kim popadnie i zajadaniu się doskonałymi przysmakami kuchni południowych Indii 😄.


Lehenga jest szyta z wielu paneli, które nadają jej charakterystyczny, obfity kształt u dołu i delikatne dopasowanie na poziomie bioder. Lehengę można nosić z dowolną górą - od krótkich, odsłaniających brzuch bluzeczek, po tuniki do kolan. Oczywiście w komplecie z dupattą. To strój zdecydowanie zarezerwowany na specjalne okoliczności!

Moja lehenga składa się z 3 warstw - wewnętrznej halki, wewnętrznej spódnicy oraz zewnętrznej spódnicy z prześwitującego materiału, ozdobionej ciężkimi, wyszywanymi ozdobami oraz wykończonej dekoracyjnym złotym pasem.

Do kompletu ze strojem była dupatta w kolorze spódnicy oraz bluzka obficie wyszywana tym samym motywem, co spódnica. Tak, jak w przypadku bluzki sari, i tu w środku znalazłam dodatkowy fałd materiału, za pomocą którego można by bluzkę powiększyć według potrzeb.

Na imprezie poza Panną Młodą, mną i L. tylko jeszcze jedna osoba ubrana była w komplet z lehengą. Wszyscy inni przyszli w sari.... Noszenie lehengi było dla mnie bardzo trudne! Gdy mierzyłam ją w sklepie, nie zwróciłam uwagi na jej ciężar 😩. Dodatkowo sięgała do samej ziemi, więc pod koniec imprezy musiałam bardzo uważać, by nie pozamiatać nią rozsypanego ryżu czy innego czegoś...

Veshti, kurty i sherwani - czyli w co ubrani byli panowie

Sławka i B. nie ominęła prośba, by nosić się tradycyjnie. Jeśli chodzi o stroje panów, to w Tamil Nadu jest kompletny miks. Mężczyźni noszą sporo elementów tradycyjnych - na ulicach bez problemu idzie wypatrzyć panów w (często zakasanych po uda 😳) lugi czy tradycyjnych, tamilskich veshti (białych spódnicach z ozdobną krawędzią), w tunikowatych "kurtach" lub sherwani (gdy tunika rozpina się na całej długości). Pan Młody wystąpił między innymi w dekorowanym sherwani, oraz komplecie tuniki z marynarką w stylu "Nehru".

Elementy tradycyjne noszone są w dowolnych kombinacjach z "zachodnimi" elementami ubioru, jak np. z zwykłymi spodniami czy białymi koszulami. Na bardziej oficjalnych imprezach, panowie pojawiali się zarówno w pełnych garniturach, jak i kombinacjach kurt z veshti, kurt z garniturowymi spodniami, veshti z koszulami, itp.


Trochę się nabijałam ze Sławka, że to jedyna okazja w jego życiu, by chodzić w spódnicy. Ale w ukropach połódniowych Indii, vesthi jest bardzo praktyczne. Zrobione z białego i przewiewnego materiału, nosi się je owinięte około półtora razu dookoła bioder i zabezpiecza się je za pomocą rzepu w pasie. Panowie bardzo często odpinają i dopasowują swoje veshti, nie chowając się z tym za bardzo. Więc mogę potwierdzić, że... pod veshti nosi się bieliznę 😝. Ponieważ veshti trochę jednak prześwituje, zazwyczaj nosi się je z tunikami zasłaniającymi biodra.

W sherwani...
Tradycyjne sherwani w wersji okolicznościowej to długa, bardzo ciężka, ozdobnie wykończona marynarka, zapinana z przodu. Nosi się ją z ozdobnymi spodniami, które są zebrane i dopasowane w łydkach, ale obfite na udach. Do kompletu zakłada się też ozdobne buty z podwiniętym przodem... Jednak Sławek zdecydował się założyć swoje sherwani do zwykłych spodni i butów. B. był odważniejszy i nabył cały komplet, łącznie z butami.

Ceny?

Niestety wszystkie stroje były okropnie drogie 😫! Mimo, że kupowaliśmy je prawie bezpośrednio od producenta, komplety z lehengą kosztują nawet do 9 tysięcy rupii (tysiąc rupii to około 60 PLN). Anarkali są dostępne za około 3-4 tysiące. Tak samo ozdobne sherwani, które jednak trzeba kupić w komplecie ze spodniami.

Nie wiem, ile kosztowało sari, wraz z robocizną oraz biżuterią, ponieważ jak wspominałam, zostało mi ono podarowane.

Koszt tych rzeczy łatwo wytłumaczyć samą ilością materiałów, jakie pochłaniają, misternością zdobień i ilością szyć i szwów. Jednak po zakupie szybko okazało się, że kupiony przeze mnie zestaw z lehengą oraz anarkali, prawdopodobnie nie przeżyją zbyt długo. Zwłaszcza lehenga, której sam ciężar zdobień jest nieproporcjonalny do lekkości delikatnego materiału, do którego są doszyte 😩. To tylko kwestia czasu, aż ów lekki materiał się podrze od samego noszenia. Zarówno ja i L. doświadczyłyśmy też problemów z ozdobnymi koralikami na końcach różnych sznurków i sznureczków - wystarczy lekko pociągnąć i wszystko schodzi i odpada....

Niemniej, nie żałuję swoich zakupów. Okazja, by doświadczyć Indii w ten sposób, przez pryzmat strojów, zdarza się raz w życiu! 😄 Nigdy nie spodziewałam się, że będę druhną na czyimś ślubie, a tym bardziej w egzotycznych Indiach. To była jedyna okazja, by tak świętować, więc zarówno ja, Sławek, jak i nasi przyjaciele, postanowiliśmy iść na całość.


Jak reagowali na nas inni?

Myślę, że radość z zobaczenia obcokrajowca w tradycyjnym dla naszego regionu stroju jest czymś uniwersalnym. Rodziny i znajomi nowożeńców byli zachwyceni naszymi strojami i nie szczędzili nam komplementów.

Choć przyznam, że ja bardziej zazdrościłam im ich pięknych sari... Choć anarkali i lehengi są znane i lubiane, to są to zdecydowanie zanikające elementy i zdecydowana większość kobiet woli sari. A pięknych sari nie brak! Gdzie się nie odwrócisz, widzisz kolejne piękne sari. Od tych lekkich i zwiewnych, po ciężkie i udrapowane. Bluzki ozdobione motywami mango (delikatnie zakrzywiona łezka), cekinami czy połyskliwymi, "tycimi" lusterkami.

Kilka myśli na zakończenie...

Wiedziałam, że w Indiach kobiety noszą się po swojemu, ale nie spodziewałam się, że sari są prawie że jedyną opcją ubraniową. Widziałam kilka młodych kobiet w kompletach typu salwar kamez, z tuniką i spodniami, ale było ich tylko kilka. Z drugiej strony, mimo, że wszyscy noszą sari, jest ich taka różnorodność, że każdy strój wygląda inaczej.

Zastanawia mnie jednak, jak wpływa to na same kobiety, które - jakby nie patrzeć - przypisane są do tego stroju, który, choć wygodny, narzuca pewne ograniczenia ruchowe. W sari nie da się biegać (choć na plakatach reklamowych siłowni, panie były ubrane w sari! 😅), trzeba poświęcić czas na jego zawiązanie; nie wiem, na ile dałoby się w takim jeździć na rowerze... Czy ma to wpływ na postrzeganie sprawności i mobilności kobiet? Czy im samym jest wygodnie? Czy czują, że muszą nosić sari, bo inaczej ogromnie by "odstawały"? Nie wiem, ale się zastanawiam....

Ze wszystkich nabytych przeze mnie strojów na pewno będzie jeszcze okazja założyć sari! Nie raz zdarzało mi się uczestniczyć w imprezach w Singapurze, gdzie sari byłoby w sam raz, ale nigdy nie miałam własnego. Teraz pozostaje tylko nauczyć się je zakładać 😆 . Myślę też, że mogę nosić moje anarkali jak zwykłą sukienkę, bez spodni pod spodem czy dupatty.

Jeśli chcecie posłuchać więcej na temat naszej podróży, zapraszam :

Komentarze

  1. "Czy czują, że muszą nosić sari, bo inaczej ogromnie by "odstawały"?"

    Gdyby nasze tradycyjne stroje były tak piękne, też chodziłybyśmy tylko w nich <3
    Sari wygrywa! Jest cudowne, a Tobie bardzo pasują takie kolory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale co z zakładaniem sari? Czy taka codzienna wersja też jest trudna w założeniu?

      Nasze stroje ludowe też są ładne, lecz wątpię aby były wygodne. I noszenie codziennie tego samego... Nuda :D

      Usuń
    2. Osobiście wątpię żeby tam ciągle noszenie sari było postrzegane jako nuda ze względu na jego różnorodność.. tyle wzorów i kolorów, że gdyby się miało wystarczająco pieniędzy codziennie można by było wyglądać inaczej.. z ich perspektywy pewnie też się zastanawiają jak można ciągle nosić spodnie z bluzkami bo to nuda i jeszcze w takich szarych kolorach! :D

      Usuń
    3. Mi się osobiście nasze karynowe stroje nie podobają ;P Wszystkie wyglądają bardzo podobnie, a jak wspomniał Cukier - sari mają wiele kolorów i wzorów.
      Nosiłam strój góralski i było 'tak se' (ale można biegać bo kieca jest szeroka ;D ), co do sari się nie wypowiem :)

      Usuń
  2. https://youtu.be/wwegkC3Z3V8 twoje rozwazania skojarzyly mi sie z tym filmem gdzie wspomniana jest negatywna reakcja otoczenia na jeansy. Nie bylam w Indiach wiec nie chce pochopnie oceniac, sam temat traktowania kobiet jest jednak dosc smutny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam przyjemność spędzić chwilę w północnych Indiach. Tam numerem jeden chyba też było sari, ale niemal równie popularnym strojem była damska kurta ze spodniami, czasem łączona z dżinsami, swetrami... Sama również kupiłam jedną na pamiątkę.
    Kupiłam również bransoletki na kostki z dzwoneczkami, wygląda na to, że są w Indiach niezwykle popularne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkałam 2 lata w Tamil Nadu (Chennai). Tamil Nadu słynie w Indiach z ogromnego konserwatyzmu. Sari to tradycyjny drwawidyjski strój z południa Indii. Dlaczego noszą niemal wyłącznie sari? Np. z przymusu i nacisku rodziny, zwłaszcza mężtki. To taki strój uosobienie kobiety, bo salwary w TN to mogą nosic młode dziewczyny, albo uczennice (są wakacje szkolne, ale mundurek w liceum to właśnie salwar), ale po ślubie powinny sari. Jedna z ciotek (mąż z Indii) zgodziła się na ślub, tylko jeśli wujek wyrazi zgodę, aby po ślubie nie musiała nosić dzień w dzień sari. Sari non stop noszą też niższe warstwy społeczne, wyższe ale konserwatywne, a także kobiety niezainteresowane modą, bo nie trzeba myśleć, tylko jak codzień wziąć sari i po sprawie. I stąd np. czemu praktycznie nie widać było nikogo w lehendze albo anarkali? Lehenga to strój z północy Indii (np. Delhi, Punjab, Rajastan, a także z Pakistanu). Anarkali z kolei też strój z północy, do tego wywodzi się z tradycji muzułmanów. To nie są stroje mające swoją tradycję w Tamil Nadu. :) W południowych Indiach na sam ślub należy właśnie założyć sari, ponieważ taka jest tradycja tego regionu, ale na inne uroczystości dziewczyny interesujące się choć trochę modą eksperymentują, zakładają właśnie i lehengi, anarkali, albo sari ale np. udrapowane inaczej niż klasycznie. Indie są ogromnym krajem o przeróżnych kulturach. Same Tamil Nadu jest większe i bardziej zaludnione niż np. Polska. Każdy stan to jak inny kraj o innej kuchni, innych tradycjach, strojach. Znajomi z północy Indii zjechali do Chennai do pracy i nie mieli zbytnio pojęcia o kulturze Tamil Nadu, wiele rzeczy ich zaskakiwało.
    Czy faktycznie nie noszą nic innego poza sari? Dziewczyny w moim biurze nosiły raczej salwar kameez, albo kurtę z legginsami/jeansami. Kurta to chyba najpopularniejszy strój kobiecy o zasięgu całych Indii - kurta czyli tunika. Klasa średnia, któa raczej sari na codzień nie nosi unika jak może chodzenia po ulicach. W Indiach chodzenie to "grzech". Przemieszczają się np. samochodami, dlatego na ulicach raczej ich nie widać. To tak w skrócie :) :) W dużych miastach, jeansy i koszulki także jak najbardziej.
    Po 4 latach w Indiach jeszcze nie dorobiłam się lehengi! Mąż z południa, mam kilka sari i anarkali. Haha Bo właśnie te stroje są strasznie drogie! Super wyprawa :) Hindusi są bardzo otwarci i serdeczni i wprost uwielbiają gdy foreignersi zakładają ich stroje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super komentarz! Bardzo dziękuję za podzielenie się :*

      Usuń
    2. Dokładnie Magda:) mój mąż pochodzi z Pune (3,4 h od Mumbaju) i nie wiem może to "metropolia";) ale jakoś kurty z jeansami widać na codzień w dużych ilościach;) Nawet moja teściowa nie nosi sari na codzień, tylko kurti w różnych kombinacjach, a sari zostawia na jakieś większe wyjścia:) I fakt Indusi byli zachwyceni kiedy cała moja rodzina na naszym ślubie w Indiach wystąpiła w tradycyjnych strojach :D
      Lehenga jak dla mnie jest bardziej zarezerwowana dla panny młodej jako jeden z "outfitów" w trakcie ślubu, przynajmniej tak było w moim wypadku ;)
      Indie są ciekawe i tak zróżnicowane, że nie do ogarnięcia ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze pisane w celach promocji własnego bloga lub innych stron nie będą publikowane. Linki do relewantnych wpisów na blogach czy innych stronach są mile widziane. ale linki nie związane z tematem lub komentarze zawierające dopisany link do bloga nie będą publikowane.