Czy kolagen do spożywania jest bezpieczny w ciąży?

Każdy kto szuka na to pytanie odpowiedzi, czy to w postaci naukowych badań, czy zapyta swojego lekarza specjalisty, szybko usłysz, że zwyczajnie nie wiemy, bo nie istnieją informacje w tym temacie.

Testy bezpieczeństwa na kobietach w ciąży

Testowanie czegokolwiek na kobietach w ciąży, połogu czy okresie karmienia jest ekstremalnie nieetycznym pomysłem i zasadniczo się tego nie robi, chyba, że istnieją jakieś solidne przesłanki, jak np. potrzeba przetestowania substancji potencjalnie ratującej życie, lub naprawdę nie ma wątpliwości, że substancja jest bezpieczna (i testuje się ją bardziej w poszukiwaniu korzyści, niż zagrożeń). 


Zaprojektowanie i przeprowadzenie testu bezpieczeństwa czegokolwiek jest na pograniczu niemożliwości - dlatego np. do dziś tak naprawdę nie wiemy, ile "bezpiecznie" można pić w ciąży kawy. Obecnie podawane rekomendacje są bardziej zgadywaniem na podstawie dziesiątek badań nad populacją, niż efektem konkretnego testowania. Jeśli ocenienie bezpieczeństwa tak powszechnie spożywanej substancji jest niemożliwe, łatwo zrozumieć, dlaczego jednoznaczna ocena dużo mniej znanej substancji jest niedostępna. 

Zresztą... jak nawet oceniać takie "bezpieczeństwo"? Czy podawać kolagen kobietom w ciąży i potem obserwować je same i ich dzieci przez kolejne 30-50 lat w poszukiwaniu jakiś anomalii? A nawet jeśli by tak robić, to jak odizolować wpływ kolagenu od wpływu wszystkich innych rzeczy, które kobieta konsumowała przez czas ciąży i karmienia? Niemożliwe.

Kolagen by przeciwdziałać rozstępom?

Nasza skóra cały czas się przebudowuje - specjalny enzym, metaloprteinaza macierzy pozakomórkowej (MMP) rozcina i rozpuszcza istniejące struktury, zaś w ich miejsce odbudowywane są nowe. Pozwala to na wymianę uszkodzonych i postarzałych komórek, jak i dynamiczne reagowanie na potrzeby ciała.

W okresie ciąży obserwowana jest nad-aktywność MMP w górnych partiach skóry, gdzie intensywnie rozpuszcza ona istniejące struktury kolagenu. Ponieważ jest to proces dość gwałtowny, skóra reaguje nieporadnym odbudowywaniem włókien kolagenu - ale zamiast ułożyć owe włókna w regularną strukturę, tworzy zbitki chaotycznie ułożonych włókien. Słowem, powstaje warstewka tkanki bliznowatej.

Kolagen do spożywania nie jest w stanie powstrzymać tego procesu, ilość i jakość kolagenu w skórze nie będzie mieć wpływu na aktywność MMP.  Dlatego rozstępy pojawiają się zarówno na zadbanej, jędrnej skórze, jak i tej mniej elastycznej - to kwestia predyspozycji.

Z tego badania wiemy, że suplementacja astaksantyną obniża aktywność MMP, ale pytanie, czy jest to na pewno taki dobry pomysł? Z jakiś powodów matka natura wykształciła w naszych ciałach ten mechanizm i czy naprawdę powinniśmy zwalczać własną fizjologię tylko ze strachu przed rozstępami? Pozstaję nieprzekonana. 

Kolagen do spożywania by złagodzić istniejące rozstępy?

Rozstępy są typem tkanki bliznowatej i jak większość blizn z czasem stają się mniej widoczne, ale nigdy nie znikają. Nasz organizm nie ma żadnej "motywacji", by usuwać istniejącą tkankę bliznowatą i zastąpić ją nową. Przyjmowanie kolagenu sprawi, że tam, gdzie istnieją regularne struktury kolagenu, fibroblasty będą aktywnie dobudowywać kolejne. Ale fibroblasty nie mają jak poruszać się po tkance bliznowatej, więc ich aktywność nie będzie widoczna w ramach rozstępów.

"Bezpieczne" ujędrnianie skóry w ciąży

Choć większość produktów jak lotiony czy kremy do ciała, przeznaczone dla kobiet w ciąży, są przez producentów oznaczane jako "bezpieczne", prawda jest taka, że większość marek nie ma wcale więcej dowodów w ręku na bezpieczeństwo swoich produktów, niż mają producenci kolagenu do spożywania. W obecnej kulturze przyjęło się myśleć, że to co "naturalne", musi być "dobre" i "bezpieczne", mimo, że natura jest źródłem najsilniejszych znanych nam trucizn i toksyn. A jednak większość klientek będzie usatysfakcjonowana zapewnieniami o "naturalności" i nie będzie w żaden sposób pytać o dowody na bezpieczeństwo tego czy innego składnika. 

Jednak cokolwiek nakładamy na skórę, nawet jeśli ją przenika i dostaje się do krwiobiegu, mówimy tu o naprawdę minimalnych ilościach. Dlatego nakładanie produktów na skórę jest relatywnie "bezpieczniejsze" niż przyjmowanie czegokolwiek doustnie. Jeśli chodzi o kolagen, nie ma jednak dowodów naukowych, sugerujących, że nakładanie go na skórę daje jakiekolwiek efekty, więc kosmetyki z kolagenem można sobie odpuścić.  

Podsumowując

Choć nie jestem specjalistą w temacie, uważam, że zażywanie kolagenu w okresie ciąży czy karmienia nie jest dobrym pomysłem - to czas, kiedy ciało skupia się na potrzebach dziecka i jest pod ogromnym naciskiem i stresem z tym związanym. Zażywanie kolagenu, który motywuje jeden z największych organów, jakim jest skóra, do wzmożonej pracy w tym trudnym okresie moim zdaniem nie jest strategicznie dobrym rozwiązaniem. 

Komentarze