Z Japonii pochodzi pomysł, by do skóry podchodzić z ekstremalną delikatnością - żadnego naciągania, ugniatania czy uciskania. Producenci kosmetyków sprzedają niebiańsko lekkie pianki, muślinowe ściereczki oraz naturalne gąbki, które pozwalają obchodzić się z cerą jak z przysłowiowym jajkiem.
Ale czy jest to jedyne słuszne podejście? Z Chin pochodzi technika samo-masażu zwana "qigong" i jej elementy to między innymi pocieranie dłońmi skóry twarzy. Podstawowy ruch to przyłożenie dłoni to twarzy i przesuwanie ich w górę i dół, delikatnie pociągając skórę.
Czy takie naciąganie ma sens? Z mojej perspektywy, jak najbardziej! Im jesteśmy starsi, tym struktury kolagenu w skórze stają się słabsze i zaczynają się załamywać - skóra staje się wiotka i traci jędrność. Pojawiają się zmarszczki. Ciało nie ma żadnego naturalnego mechanizmu, który identyfikowałby te zmiany jako wymagające naprawienia, dlatego problem wiotkiej skóry czy zmarszczek rzadko zniknie sam z siebie.
By zwalczyć problem braku jędrności skóry, musimy jakoś zakomunikować naszemu ciału, by wzięło się za regenerację. Delikatne uszkodzenie skóry jest właśnie tego typu sygnałem. Ale nie chodzi tutaj o robienie sobie krzywdy! Jeśli skórę uszkodzi się zbyt mocno, zamiast łagodnej regeneracji możemy dorobić się stanu zapalnego i tkanek bliznowatych. Sekret tkwi w odpowiednio małej dawce uszkodzeń, które wywołają relatywnie intensywne procesy odnowy.
Od wieków znana jest technika pocierania suchej skóry ostrą szczotką, by przywrócić jej jędrność. Nowoczesna medycyna estetyczna zachęca do terapii polegającej na igłowaniu cery. Najwięksi fani tego typu technik polecają podszczypywanie i '"ukręcanie" skóry. Zaś chiński masaż qidong zachęca, by skórę lekko pobudzić poprzez pocieranie. Wszystkie te zabiegi komunikują skórze, by produkować więcej kolagenu i "posprzątać" uszkodzone struktury.
Na marginesie dodam, że na podobnej zasadzie działają kwasy, ale ponieważ ich działanie jest powierzchniowe, by dotrzeć do niższych partii skóry, które muszą zostać uszkodzone, by wysłać sygnał do regeneracji, muszą uszkodzić właściwie wszystkie powierzchniowe warstwy "po drodze" do właściwej warstwy. Ryzyko stanu zapalnego, blizn, pigmentacji, itd. powoduje, że niechętnie patrzę na terapię mocnymi kwasami. AHA i BHA działają delikatnie na powierzchni i nie niosą takiego ryzyka, ale do retinoidów nie mam przekonania - zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość terapii zastępczych, które są tańsze i przede wszystkim bezpieczniejsze.
Jak wykonać?
Nie jestem specjalistką od masażu, ani tym bardziej qigong... Ale i tak będę Was intensywnie zachęcać, byście spróbowały pocierania twarzy - czyli bardziej luźnej interpretacji samej idei. Bardzo to polecam osobom, borykającym się z wiotką i pozbawioną jędrności cerą. Po kilku tygodniach takiego pocierania, skóra powinna stać się grubsza i bardziej napięta.
Twarz można pocierać wierzchem dłoni, wierzchem zagiętych palców lub boczną stroną palca wskazującego. Ja najbardziej lubię używać środkowego przegubu zagiętych palców. To wystarczająco mała powierzchnia, by mieć nad nią dobrą kontrolę i mniej szorstka niż wierzch całej dłoni.
Na twarz nie nakładamy kremów, dających mocny poślizg (zdecydowanie nie oleistych). Chodzi tutaj o uzyskanie lekkiego tarcia, które delikatnie naciąga skórę, ale bez zaginania jej w poważne zmarszczki czy "rwania" jej.
Masaż zaczynamy od czoła - przesuwamy dłonie pionowo intensywnie pocierając powierzchnię czoła przez kilka sekund, aż poczujemy, że skóra się rozgrzewa. Przechodzimy do skóry policzków i pocieramy poziomo, zagarniając skórę od środka twarzy ku skroniom. Jeśli skóra zbyt łatwo się naciąga, warto unieruchomić masowaną część twarzy - jeśli np. masujecie bruzdę między kącikiem nosa a ust, palce drugiej ręki ułóżcie w kształt litery "V" i przyłożcie je po obu stronach zmarszczki. Jeśli problemem jest skóra na policzku, można napiąć lekko usta, by uzyskać bardziej napiętą powierzchnię.
Używając boku palca wskazującego pocieramy skórę w okół oczu - to delikatny region i nie każdemu masaż będzie odpowiadał. Początkowo skóra może źle reagować i na kilka tygodni mogą pojawić się zmarszczki, które po czasie powinny się odbudować. Ale jeśli czujecie, że taki masaż tylko naciągnąłby skórę, to lepiej go sobie odpuścić i jedynie lekko poklepywać skórę w okół oczu opuszkami palców.
Resztę masażu polecam skoncentrować na policzkach i linii szczęki. Można też, używając palców wskazujących, wymasować rejon ust - kładziemy jeden palec nad ustami, drugi pod ustami i masujemy przesuwając każdy w przeciwnym kierunku. Ostatni krok to pocieranie podbródka i polecam poświęcić na ten region trochę więcej czasu, gdyż ładnie zarysowany podbródek to ozdoba twarzy.
Po takiej sesji pocierania skóra może być lekko zaróżowiona, mięśnie twarzy powinny być rozluźnione i rozgrzane. Ponieważ skóra jest dobrze ukrwiona, to dobry moment, aby nałożyć krem lub maseczkę odżywiającą cerę.
Podsumowując
Zdaję sobie sprawę, że technika, którą tu opisuję, jest dość kontrowersyjna. Sami specjaliści nie są tutaj zgodni. Jedni przyrównują skórę do gumki do włosów - raz naciągnięta nie wróci już do swojego poprzedniego stanu. Inni argumentują, że bez sensu jest porównywanie żywego, aktywnego organu, który potrafi się regenerować, do martwego obiektu.
Myślę, że rozważając, w którą stronę pójść, warto jest przyjrzeć się swojej cerze i ocenić, do czego ma predyspozycje. Ja lubię tą technikę - pomaga mi ze skórą przy krawędzi żuchwy oraz w walce z wiotczeniem w rejonie, gdzie tworzą się worki pod oczami. Ale czy zadziała na każdego? Jeśli borykacie się z wiotczejącą, tracącą grubość skórą, zachęcam Was do dania szansy tej technice - można zacząć od mniej wrażliwych na zmarszczki regionów, jak policzki, szyja i podbródek. Jeśli zauważycie pozytywne rezultaty, można zacząć intensywnie pocierać bardziej delikatne okolice twarzy.
Gdy czytałam artykuł jednocześnie delikatnie (bez przesady) wykonywałam opisywany masaż, więc od razu mogę powiedzieć, że jest świetny, ponieważ rozluźnia mięśnie, delikatnie rozgrzewa skórę i można go wykonać w każdym miejscu (o ile nie boisz się kompromitacji). Q dodatku mam teraz wrażenie, że skóra jest trochę bardziej napięta.
OdpowiedzUsuńDrogi Cukrze, a mogłabyś poświęcić jakiś post skórze pod oczami i wiotczejącą właśnie w tych okolicach skórą?
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do prośby, także o zmarszczkach w koło oczu.
Usuńpopieram. od dziecka mam "kreseczki" i genetycznie cienką i siną skórę pod oczami. jestem ciekawa czy można ją specjalnie masować lub wklepywać coś. mi pomogło nakładanie oleju kokosowego na krem, ale chciałabym dowiedzieć się czegoś nowego :D
Usuńdołączam się do prośby :)
Usuńpopieram! :D
UsuńPrzecież bardzo często jest tu poruszany ten temat :( Nawet w poprzednim wpisie jest mu dedykowane masa miejsca..
UsuńO cieniach pod oczami jest tu bardzo mało :(
Usuńale żeby złożyć to w jedno miejsce :<
UsuńAkurat nie praktykuję żadnych specjalnie przeznaczonych do ujędrniania twarzy ćwiczeń, ale mam za to więcej i bardziej specjalistyczne ćwiczenia rozluźniające mięśnie na emisji głosu. Powiem tak: ja uważam, że jak najbardziej ćwiczenia działają! Popatrzmy na osoby profesjonalnie zajmujące się śpiewem, tylko weźmy nie gwiazdki (botoksy i/lub imprezy). Tak samo sportowcy i ich ciało - dlaczego z twarzą ma być inaczej?
OdpowiedzUsuńJaposnkie metody zawsze zalecały jednak masaż:) Wręcz mają specjalnie opracowane ruchy - nie słyszałam by japońskie znane marki zaprzestały takich praktyk. Każdy masaz i jak piszesz " uszkodzenia skóry" to bodziec do odnowy, masaż przyspiesza mikrocyrkulacje i działa pobudzajaćo na skórę, pomaga wchlonąć się składnikom , warto jednak masować, na podobnej zasadzie dzialaja rollery:)
OdpowiedzUsuńAle Japoński masaż twarzy jest bardzo "poślizgowy", zawsze robi się go na nawilżonej cerze, posmarowanej grubą warstwą kremu. Dodatkowo skupia się nie na skórze, tylko przesuwaniu limfy pod nią... Taki masaż jak tu opisany polega właśnie na takim mikro-tarciu, którego nie da się uzyskać z kremem.
UsuńA co z cerą naczynkową? Wytrzyma to? Mimo, że staram się jak tylko mogę, widzę, jak z dnia na dzień moja własna naczynkowa buzia staje się coraz straszniejsza i nie chciałabym jej wykończyć.
OdpowiedzUsuńNie ryzykowałabym szczerze mówiąc :(
UsuńJa również mam cerę naczynkową i używam masażu z użyciem wacika i toniku, który był przedstawiony w jednym z wpisów Cukru. Jest delikatny, a przy tym, lekko pilinguje skórę wierzchem wacika.
UsuńOglądałam kiedys w koreańskim Star Kingu, jak robili takie masaże i osoby były bardzo zadowolone :D
OdpowiedzUsuńBędę musiała go na sobie wypróbować - mam nadzieję, że też będę zadowolona :)
Pozdrawiam, PiszącDniem :)
Uwielbiam ten masaż, przede wszystkim dlatego, że... rozluźnia napięte po całym dniu mięśnie twarzy :)
OdpowiedzUsuńDrogi Cukrze, jestem Ci bardzo wdzięczna za uświadamianie nas w kwestii masażu twarzy, facial fitness i wschodnich technik dbania o skórę. Bardzo podobają mi się ćwiczenia i masaże twarzy, zwłaszcza drenujące, bo mam problem z zatrzymywaniem wody.Dzięki Cukrze! :)
OdpowiedzUsuńpodszczypywanie skóry na pewno rozgrzewa i coś zdziała. Pokombinuje u siebie ^_^
OdpowiedzUsuńPiszesz, że podczas masażu czoła, przesuwamy dłonie pionowo, natomiast na zdjęciu niżej strzałki wskazują na ruch poziomy. Jak to w końcu ma być? :) pytam bo chciałabym to robić prawidłowo i efektywnie :)
OdpowiedzUsuńa wiesz moze które wyglądają młodziej na starość, chinki czy japonki? Co do tych uszkodzeń i produkcji kolagenu to moja mama miała ŚP znajomą która mimo wieku miała bardzo malo zmarszczek i podobno ona sie mocno oklepywała codziennie. Wiec moze by sie tak czasem pochlastać? ;P
OdpowiedzUsuńMoja babcia się klepie kremem, zwykle niveą lub ziają oliwkową, parę razy na dzień. ma 82 lata i buzię gladsza od niejednej rowniesniczki.
UsuńJa nie miałabym cierpliwości na taki masaż. Aczkolwiek technika moim zdaniem jest bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńTak na tej samej zasadzie działa ten 'wapirzy lifting', o ktorym też wspominasz, który polega na upuszczaniu krwi z twarzy przy pomocy maluteńkimi igiełkami, ale masaż jest zdecydowanie mniej inwazyjny
OdpowiedzUsuńJa nie ufam takiemu naciaganiu skory. Wole bezpieczny masaz poslizgowy z uzyciem olejku lub grubej warstwy kremu.
OdpowiedzUsuńŚledzę Twojego bloga już od bardzo dawna, nigdy nie komentowałam, siedziałam sobie tylko oglądając efekty Twojej pracy, ale dzisiaj muszę w końcu powiedzieć, że jestem pod wrażeniem i to wielkim. Jesteś dla mnie inspiracją i dziękuję Ci za wszystko co dla nas robisz :)
OdpowiedzUsuńWitam Cie cukierku czy ten masaż ma być w sensie przesuwamy rękami ku górze czy przesuwamy góra dół góra dół
OdpowiedzUsuń.....
Obawiałabym się tego masażu, bo łatwo można zrobić sobie nim krzywdę i tylko spotęgować procesy starzenia :) Ale ciągle szukam jakiegoś odpowiedniego masażu twarzy dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńa jednak się nie udało z codzienną publikacją...mimo wszystko gratuluję dwóch miesięcy, to naprawdę robi wrażenie... i naprawdę nie piszę tu nic złośliwie, przyrzekam na wszystko. powodzenia.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że to celowy zabieg:)
UsuńŻeby numer zgadzał się z dniem:)
Jak długo pocierać poszczególne partie twarzy?
OdpowiedzUsuńDrogi Cukrze, mam do Ciebie pytanie. Prawdę mówiąc jest taka maseczka domowej roboty [może znasz] z mleka i żelatyny. Taką substancję puki jest ciekła nakłada się dosyć cienką warstwą na twarz i czeka jakiś czas aż porządnie wyschnie a potem ściąga. Oczywiście to mocno naciąga skórę i przy ściąganiu daje uczucie jak przy depilacji woskiem, no myślę, że dużo, dużo słabsze, ale z tego typu. Efekt po takiej maseczce jest całkiem przyjemny bo skóra jest gładsza a osoby długo używające jej, mówią, że to bardzo pomaga w walce z wszelkimi niedoskonałościami .Do tej pory sądziłam, że używanie takiej maseczki kiepsko wpływa na cerę bo ją silnie naciąga podczas gdy jest zupełnie sucha a tym samym przyspiesza powstawanie zmarszczek ale po tym wpisie w którym zalecane jest mocne pocieranie, czy wykręcanie skóry bez nawilżania pomyślałam, że być może ta maseczka jednak faktycznie jest dobra. Cukrze, jak sądzisz?
OdpowiedzUsuńHmm, energiczny masaż ud, tyłka i brzucha wykonywany regularnie daje niesamowite rezultaty ujędrniające, więc nie zdziwiłabym się, gdyby na gębę też dobrze robił... ^^
OdpowiedzUsuń