Jednym z moich ulubionych kremów BB jest SkinFood z wyciągami z grzybów. Przyznam, że trochę czasu zajęło mi przełamanie się do idei używania kosmetyku z grzybami.... Tyle jest kosmetyków o atrakcyjnych dla zmysłów składnikach, że wizja użycia czegoś z grzybami była lekko odrzucająca. Ale kosmetyk okazał się na tyle udany, ze wyleczył mnie z moich uprzedzeń ;).
Grzyby są niezwykle cenione w różnych kuchniach Azji; są też cenionym składnikiem, jeśli chodzi o dbanie o urodę.
1. Grzybek dla pięknej skóry
Najpopularniejszy w dbaniu o skórę jest grzyb o nazwie tremella fuciformis (w Singapurze zwany "white fungi" lub "snow ear fungi"). Występuje też w czarnej odmianie i ta jest podobno nawet lepsza dla skóry.
Ceniony jest za właściwości odżywcze oraz przeciwzapalne, ale też za wysoką zawartość kolagenu. Często w swych właściwościach jest przyrównywany do wysoce cenionego w lokalnej medycynie ptasiego gniazda. Regularne spożywanie ma nam dać gadką i promienną cerę.
Na owego grzybka można się "naciąć" w różnych potrawach, głównie deserowych. Jest oślizgły i mało apetyczny, więc przyznam, że go unikam.
2. W kosmetykach
Jako główny składnik kosmetyków, grzyby nie są często spotykane, ale można znaleźć z nimi okazjonalną maseczkę.
Za to "maitake" (po polsku "żagawica listkowata") jest popularnym składnikiem kremów. Maitake cieszą się poważaniem w świecie tradycyjnej medycyny, więc ich obecność w kremach pielęgnujących nie dziwi.
Swoją drogą, proszek z maitake jest znany jako suplement zdrowia nawet w Polsce - można go kupić jako proszek, który przy regularnym spożywaniu ma mieć działanie chroniące przed rakiem. Ale uwaga: choć grzyb ten występuje w Polsce, jest objęty ochroną. Więc jeśli macie ochotę dodawać do własnoręcznie robionych kosmetyków, warto kupować proszek tylko z legalnych upraw.
Podsumowując
Jeśli jesteście fanami azjatyckiego gotowania, na pewno zasmakowaliście już grzybów shitake czy enoki. Podobno ich spożywanie jest wyjątkowo dobre dla zdrowia, choć przyznam, że co do bardziej oślizłych i gumowatych wersji nie mam przekonania ;p
nie lubię grzybów jeść ale w kosmetykach czemu nie
OdpowiedzUsuńMam ochote na wypróbowanie jakiegoś kosmetyku z grzybami.
OdpowiedzUsuńazjaci mają ogolnie dziwne pomysly jesli chodzi o jedzenie i składniki kosmetykow... ale grunt, że sie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńPieczarki, sowy i shitake mogę jeść. ;d
OdpowiedzUsuńSkinfood grzybkowy to moje miejsce nr 1 wśród kremów bb :)
OdpowiedzUsuńjest to mój pierwszy azjatycki krem BB i jestem bardzo zadowlona, jeden tylko minus wybielił mi trochę skóre na nosie po prawiej i lewje stronie a na grzbiecie dalej mam piegi ;D
UsuńA kiedy możemy się spodziewać recenzji samego kremu BB grzybkowego ?
OdpowiedzUsuńTrochę mnie na początku odrzucało, ale w sumie czemu nie... o ile kosmetyk działa to mogę znieść że ma grzyby w środku :P
OdpowiedzUsuńgrzybki to ja tylko marynowane :D nie no jak działa i jest super to nie można się uprzedzać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam też tego skinfooda ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny czy któraś z Was próbowała tych maseczek z płachtą Oriental Secrets, które można dostać w Hebe? Reklamują je jako maseczki koreańskie. Miałam ostatnio tę z grzybami migdałowymi i oprócz działania chłodzącego nic mi nie dała.
OdpowiedzUsuńJadłam kiedyś ryż z sosem sojowym, pędami bambusa i właśnie tymi grzybkami. Dobre były według mnie :-)
OdpowiedzUsuńzgadzam sie w stu procentach co do cudowności grzybkowego bb kremu skin food. jak dla mnie ma on jeszcze jedna ogromną zalete, przepiekny delikatny zapach
OdpowiedzUsuń