Szok kulturowy: co można pokazywać, a co trzeba zakrywać?

Kiedy Europejczykowi dane jest wypowiedzieć się na temat ubioru Muzułmanek, często sami myślimy o sobie, jako o przykładach liberalizmu i tolerancji, w kontraście do konserwatywnej postawy Muzułmanów.

Przecież wystarczy spojrzeć na polskie ulice - młode dziewczyny w obcisłych spodniach, nieraz w przykrótkiej bluzce odsłaniającej brzuch, w lecie miniówki, szorty, klapki, bikini... Słowem, jako społeczeństwo doceniamy i podziwiamy uroki kobiecego ciała.

Kiedy przyjechałam do Singapuru, przyszło mi się zetknąć z trzema kulturami: chińską, muzułmańską i hinduską, a wszystkie trzy wystawiły na próbę moje pojęcie tego, co uważam za przyzwoite w sensie ubrania, a co już wywołuje u mnie szok kulturowy.

Fałdki tłuszczu nie przeszkadzają w noszeniu sari...

Największy szok kulturowy zafundowały mi... Hinduski. Na pewno każdy widział typowe hinduskie sari. Strój ten składa się z długiej spódnicy, bluzki odkrywającej brzuch i plecy (więc często nie nosi się do niej stanika), oraz długiego szala, który spowija całą sylwetkę. Takie sari pięknie wygląda na młodych dziewczynach, ale wyobraźcie sobie ubrane w te sari 70 letnie matrony, których fałdy tłuszczu naznaczone rozstępami wylewają się z takiego sari? Dla mnie to był szok, ale najwyraźniej w kulturze hinduskiej nie posiadanie idealnego ciała wcale nie oznacza, że się go nie pokazuje. Kobiety w każdym wieku i o różnych wariacjach wagi i sylwetki często pokazują w sari, które bezlitośnie obnaża ich brzuch, plecy i nie raz biust, który od wielu lat nie jest już jędrny...

 Jak to mówią, ładnemu we wszystkim ładnie...

 Widok tego typu w Singapurze to nic specjalnego...

Dopiero to doświadczenie uświadomiło mi, jak naprawdę konserwatywne jest nasze europejskie podejście do sprawy skromności i ubioru. Choć nasza kultura docenia piękno kobiecego ciała, mamy bardzo wyraźne granice i zasady, kto może swoje piękno eksponować. Bikini na plaży? Jasne, ale tylko dla młodych, jędrnych nastolatek. Niech się odważy jakaś pani po 40stce z cellulitem i obwisłym biustem, to może się spodziewać kilku spojrzeń lub słów krytyki.

Tak naprawdę, wydaje mi się, że pod pewnymi względami nie jesteśmy wcale tak różni od kultur, które uważamy za "konserwatywne". Po prostu każda kultura inaczej zdefiniowała, co można pokazywać, a czego nie wolno. Choć Hinduski nie mają oporów prezentować swoich pleców czy brzucha, takie rzeczy jak spódniczki mini, czy pokazanie bioder zakrytych przylegającymi dżinsami jest absolutnym tabu. Dla naszej kultury, pokazanie się w legginsach, mini czy rurkach to nic wielkiego, ale pokazanie się z odkrytymi plecami lub bez stanika - to już zaburza społeczne normy.

Myślę, że pobyt w Singapurze bardzo poszerzył moje horyzonty postrzegania w kwestiach takich właśnie jak moda i przyzwoitość. Ale przede wszystkim pozwoliło mi zauważyć, że moja kultura też ma swoje tabu i restrykcje, ale w jakiś sposób ich nie zauważamy... za to bardzo zauważamy tabu w innych krajach.

A jak jest z Wami? Gdy się ubieracie, jakie części ciała muszą być u was zawsze zakryte? Jak daleko sięga Wasza tolerancja dla skąpych strojów innych?

Komentarze

  1. Sari to strój kulturowy. Dajmy prawo kobietom ubierać się jak chcą....
    Nawet, jeśli nie wygląda to zbyt estetycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Szkoda, że większość osób o tym zapomina:)

      Usuń
  2. em , nie fajne widoki tam są - 70 latka w takim stroju ? nie wyobrażam sobie nawet tego O.o

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujący tekst, ale chciałabym też się czegoś dowiedzieć na temat standardów ubierania się u Chinek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, ja też! fajnie by było, by powstał post na temat tradycyjnego ubioru Chińczyków lub ogólnie ich tradycji ^^

      Usuń
  4. Mi się wydaję że każdy powinien chodzić jak mu się podoba. Nie nawiedzę tej polskiej mentalności że jak już dziewczyna ma większy rozmiar niż 36/38 to nie może założyć spódnicy czy sukienki. Jednocześnie, oczywiście są pewne granice, których moim zdaniem nie powinno się przekraczać, nawet jeśli dziewczyna jest szczupła nie stosowne jest chodzenie z brzuchem na wierzchu. A co do muzułmanek, to ich kultura. Myślę że dla nich tez byłyby dziwne niektóre z naszych przyzwyczajeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja powiem tak... jestem polką, która przeszła na islam... nie, nie mam męża czy chłopaka muzułmanina !!! Ubieram się całkiem normalnie, nie odstaję od reszty społeczeństwa. Okropne jest to że wszystko co nie jest europejskie czy amerykańskie jest dla nas oh, ah, olaboga. Jesteśmy narodem zarozumiałych, ograniczonych ignorantów, nietolerujących innych kultur, wyznań. Należy ubolewać nad tym mocno i pokazać że jak jestem muzułmanką, to wcale nie oznacza ze jestem uciskana lub że wyskoczę na miasto z pasem c4 i sie wysadzę w imię Allaha (s). Proponuje wiecej otwartości i tolerancji...nawet jesli uważamy że idąca przed nami dziewczyna "to kaszalot w legginsach" (sry za wyrażenie). Pozdrawiam

      Usuń
  5. Mnie zawsze szokują roznegliżowane niemki na plaży :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego akurat Niemki? Polki przecież też bywają roznegliżowane.

      Usuń
  6. Racja :) Jednak kultura narodu dużo znaczy.Spotkała mnie kiedyś śmieszna sytuacja , Byłam w kościele w spódnicy po kolana i w bluzce z krótkim rękawem , Proboszcz tylko na mnie spojrzał i orzekł ze wyglądam jak gwiazda porno na to ja - A co ksiądz ogląda takie filmy,że wie ? Byłam ubrana normalnie wszytko zakryte ale i tak w kościele wszystkiego się doczepia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem w kościele powinno się mieć zasłonięte kolana i łokcie. Wejście do jakiejkolwiek bazyliki w takim stroju byłoby niedopuszczalne.

      Usuń
    2. i co może w golfie chodzić jeszcze przy upale? Bluzka z krótkim rękawkiem, to nie jest według mnie jakieś wykroczenie...

      Usuń
    3. W kościele należy mieć zasłonięte ramiona, a nie łokcie. Także w stroju dziewczyny wszystko było ok ;)

      Usuń
    4. nie tyle łokcie, co ramiona - bluzka z krótkim rękawem (nie na ramiączkach) jest ok.

      Usuń
    5. chodzilam do prywatnej szkoly prowadzonej przez ksiezy i nasz mundurek to byla spodniczka przed kolana i koszula z krotkim rekawem na lato :P a w kosciele cos sie u nas czesto dzialo, wiec chyba z tymi zaslonietymi kolanami i lokciami troche przesada

      Usuń
    6. Ja też zawsze słyszałam ( ale od bardzo pobożnej koleżanki z pracy) , że do Kościoła spódnica powinna być do kolan a bluzka powinna zakrywać ramiona. Od księdza nigdy tego nie słyszałam. Podejrzewam, że każdy wypowiedział by się inaczej. Pewnie najważniejsze abym goła nie przyszła ;)

      Usuń
    7. może chodziło mu o twoją twarz? Bez obrazy ale wyraziste rysy twarzy właśnie z czymś takim się kojarzą

      Usuń
    8. a propo innych komentarzy - będąc w Kościela należy mieć spódnicę lub sukienkę - ale nie spodnie - zasłaniającą kolana. Bluzka powinna nie mieć dekoldu i zasłaniać nie tylko ramina ale także i łokcie - jestem wierząca i czytałam wiele książek religijnych w których krytykowało się to, że dziewczyny chodzą w spodniach do Kościoła, co jak co, ale ten jeden dzień w tygodniu należy założyć długą spódnicę lub sukienkę. Trudno to wytłumaczyć ale dzieczyny w takim stroju są uznawane w kontekście religijnym za łagodniejsze, milsze, pełne ciepła i kobiece - czyli wyodrębnienie wszystkich typowych dla kobiety cech biblijnych. Zdaniem religii kobieta w spodniach jest agresywniejsza i niszczy poczucie piękna i kobiecości. Chodzi o to, że w kościele kobieta ma być łagodna i pobożna, a nie ekstrawagancka i agresywna. A na co dzień spodnie są spoko.

      Usuń
    9. "uznawane w kontekście religijnym","kobieta ma być"..Co to jest? Kobieta nie musi ubierać się tak, by się księdzu spodobać. Wy chyba zapomnieliście po co jest Kościół, bo napewno nie po to, by warunkować nakazy i zakazy wobec ubioru kobiet. Ja do Kościoła chodzę dla Boga, nie dla księdza czy moherowych beretów i nie obchodzi mnie, czy moje rurki wzbudzą u nich kontrowersje czy nie, bo stylu ubierania nie zamierzam zmieniać i nie zamierzam dostosowywać się do gustów księży czy "wiernych" (taakich ppbożnych),którzy nie zauważają, że człowiek do Kościoła przyszedł się pomodlić, a nie usłyszeć komentarze na temat swojwgo ubioru. To "wierni" sobie wymyślili, w czym.mogę chodzić do Kościoła. I bardzo, bardzo mnie śmieszy, gdy ktoś zwróci uwagę na krótką sukienkę czy ramiączka. Czy obrażam.Boga w ten sposób? Radziłabym.się ogarnąć i przestać udawać paradoksalnie pobożne dziewczyneczki, bo to co "nie wypada", to tylko według ludzi, nie Boga.

      Usuń
  7. No wiecie sari to tak jakby strój ludowy, tradycyjna coś jak kimono czy yukata dla japonek:) U nich przynajmniej (z tego co mi się wydaje) ich kultura ludowa nie jest postrzegana tka obciachowo jak u nas w Polsce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niee, u nas na ludowo ubiera się tylko od święta, a sari itp to strój noszony na co dzień, chodzą tak też na wycieczkach

      Usuń
    2. ludowe Polskie stroje to coś ala reklamy kujawskiego. W sumie nie wygląda to źle, nawet powiem, że ładnie - ale niestety większości polaków kojarzy się to z "wiochą" i "obciachem". Moim zdaniem ładniejsze są nasze stroje niż kimono czy sari - i mówi to dziewczyna, która uważa, że wszysko co z azji jest niesamowite!

      Usuń
  8. W sumie to możemy tylko zazdrościć Hinduskom tego, że chodzą w takim sari. Na pewno są o wiele bardziej szczęśliwe od nas, nie przejmując się tym czy wypada im odsłonić plecy i brzuch czy nie. Ja nie mam problemu z tym czy otyła starsza pani pokaże brzuch czy nie, jednak jestem zniesmaczona, kiedy widzę bardzo otyłą osobę z wystającymi stringami spod spodni/spódniczki. Staram się z tym walczyć, bo co mnie to tak właściwie obchodzi, prawda? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale, za przeproszeniem, na szczupłej osobie wystające stringi czy stanik wyglądają dobrze? Mimo wszystko jest to wyzywające ...
      Choć faktem pozostaje, że osoba szczupła, z małym biustem może sobie pozwolić na krótsze ubrania i głębsze dekolty, bo po prostu nie wylewa się jej wtedy ciało.
      Mały biust w dużym dekolcie wygląda bardziej estetycznie niż duży ...
      Ach, jak ja tęsknię za strojami które przykrywając uruchamiały wyobraźnię! :)

      Usuń
    2. Przepraszam, że są osoby szczupłe (rozmiar S/M czasem L, zależnie od ciucha), które mimo wszystko mają naturalnie nie mały biust, takie 70(/75)D i chyba też mogą czasem założyć bluzkę z odrobiną dekoltu, mówię tu oczywiście o czymś przyzwoitym . W sumie nie raz widywałam osoby małymi piersiami i dekoltem po pępek i jakoś nie wyglądało to estetycznie, raczej "pusto" i dziwnie, te bluzki wręcz na nich wisiały. No i jeszcze chciałabym zauważyć, że niestety niektóre bluzki wyglądają zabójczo i nic się na dekolt w nich nie poradzi :)

      Usuń
  9. Myślę, że u nas wszelkie tabu i krytyczne komentarze w odniesieniu do tego jak kto się ubiera biorą się z tego jak nasze społeczeństwo zwykło określać atrakcyjną osobę. U nas nieakceptowane sa nie tyle stroje, ale ich zestawienie z określoną sylwetką. Z resztą chyba każdy kraj i każde społeczeństwo ma własne, kulturowo utrwalone stereotypy i sposoby postrzegania tego co uchodzi a co nie. Ciężko byłoby to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też chciałabym się więcej dowiedzieć o standardach ubierania się u Chinek ;] Hmm.. ja osobiście za wiele nie lubię odkrywać prócz dekolt ale też nie za głęboki i nogi :D z racji tego że są zgrabne haha.. Ale puszyste dziewczyny hmm.. to we dle gustu no ale jak widzi sie dziewczynę w o 3 rozmiary mniejszych spodniach a spod nich wręcz wylewa się tłuszcz i wałki to też za pięknie nie wygląda XD no ale cóż to każdego indywidualna sprawa co odsłania i co chce uwydatnić w jakiś sposób ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. trafne spostrzeżenia :) mnie na przykład widok kobiety w ciąży pokazującej goły brzuch trochę razi. latem - rozumiem - bywa gorąco, jednakże mam na taki obrazek małą "alergię"

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm... ja osobiście moge chodzić w krótkich spodenkach, w legginsach, a nawet w koszulkach bez ramiączek. Ale moje bluzki muszą mieć konkretną długość. Nigdy nie wystawiłabym swojego brzucha, jakikolwiek on by był. Co innego na plaży, czy na basenie, wtedy dwuczęściowy strój kąpielowy, to podstawa. Nie lubię jednak, kiedy dziewczyny za bardzo eksponują swoje kształty, wystawiają swoje piersi w dekoltach prawie do pępka. To jest jak dla mnie przesada i brak własnej wartości. Może przesadzam... sama już nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Osobiście uważam, że można ubrać krótkie szorty, czy spódniczkę, ale jeśli nie jest zbyt krótka. Niech zakrywa tyłek,a jeśli spódnica baaardzo krótka to jakieś spodenki może pod spód... co do dekoltu - ja nie odsłaniam zbyt wiele, po prostu nie czuję się z tym pewnie, nie lubię "mieć czyichś oczu na biuście" to dla mnie peszące. Ale jeśli dziewczyna ma delikatny dekolt i eksponuje piersi - jest okej, byle nie przesadzić...Dobija mnie też fakt, że osoby z dużą otyłością noszą zbyt obcisłe ubrania, rurki, legginsy. Nie mam nic do otyłych ludzi, sama nie jestem szczupła, ale powinno dobierać się ubranie by wyglądać jak najkorzystniej, nie koniecznie iść za trendem, który robi z nas jeszcze większe pulpety ^.^

    OdpowiedzUsuń
  14. Kasia Kojło-Naparzewska19 lutego 2012 07:52

    To czy ktoś pokazuje fałdki czy fałdy tłuszczu nie jest dla mnie kwestią tolerancji, ale samej estetyki danej osoby. W Singapurze widzisz na ulicach pulchne kobiety ubrane w Sari, a ja w Polsce widzę 70latki ubrane w stylu ostry rock'n'roll + materiał z lateksu. Każdy ma swoje skrzywienie;) Najważniejsze, by dobrać strój do okoliczności, a wszystko będzie w porządku;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kultura hinduska jest godna pochwały pod tym względem - że mimo wyglądu,wagi, wieku kobiety bez oporu mogą zakładać to,co chcą ;))


    Osobiście nie lubię krótkich spódniczek, w których nie chodzę (ale latem spodenki założę) :D no i lubię, jak mam zasłonięty brzuch - tych dwóch rzeczy nie może być widać ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. W Polsce razi nadal widok stringów, mnie osobiście również styl ubierania się tak zwanych solar również nie odpowiada. Wszystko inne jest ok, w granicach przyzwoitości. Jeśli dziewczynie dobrze się chodzi w krótkich, roznegliżowanych strojach, to ok, mnie nic do tego. Wiele zależy przecież od charakteru. To jak z tatuażami; albo ci pasują, albo nie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Studiuję antropologię kulturową, gdzie na wstępie zaznaczyli nam, że nie ma gorszych i lepszych kultur. Nadal przeżywam szok co do konwenansów i tabu. O ile w Londynie mniej byłam na to drażliwa, to wystarczyło pobyć kilka godzin na niemieckiej plaży... Więc nie trzeba tak daleko szukać różnic kulturowych odnośnie tabu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiele zniosę i wiele toleruję, ale nie mogę patrzeć na dziewczyny noszące leginsy nie zakrywając przy tym 'siedzenia'. To naprawdę nie jest ładne, kiedy wszystko przebija przez cienki materiał, nawet wzór majtek. A przecież wystarczy dłuższa bluzka czy tunika. Dla mnie - "bleee" ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. niech kazdy nosi co chce, dopoki jest w tym szczesliwy i nie zjadaja go kompleksy. osobiscie zle sie czuje w dekoltach, tzn bluzkach z dekoltem, bo gorsety ok, tak samo jak na innych mi sie dekolty nie podobaja, ale to juz nie moje sprawa. ja nie nosze i mi dobrze. za to nie ma cisnienia na dluzsze koszulki i czesto mam krotsze odslaniajace brzuch, same kosci biodrowe i cialo przy ruchu, czy nawet takie mocno obciete koszulki pokazujace caly brzuch i dziwi mnie ile kobiet to szokuje... oczywiscie nie nosze tego na uczelnie czy do pracy, ale w wolne dni, dodatkowo mieszkam nad morzem, a ten widok naprawde wiele osob dziwi mimo tego ze do figury nie moga miec zadnych zarzutow. rozumiem ze wiekszosc kobiet nie lubi pokazywac brzucha, ale niech lepiej sie zajma koncentracja swojej energii na tym zeby samemu w szafie nie miec takich ubran a nie na komentowaniu tego w czym ja sie dobrze czuje i sobie podobam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam nosić latem głębokie dekolty, ale i nie pogardzę kołnierzykiem i zawiązanym pod nim ciasno krawatem; lubię odkryć nogi (w sukience) lub podkreślić je wąskimi spodniami. Wszystko zależy od okazji. Lubię ładnie wyeksponowane ciało, pod warunkiem, że jest ono naprawdę OK. Sama nie odkryłabym np. ramion, ale jeśli to kogoś zdobi - krzyżyk na drogę. Odkryty brzuch konotuje u mnie niezmiennie lata '90 i eurodance - nic nie poradzę. Poza tym, jako fanka Goka Wana, zdaję sobie sprawę, że atrakcyjnie można wyglądać nawet z zakrytym całym ciałem (no, może z wyjątkiem dłoni i twarzy;)), wystarczy tylko minimum wyczucia i pomysł na siebie (ale ponieważ wchodzimy już w kategorię stylu, podaruję sobie elaborat). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapamiętam: nie odwiedzać niemieckich plaż :) Aha, jak byłam mała, na wakacjach w Turcji wpłynęłam przez przesmyk w rafie na wody sąsiedniej plaży. Pływali tam nudyści. Szybko zawróciłam. Teraz jest to zabawne, wtedy nie było. Zero tabliczek przy drodze, nic!

    OdpowiedzUsuń
  22. wystające majtki są dla mnie czymś okropnym, a szczególnie specjalnie podciągnięte stringi. dla mnie brzuch, pośladki, plecy muszą być zasłonięte, a bielizna niewidoczna.

    OdpowiedzUsuń
  23. Co kraj to obyczaj:)
    dla mnie przede wszystkim liczy się komfort i wygoda. Luźne dżinsy i koszulka to jest to w czym czuję się najlepiej. I obowiązkowo trampki :D

    OdpowiedzUsuń
  24. fajnie, że Hunduski nie mają kompleksów, tego im zazdroszczę; nie zazdroszczę natomiast tego, że są ograniczone do jednego fasonu, wolę mieć możliwość dobrania ciuszku do sylwetki

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja uwielbiam hinduski za zdrowe podejście do siebie. Nie każdy jest piękny i idealny.
    Poza tym podoba mi się u nich to, że nie mają kultu chudości tak jak u nas! tylko naturalne, nie super chude kobiety z KOBIECYMI kształtami.
    Ja sama jestem szczupła, ale z natury. I nie potrafię pojąć całej tej manii odchudzania.

    OdpowiedzUsuń
  26. mnie zawsze wkurzają jak któras nosi legginsy, które są zrobione z takiego lipnego materiału. ;p

    OdpowiedzUsuń
  27. jedyne co mogloby mi przeszkodzic w tym, ze widze na plazy cellulit, brzuch czy obwisle piersi to fakt, ze kobieta nie potrafi zadbac o siebie tak jak powinna. bo mozna miec kilka kg wiecej, a przy tym wygladac ladnie i seksownie, nawet lepiej od wieszakow. wystarczy tylko poswiecic troche czasu i popracowac nad soba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie do końca tak jest.
      Nie ma skutecznego leku na celulit - chyba, że operacja plastyczna.
      Jeśli urodziłaś trójkę dzieci, Twoje piersi nie staną się jędrne - chyba, że je zoperujesz
      Jeśli miała dwa cesarskie cięcia, zwłaszcza dawniej, kiedy się nie przejmowali lekarze kształtem brzucha...

      To już przestaje być kwestia "zadbania" - oczywiście takie rzeczy można modelować odpowiednim ubiorem, ale chyba tutaj rozmawiamy o sytuacji, gdzie kobieta właśnie nie musi niczego modelować czy krywać, alei idzie na plażę taka, jaka jest - i tym samym wzbudza komentarze (bo nie jest idealna).

      Inna sprawa, że nad Bałtykiem paradują ludzie wszelkiej figury we wszelakich strojach i raczej nikt się tego nie czepia:)

      Usuń
  28. Nie do końca powiedziałabym że europejskie a raczej typowo. Wystarczy wejść między ludzi by usłyszeć narzekania osób w każdym wieku jak dana osoba się ubrała a nie powinna ponadto często takie uwagi są wygłaszane odpowiednio głośno, by jak największa liczba osób mogła usłyszeć, że ta i ta nie założyła stanika, albo ma za grube nogi by nosić sukienkę.
    A ja do dzisiaj pamiętam jak byłam z 6 lat temu nad jeziorem we Francji i tam emerytki spokojnie opalały się toples koło nastolatek i nikogo to nie raziło.

    OdpowiedzUsuń
  29. Myślę, że wyjazd do Singapuru obfituje w wiele takich poszerzeń horyzontu i mniemania w różnych kwestiach. Rzeczywiście, kobieta otyła w takim sari wygląda nieestetycznie, ale uważam, że to dobrze, że nie wstydzą się nosić swojego kulturowego stroju ze względu na fałdki tłuszczu. Wiele ludzi przesadza w tym temacie i chorobliwie tępi coś takiego, wręcz brzydzi się kobiet, które mają trochę więcej kilogramów... Myślę, że otyła czy starsza kobieta w takim sari jest wyrażeniem dystansu do siebie, a nam przeszkadza to, ponieważ nauczyliśmy się, że każdy dodatkowy kilogram jest czymś niepożądanym i trzeba to ukrywać. Stąd rodzą się kompleksy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze powiedziane :)
      Nie bez powodu w dawnych czasach za ideał piękna uważano kobiety będące ,,nieco bardziej przy kości".

      Usuń
  30. mieszkam w Kairze, tutaj nawet kryjące grube czarne rajstopy nie są wystarczająco kryjące :D na codzień widuję kobiety noszące nikab (czyli widać im tylko oczya i to nie zawsze), a obok nich chrześcijanki wyglądające "normalnie" (w sensie zachodnio).
    wszystko jest dobrze, jeśli jest w granicach normy i stosownie do okoliczności. życie tutaj już mnie nauczyło, żeby się nie wybijać z tłumu (chyba że ktoś lubi mieć na sobie wzrok przez cały czas)-sukienki i odkryte nogi ponoszę sobie w jakiejś turystycznej miejscowości:))
    a co do sari to nie mogę nic powiedzieć- sama mam chyba 5, mam na ich punkcie świra i uważam, że na prawie każdym wyglądają pięknie i kobieco. takie już mam zboczenie :)) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Zgadzam się całkowicie, jeśli chodzi o nasze przyjęte normy. Choć zdarzają się i odważniejsze jednostki, już sporo starsze, które jednak śmiało pokazują fałdki. Pozostaje pytanie: podziwiać odwagę czy brak wyczucie w czym się dobrze wygląda. Przecież można dla siebie dobrać śmiały strój, który jednak ukryje (co ukryć trzeba), a uwydatni zalety. Ale to chyba nadal jest ciut myślenie w przyjętych standardach XD
    Nie lubię za bardzo odkrytego ciał, ale odkąd chodzę na zajęcia fitness (zumba i takie tam) też przeżyłam spory "szok". Panie (najczęściej z fałdkami) też nie wstydzą się pokazywać, ale przecież to tylko ćwiczenia :D Każdy nosi, jak się dobrze czuje. I może tak zostałam wychowana, ale raczej wolę skromnie. Mini i owszem, ale zawsze z cieniutkimi, dopasowanymi leginsami. Może więc jednak coś w tym jest. Marzę jednak, żeby kiedyś założyć sari XD i odtańczyć coś w typu Bollywoodu XD ale tylko w tłumie. Na coś takiego trzeba chyba wybrać się na jakieś wesel do Indii :)
    Świetne artykuły na blogu - śledzę, polecam i często zaglądam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak wygląda sprawa Indyjskich wesel w Indiach, ale na Indyjskich weselach w Londynie nic takiego nie ma ;) Raz para młoda dostała 'w prezencie' popis taneczny w wykonaniu czterech dziewczyn, to tyle.
      Kiedy pierwszy raz zobaczyłam kobiety odsłaniające brzuch i plecy bez względu na figurę (niektóre z nich były pewnie rówieśniczkami mojej prababci), byłam w lekkim szoku, nie czułam jednak żadnych skrajnych emocji. Podczas ceremonii zaślubin każdy nosi taki strój, po oficjalnej części kiedy przychodzi pora na weselną imprezę, młodsze dziewczyny przebierają się w imprezowe sukienki a panowie wskakują w garniaki, niektórzy jednak cały dzień pozostają w jednym stroju. Szybko można się przyzwyczaić ;)

      Usuń
  32. Przyznam, że faktycznie, troszkę może "obrzydzać" np. noszenie Sari przez 70 latkę. Nie jest to zbyt piękny widok... Jednak to nasze europejskie "przyzwyczajenia" i nikt raczej tego nie zmieni

    OdpowiedzUsuń
  33. Mnie denerwuje noszenie leginsów. Nie da się ukryć, to nie są spodnie i przez swoją obcisłość pokazują znacznie więcej, a wiele młodych dziewczyn zastępuje je jeszcze rajstopami -_-
    Wydaje mi się, że w krajach Wschodu boją się obnażać nóg i partii ulokowanych ,,nieco wyżej", a u nas wręcz przeciwnie.
    Każdy kraj ma jakieś swoje normy, i bardzo dobrze.
    Ciekawa notka, oby więcej takich! :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Myślę, że Europejczycy nie tyle nie mają styczności z kontrowersyjnym ubiorem (np odzież odsłaniająca mankamenty figury), co są po prostu w przypadku niektórych narodów mniej tolerancyjni. Mowa w tym poście o dwóch typach ubioru: tradycjonalny, z którym nie można za wiele dyskutować i codzienny/zwykły. Może spacer po mieście nie od razu zaowocuje szokiem nt. ubioru, ale już spacer po europejskich plażach może, bo w bikini lub topless paradują nie tylko zgrabne i młode kobiety. Każdy, kto nie ma styczności z takim plażowym, wakacyjnym wyzwoleniem ciał, musi się po prostu oswoić. I najważniejsze, żeby samemu czuć się dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetna notatka. Zgadzam się z tobą w kwestiach tabu. Mnie najbardziej denerwują na ulicy NASTOLATKI z wystarczająco dużymi dekoltami by większość chłopaków zatapiało oczy w ich biuście. Myślę też ,że wstydzimy się tego co jest złe a kobiece kształty nie są niczym złym lecz młode dziewczyny nie powinny sobie na to jeszcze pozwalać. Za to nogi czy plecy są równie atrakcyjnie i jak dla mnie mogą być odsłanianie bez oporów ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Rzeczywiście nie każdy strój chciałbym widzieć na każdej osobie. Wolę gdy kobiety ubierają się, tak by zakrywać swoje wady i podkreślać atuty. Może to trochę nietypowe, ale wolę kobiety w strojach zakrywających ciało, ale na tyle przylegających do ciała, że podkreślają ich sylwetkę. Niestety najładniejsze dziewczyny najczęściej tak się odkrywają, że zakrywające elementy stroju maskują sylwetkę. Zresztą chłopak chciałby coś odkrywać, gdy zacznie żyć z dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
  37. Hindusi sa tak sfrustrowani seksualnie,a moze maja inny gust
    niz my - faldy tluszczu i szosta dekada w metryce nie przeszkadza im wogole.biora wszystko.wydaje mi sie,ze ta sytuacja jest bardziej sprawiedliwa dla pan?
    Nasz gust jest znieksztalcony mediami i kazdy by chcial
    modelke albo kogos w ksztalcie JonnyD.Mozna znalezc takie osoby,ale nie starczy ich dla wszystkich,beautiful people tez maja swoje wymagania.
    4Koty

    OdpowiedzUsuń
  38. Świetny artykuł, myślę że masz 100% racji co do faktu, że w każdej kulturze jest inne tabu- ale jest!Najtrudniej zawsze zauważyć belkę we własnym oku- lepiej widzieć źdźbło w cudzym.
    Drobna uwaga- sari to nie spódnica i szal tylko jeden długi sześciometrowy kawał materiału, który się tak wiąże- 2 razy opasuje się w tali ( za drugim razem marszcząc na brzuchu, a później wyprowadza się pod bokiem na plecy i ramię tworząc długi szal.
    pozdrawiam gorąco :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szalem faktycznie bym tego nie nazwała, raczej kuponem materiału:)ale halka do sari mus byc!więc pisanie o spódnicy nie mija się z prawdą. a co do opasywania sie 2 razy-to w Indiach jest co najmniej setka sposobow wiązania sari, m.in. uzalezniona od regionu.

      Usuń
  39. Z tym spotkałam się podczas wycieczki do Holandii, podczas dwu-miesięcznego pobytu zdążyłam przywyknąć do wszystkich tego typu ekscesów (: (jednego dnia widziałam jak niedaleko siebie szły dwie panie, jedna - chyba anorektyczka schowana pod jakimś mega grubym swetrem i w legginsach które podkreślały każdą kość i druga - pulchniutka to może i nawet mało powiedziane - po prostu gruba kobieta w obcislej mini i bluzce z wielkim dekoltem. Z tych dwóch kobiet na bardziej zadowoloną wyglądała ta gruba. Była najzwyczajniej w świecie uśmiechnięta, a nikt nie wytykał jej palcami. W sumie chyba właśnie dlatego stwierdziłam, że skoro pani która waży 120 kg może założyć mini i czuć się w niej świetnie to ja też mogę i niech sobie wszyscy oglądają moje rozstępy. Teraz, zakładam co mi się podoba i w czym uważam że wyglądam dobrze, zamiast chować się cały czas w spodniach itp.

    OdpowiedzUsuń
  40. Masz rację - wcale nie jesteśmy tacy liberalni, jak lubimy o sobie myśleć.
    A warto pamiętać, że przecież większość dorosłego życia przeżyjemy... po czterdziestce ;)
    Fakt, nasz gust jest niesamowicie zniekształcony mediami. Najlepszy dowód, że występujące w nich gwiazdy boją się wyjść bez makijażu. Bez fotoszopa "niestety" chodzić muszą.

    OdpowiedzUsuń
  41. he he, Sari są genialne! Zawsze mi się strasznie podobały, takie egzotyczne, cekiny, błyszczące - misz masz!! ;) Ale wydaje mi się, że w Polsce juz raczej zniknęło paradowanie z odsłoniętym brzuchem, aczkolwiek "plastiki" zawsze coś wymyślą -,- Powiem szczerze, obserwowanie kobiety z em... sporą ilością tłuszczu... dobrze, nie ukrywajmy - grubej kobiety, która o wagę w żadnym wypadku nie zadbała i z wylewającymi się fałdami tłuszczu to widok nieco straszny, ale w sumie sari to ich strój ludowy, więc mają prawo je nosić, prawda? Jednak myślę, że jezeli kobieta chce sobie pochodzić w takich ubrankach to jednak powinna zadbac o ciało, jesli nie chce narazić się na słowa krytyki.

    OdpowiedzUsuń
  42. Odnośnie krytyki- w Polsce panuje demokracja :)
    Odnośnie bluzek do pempka- dawno chyba w Polsc enie byłaś, bo spotkanie dziewczyny z odkrytym brzychem (poza plaża, basenem, itp.) to rzadkość. Natomaist jesli chodzi o to co "wolna" a czego nie, odnośnie wieku to wydaje mi się, że starsze panie ze względów estetycznych pownny unikać skąpych strojów (poza oczywiście plażą- w Polsc eto normalne, że starsza kobieta pozwoli sobie na bikini). Polecam wybranie się w podróż do Polski w lato i rozejrzenie się m.in na pomorzu, czy śląsku. Wcale nie jest tak jak mówisz.

    OdpowiedzUsuń
  43. Masz rację niby jesteśmy liberalni i pozwalamy na wiele ale taka stara pani w sari? Nie przeszło by w Polsce niestety. nigdy się z czymś takim nie spotkałam, bo wychowałam się na wiosce gdzie wszystko co inne było tępione, więc nie sprawdziłam mojej tolerancji :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Kulturoznawca1 marca 2012 13:35

    Kultura muzułmańska... To tak jakbyś droga Autorko napisała "Kultura chrzescijańska"... Lepiej było użyć słowa kultura arabska jeśli chodźiło Ci o odniesienie się do kobiet będących mieszkankami krajów arabskich. Słowo muzułmański/ska odnosi sie do wyznawców religii muzułmańskiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Kulturoznawco - kultura muzułmańska jest jak najbardziej na miejscu. Jak sam zauważyłeś, Arabska odnosi się tylko do krajów arabskich (czyli Egipt, Zatoka i część Bliskiego Wschodu, gdzie też są różne szkoły (najbardziej konserwatywna i bardzo wpływowa to szkoła wahabbicka). Indonezja jest największym krajem muzułmańskim i dlaczego niby Barbara miała pisać, że chodzi jej o kulturę arabską, skoro interesuje ją kultura muzułmańska?

      Usuń
  45. Przeczytałam wszystkie komentarze i co mi się najbardziej rzuciło w oczy, to to, że ludzie często opisują osoby z nadwagą/otyłe/etc. z takim samym dystansem (i z takim "nie chcę nikogo urazić, no ALE...") jak to się zwykle widzi w przypadku osób niepełnosprawnych, czy chorych umysłowo. Jak to świadczy o naszej kulturze?
    P.S.:Nie dawajmy sobie wmówić, że nadwaga, czy starość to najgorsze, co może człowieka spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  46. Jeżeli chodzi o sari to powiedziałabym, że podany przez ciebie opis (bluzka ze spódnicą i chustą) bardziej pasują do lenghy (długiej i najszczęściej mocno zdobionej spódnicy) z choli i dupattą niż do sari, które jest dłuuuugą na kilka metrów tkaniną, do której wprawdzie ubiera się halkę, ale zobaczyć ją dane jest tylko nielicznym... Z ciekawostek dodam też, że lepsze choli (bluzeczki) nosi się całkiem często bez staników, ale za to całe umocnienia, wkładki itp. potrafią być już tam całkiem sprytnie wszyte. Pewien typ osób w Polsce również staników nie nosi, mimo że wydawałoby się że przy pewnych rozmiarach to niewygodne. W Stanach wychodzą z domów z wałkami na głowach i w kapciach, tutaj nie noszą czegoś a tam noszą niedopasowane rozmiary - wszędzie można trafić na różne niezwykłe przypadki, różne w różnych miejscach, ale wspólne jeżeli chodzi o samą ideę :)

    A różnice w podejściu do tego, co odkrywamy, a czego nie oczywiście są, ale w dużym stopniu całość zależy też od tego, co sami preferujemy ja np. nawet za szczuplejszych czasów nigdy nie czułam się dobrze w mini a o gołym brzuszku już nie mówię, podczas gdy dekolty jak najbardziej zawsze i wszędzie. Dlatego mimo, że lubię sari niezbyt często je noszę nawet wybierając się na różne atrakcje związane z Indiami - golizna w pewych miejscach jest po prostu niewygodna.

    @ dyskusja o tuszy i spódnicach
    Jeżeli ktoś jest grubszy tym bardziej powinien spódnice i sukienki nosić. Trzeba krój dopasować do rozmiarów, ale te dobrze dobrane ukrywają i podkreślają co trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  47. Moja tolerancja co do skąpych strojów i w ogóle ubrania się innych sięga daleko. Szerzy i wąscy, duzi i mali, zgrabni i "krzywi" mają prawo ubierać się jak chcą. Póki ktoś nie chodzi nago to nie moja sprawa i nie przeszkadza mi.
    Jednak w pełni tolerancyjna nie jestem w tej kwestii. Jedynie nastolatki czyli dzieciaki nie maja wg mnie (i też nie powinny wg rodziców) pełnej swobody w ubieraniu się. Nastolatki nie powinny ubierać się zbyt wyzywająco np. 15latka w szpilkach i kusej sukience to widok smutny i żałosny. Seksowna nastolatka/seksowny nastolatek to powinien być oksymoron nie tylko dla mnie ;D .

    Ciekawa jestem czy w Singapurze rodzice też coraz mniejszą uwagę zwracają na styl czyli też strój swoi dzieci? (tak jak na Zachodzie)

    Gratuluje bloga :). Ciekawy, przyjemnie się czyta. Często zaglądam.

    OdpowiedzUsuń
  48. Hehe Dokładnie tak jak ta Pani ze zdjęcia wygląda moja teściowa, lat 63. Nosi tylko i wyłącznie sari. Jej siostra młodsza o 3 lata nosi częściej salwar kameez. Mnie to sari na początku raziło, ale idzie się przyzwyczaić. Moja osobista tolerancja na eksponowanie ciała jest w zasadzie od zawsze niewielka. Nie noszę żadnych dekoltów, szortów, czy spódniczek mini. Najwięcej na co sobie pozwalam to spódnica przed kolano, ale koniecznie z rajstopami. Czasami rybaczki za kolano. W innym wypadku czuję się goła. Pleców i brzucha też nie pokazuję. Tego samego nie znoszę oglądać u innych. Pupy na wierzchu, chwalenie się wzorkami majtek, legginsy z odsłoniętymi pupami, wystające staniki...Czyli standard w Polsce. Mnie to razi i wolałabym nie być narażona na takie widoki. W zamian za brak dekoltów, lubię za to ubrania dość mocno dopasowane. Często zakładam gruby pasek w talii, żeby ją jeszcze podkreślić. Buty na obcasie do spodni zwężanych, albo zwiewne sukienki, ale te ciężko znaleźć, bo 90% ma ogromny dekolt.
    W Indiach najwygodniej mi nosić salwar kameez, albo kurti z legginsami.

    OdpowiedzUsuń
  49. u mnie wiecznie musi zakryty być dekold. A jak juz jest to albo okrągły, albo w łudeczkę tz. dekold w serek jest u mnie... no cóż wygląda to nawet ładnie kiedy założę coś dopasowanego do mojej sylwetki, niestety jestem dość wysoka i jak będzie fajnie leżeć na mojej sylwetce, to będzie mi dawać wieczne uczucie, że coś jest za krótkie i kupuję ubrania o razmiar większe i w miarę luźne. Pokazać mogłabym brzuszek - niewiele dziewczyn ma taki płaski i wyraźnie zaznaczoną takią jak ja, ale spotykam się z krytyką innych dziewcząt, które ciągle mówią mi "ale to źle, że masz taki płaski brzuch, jak kobieta ma płaski brzusz to na ogół piersi i pośladki są za małe, a faceci przecież kochają brzuszek" może i kachają, ale ja nie będę tyć, aby one nie miały przy mnie kompleksów, a jak są wakacje to jakoś więcej chłopaków podejdzie do mnie niż do nich, więc.... Grunt to być zadowolonym ze swojego ciała niezależnie od wieku, tylko trzeba przy wyborze ubrań być nieco bardziej ostrożnym, bo pokazywać możemy wszystko, w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie no i oczywiście w odpowiedniej grupie kulturowej (ale nie dotyczy to tych, którzy lubią się wyróżniać)

    OdpowiedzUsuń
  50. nie jest to uwarunkowane modą, nacją, czy religią, ale nie potrafiłabym wyjść do ludzi w bluzce przed łokieć. jest całkowicie nie możliwe by ktoś zobaczył całość moich ramion (oprócz obowiązkowego basenu). Nawet w prażące lato nie wyjdę bez cienkiego sweterka. to głupie ale tak już mam xD

    OdpowiedzUsuń
  51. 1. Niech się odważy jakaś pani po 40stce z cellulitem i obwisłym biustem, to może się spodziewać kilku spojrzeń lub słów krytyki.
    2. Pokazanie się z odkrytymi plecami lub bez stanika - to już zaburza społeczne normy.
    --------------------------------------------------------
    1. Cóż widziałam na plaży panią z cellulitem, ciałem o jakim nie śniłam w koszmarach i na dodatek miała stringi!
    Ale nikt jej nic nie mówił - wszyscy przeżyli mega szokor ale uwagi i krytyka nie wchodzi w grę :D
    Z wielkimi oczami ubrana w długie dżinsy i koszulkę się gapiłam przez 5 min na tą panią.
    Ja np wstydzę się rozbierać bo ciało zwłaszcza uda to nie jest moja strona. Źle nie jest jak u większości nawet młodszych dziewczyn a raczej zwłaszcza nich - gruba nie jestem ale nie uważam się za ideał, po prostu nie czuję się dobrze w negliżu.
    2. W szkołach i na dworze w sumie gdziekolwiek, pełno lasek nie nosi stanika a ma np: dość pokaźny biust i jeszcze więcej dziewcząt pokazuje plecy - takie są teraz modne pokazujące kark, ramiona i plecy bluzki szerokie lub wiązane z tyłu. Przyznam biust bez stanika mnie rozwala ale bluzki z plecami odkrytymi jakoś nie chyba że na pogrzeb to by było nie na miejscu ale taaaak to phiiii.

    OdpowiedzUsuń
  52. Ciekawe. Moim zdaniem nasza europejsko, amerykańskanskie (bo przecież Stany) zdanie na temat tego jest z lekka zacofane. Bo jak nie anorektyczki są na topie to zaraz popadamy w jakieś komplexy i nagle pokazują nam się Plus Size modelki, które bardzo widocznie są poprawiane photoshoppem. Ze skrajności w skrajność. Moim zdaniem ludzie o troche pełniejszych krztałtach nie powinny być uważane za coś specjalnego, bo ludzie są różni. Gdybym to ja była prezeską firmy ubraniowej kazałabym w swoich sesjach uznawać rozmiary od 30 do 50 i jak tam dalej czy niżej a proporcje każdej dziewczyny powinny być uważane. Bo każda ma inny krztałt tyłka, brzucha bioder itd... Modowa kultura pownna być dużo bardziej otwarta :) Bo każdy jest inny, a takich idealnie chudych dziewczyn jest naprawdę mało.

    OdpowiedzUsuń
  53. Odkrywam tylko twarz i ręce do łokci. Nie lubię epatować mięsem. Noszę długie spódnice/sukienki albo proste spodnie + tuniki. Chomąta nie zakładam. Niewygodne diabelstwo i może przyczyniać się do powstawania raka piersi. Oczywiście, nie chcę nikogo gorszyć widocznymi pod bluzką sutkami, dlatego pod ubraniem noszę satynowy, obcisły top na ramiączkach. A na goliznę innych kobiet w ogóle nie zwracam uwagi. W końcu nie jestem zaślinionym chłopem :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Jeśli chodzi o sari, to w Indiach te fałdki tłuszczu są naprawdę cenione i uważane za 'sexy'. Nie to, żeby wszystkim Hindusom się to podobało, ale większość z nich nadal uważa to za coś pożądanego, (słyszałam to w 'Kobieta na krańcu świata' polecam!)

    OdpowiedzUsuń
  55. Jeśli chodzi o mnie to ubieram się w to, co zakrywa moje LICZNE niedoskonałości. Mini i szorty podkreślają moje wielkie uda, obcisłe bluzki brzuch, odkryte plecy też nie wyglądają za dobrze.. Mój ubiór to ubiór korzystny. Tak samo jak fryzura, makijaż itp. Dlatego trochę zazdroszczę Hinduskom tego braku kompleksów.

    OdpowiedzUsuń
  56. Ja nie mam za bardzo oporu przed założeniem mini (oczywiście rozsądnej), za to nie czuje się zbyt komfortowo w leginsach i bluzce która nie zakrywa w całość mojej pupy, poza tym nie noszę bluzek z dekoltami, a jeśli już to zawsze mam szal.
    Co do krótkich bluzek - nie noszę ze względu na nerki, nie mam zamiaru leczyć się z powodu ładnej bluzki.

    A Propos nerek, czy Hinduski przez te stroje nie mają z nimi problemów?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze pisane w celach promocji własnego bloga lub innych stron nie będą publikowane. Linki do relewantnych wpisów na blogach czy innych stronach są mile widziane. ale linki nie związane z tematem lub komentarze zawierające dopisany link do bloga nie będą publikowane.