Motywacja, by dbać o siebie? Pozytywne i negatywne strony dążenia do piękna

Często spotykam się z zarzutem, że blog, który prowadzę, tak naprawdę promuje kult młodości i przysparza czytelniczkom kompleksów oraz sieje lęk przed starzeniem. Przyznam, że te słowa bardzo mnie dziwią, ponieważ ten blog skupia się w dużej mierze na pokazywaniu, jak różne mogą być koncepty piękna, jak to, co jest uznawana za piękne w jednym kraju jest kompletnie ignorowane w innym, jak różnie wyglądają idolki, jak zmieniają się opinie o tym, co jest piękne.. Dla mnie to wszystko sprowadza się do jednego wniosku: nie ma jednej definicji piękna. Nie ma jednego ideału, nie ma jednego pomysłu, nie ma jednej konkretnej osoby, która byłaby uosobieniem piękna.

Piękno w moim odczuciu jest doznaniem bardzo osobistym i zindywidualizowanym. Poprzez przedstawianie Wam kruchości i relatywności ideałów piękna, zawsze chcę Was zachęcić do negacji narzuconych przez otoczenie ideałów i poszukiwanie własnej ścieżki w świecie urody.

Pozytywne motywacje


Moim zdaniem warto dbać o siebie i warto edukować się w tym temacie. Pozwólcie, że przedstawię Wam dlaczego:

- Samoekspresja - z mojej perspektywy jesteśmy dla samych siebie wrotami do doznań estetycznych. Możliwość wpływania na swój wygląd, kreowania go i zmieniania jest wyrazem naszego gustu, osobowości, opinii. Jest też sposobem doznawania piękna bezpośrednio. Czy wybieramy mocny i przebojowy makijaż, czy idziemy w stronę lekkiego i naturalnego wyglądu, czy wybieramy aktywną walkę o zachowanie młodości, czy jedynie pasywną ochronę zdrowia cery, itd. - te wszystkie wybory służą samoekspresji.

- Świadome wybory - na blogu znajdziecie dziesiątki artykułów poświęconym przeciwdziałaniu efektom starzenia, ale nie dlatego, że uważam, że każdy powinien walczyć z procesami starzenia, ale dlatego, że jest to temat bardzo szeroki i złożony, a jednocześnie są to kwestie relatywnie mało znane. Bez odpowiedniej wiedzy nie jesteśmy w stanie podejmować świadomych wyborów. Żerują na tym firmy kosmetyczne, obiecujące nam niemożliwe rzeczy, salony medycyny estetycznej, do których trafiają klientki, które mogłyby na wiele swoich problemów zaradzić tańszymi i naturalnymi metodami. Świadomy wybór i umiejętność podjęcia decyzji na temat tego, w jakim stopniu chcemy dbać o siebie, są moim zdaniem dużo lepsze, niż nieświadome i nieukierunkowane próby wpływania na swój wygląd.

- Wdzięczność - gdy poświęcamy czas dla siebie (czy to na masaż twarzy, makijaż lub zrobienie sobie ciekawej fryzury), celebrujemy swoje ciało. Jakkolwiek ono wygląda, niezależnie od tego czy jesteśmy zadowolone z jego wyglądu czy nie... prawda jest taka, że posiadanie ciała to fantastyczna sprawa ;). Myślę, że poświęcenie mu czasem chwili i okazanie odrobiny troski jest dobre nie tylko dla samego ciała, ale i dla osoby, która w owym ciele egzystuje :).

Negatywne motywacje


Ale świat piękna ma też swoją mroczną stronę. Czytając Wasze komentarze nieraz uderza mnie, jak negatywne potrafią być źródła motywacji do dbania o siebie. Strach przed oceną innych, promowany półsłówkami ageizm, poczucie konformizmu wobec trendów...

Jednak wśród tego wszystkiego najmroczniejszy i najpodlejszy jest lęk przed byciem ocenionym na bazie wyglądu. To temat, który notorycznie powraca przy okazji kwestii chociażby cellulitu. Sam cellulit nie ma nic wspólnego z wagą, stylem życia czy byciem zadbanym (jest za to w 100% związany z byciem kobietą i faktem, że estrogen delikatnie rozpuszcza podskórną tkankę łączną u kobiet, więc na dużych obszarach skóry tworzą się charakterystyczne wybrzuszenia), a wydaje się być naturalnie traktowany jako wyznacznik osobowości. Zawsze, gdy piszę o cellulicie, pojawia się grupka kobiet komentujących, jak to przez wiele miesięcy restrykcyjnej diety, codziennego masowania, wklepywania, ugniatania i szorowania pozbyły się cellulitu. Oczywiście zawsze starają się podkreślić w takich komentarzach, jak to pozbycie się cellulitu jest tylko kwestią samozaparcia i dyscypliny. "Więc wszystkie kobiety, które cellulit mają są leniwe, niechlujne i same sobie winne."

Nie znoszę takiego myślenia! To jak wyglądamy, czy mamy cellulit, zmarszczki, przerzedzone włosy, itp. w żaden sposób nie świadczy o naszej osobowości! To nie to, jak wyglądamy, definiuje naszą osobowość. Nie jesteśmy sumą cellulitu, tkanki tłuszczowej, zmarszczek i włosów. Nie jesteśmy też uczestnikami konkursu, w którym jury będzie determinować nasze szanse na sukces, patrząc na gładkość naszych ud. Każdy z nas jest kimś, kto ma swoją historię, swoje życie, swoją osobowość - wygląd jest tylko niesamowicie maleńkim elementem tego systemu. To, ile czasu, pieniędzy, wysiłku decydujemy się wkładać w dbanie o siebie i jakie cele dla siebie wybieramy, nie ma nic wspólnego z tym, kim jesteśmy.

Prawda jest też taka, że to, że ktoś ma cellulit, zmarszczki czy nadwagę, nie znaczy, że nie walczy z całej siły. Rozpowszechnianie iluzji, że mamy pełną kontrole nad swoim ciałem i propagowanie myślenia "sama sobie winna" tworzy świat iluzji.

Dodatkowo jest to świat bardzo ponury, gdzie okazje takie jak wyjście na plażę czy imprezę zostają zamienione na konkurs rodem z reality show, gdzie stajemy przed okiem wyimaginowanego jury, zamiast cieszyć się chwilą.

Szczęśliwa dzisiaj, szczęśliwsza jutro


Wiele osób postrzega odrzucenie negatywnych motywacji, jako zachęcanie do ignorowania tematu wyglądu. Ja się z tym nie zgadzam. Choć wygląd jest tylko małą częścią naszego życia, ma w nim swoje miejsce i swoje unikatowe właściwości. Pozytywne nastawienie do swojego wyglądu nie stoi w konflikcie z dbaniem o siebie i dążeniem do udoskonalenia tego, co się już ma. Piękny ogród nie staje się brzydszy, tylko dlatego, że, gdy o niego jeszcze bardziej zadbamy, może stać się piękniejszy. Możemy się nim cieszyć zarówno dzisiaj, jak i w przyszłości.


Przygoda w świecie piękna może być doznaniem bardzo pozytywnym, ale to od nas zależy, na jakich źródłach motywacji się skupimy.


Komentarze

  1. Mądrze napisane :) To przykre, że pomimo kolejnego Twojego artykułu, w którym wyjaśniasz o czym jest Twój blog (a przecież w ogóle nie musisz się tłumaczyć o czym chcesz pisać!) dostajesz takie maile, o których piszesz na wstępie :( Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się dziwię naprawdę, że musiałaś pisać takiego posta... ludzie naprawdę są dziwni. Cokolwiek się nie zrobi, zawsze znajdzie się chociaż jedna osoba która będzie coś krytykowała, próbowała ściągnąć na dno. Dobrze, że się nie dajesz im Cukrze i masz własny rozum. Nie dość, że pomagasz innym pokazywać różne rzeczy co nie ma w naszym kraju, to już hejterskie dogadywania i wgl po co to, no po co : ) jak ktoś jest zakompleksiony to potem musi się wyżyć. No ja nie wiem, do ludzi najpiękniejszych nie należę i mnie naprawdę motywują sposoby dbania o urodę i jw. to też jest sposób by wyrazić swoją osobowość, tylko że ludzie tu są mało tolerancyjni...niestety. Ehh ja Ci dziękuję Azjatycki Cukrze, że jesteś i wcale nie cukrzę ale podziwiam! ~M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam cellulit i nie uważam, że jestem leniwa, wręcz na odwrót! Jestem tak zabiegana, że nie mam czasu na smarowanie, wklepywanie, masowanie. Jak dla mnie dziewczyny, które nie mają cellulitu nie wiedzą co to jest zapracowanie i mogą poświęcać dużo czasu dla pozbycia się jego. Takie jest moje zdanie ;) ale oczywiście nie chce nikogo tu urazić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nic nie robię żeby nie mieć cellulitu i nie mam. Tak po prostu. Nie wiem dlaczego sądzisz że to niemożliwe o_O
      Dawno nie czytałam takiej bzdury. Bez urazy

      Usuń
    2. no ja akurat jestem mocno zapracowana ale parę minut dziennie znajduje na ćwiczenia na nogi i pupe co u mnie powoduje malenie cellulitu. to raczej nie jest kwestia tego ile kto ma pracy a ile kto czasu na pindrzenie się tylko u jednych jest się łatwiej tego pozbyć a uinnych trudniej i nie jest powiedziane że każdy kto ma cellulit to jest zapracowany a kto ggo nie ma to ma lajtowe życie. to bardzo głupie rozumowanie. jednym starczy 5 minut dziennie żeby nad nim zapanować innym 5 godzin nie pomoże.

      Usuń
    3. Bez sensu trochę, bo to tak, jakby za przeproszeniem "zgnoić" wszystkie zabiegane kobiety, które muszą zajmować się domem i rodziną, a mimo to znajdują czas na ćwiczenia i masaże - czy po prostu mają pracę, która w jakiś sposób "pomaga" im w utrzymaniu ciała i skóry w wysokiej formie (trenerka fitnessu, dermatolog, kosmetyczka, etc.). Już nie bądź taka pyszna, bo jak widać, z cellulitu można zrobić nie tylko problem i kompleks, ale wręcz powód do chluby: "mam cellulit, bo mam tak wiele do roboty, a te baby, co cellulitu nie mają, to głupie, próżne i leniwe księżniczki, co w życiu palca nie zagięły" ;)

      Usuń
    4. Ja ćwiczyłam nawet więcej.. i nie zniknął. :) to wszystko zależy od głupich genów. I są różne rodzaje cellulitu, ten tłuszczowy to raczej efekt zaniedbania, ale na wodny ciężko wpływać - mają go nawet tancerki, sportsmenki. Ja mam strasznie umięśnione nogi i ciężko mi spalić z nich zarówno mięśnie, jak i tłuszcz. :(
      Zaś jeszcze inne mają jego brak w darze, tylko najgorsze jeśli to te 'wyśmiewają' cellulit nie znając całej prawdy o jego posiadaczce. Jednak w dużej mierze jest to efekt zaniedbania, u mnie jednak nie, dlatego się wstydzę go pokazywać bo nie chcę sprawiać wrażenia 'zaniedbanej'..
      Tylko w lecie.. po tonie ćwiczeń i z lekką opalenizną jeszcze zdzierżę ten swój :P

      Usuń
    5. Zauważyłam, ze wśród dziewczyn/kobiet ostatnio bardzo modne jest, ze tak powiem, chełpienie się "och, jaka to jestem zapracowana, na nic nie mam czasu" i przy okazji spoglądanie z wyższością na te, co nie są. Wiem bo sama mam takie koleżanki i nóż mi się w kieszeni otwiera, jak słyszę takie teksty. Prawda jest taka, że jak coś jest jednym z naszych priorytetów i bardzo nam na tym zależy, to znajdziemy parę chwil w ciągu dnia, żeby to zrobić - no chyba, że komuś się niedawno dziecko urodziło i nie ma czasu nawet spać. Z drugiej strony, Jeśli tego nie robimy, to znaczy, że nam tak naprawdę nie zależy (do czego mamy pełne prawo) i tyle w temacie.

      Usuń
    6. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że nie myjesz zębów bo jesteś zapracowana. Powiedz poprostu, że Ci się nie chce. Każdy ma swoje priorytety ale odpowiadając na wszystko, że jesteś zapracowana insynuujesz rozmówcy, że ten nic nie robi. Bardzo irytujące zachowanie.

      Usuń
    7. No cóż, jak się nie ma cellulitu to po prostu należy chwalić niebiosa ;) Sama uprawiam dużo sportu i większość trenerek (fitness, taniec, joga) ma cellulit. Świetne ciało, mnóstwo ruchu i cellulit- da się ;) Nie wiem więc, czym tu się niezdrowo podniecać.

      Usuń
    8. Niestety muszę się po części zgodzić z Chiao Greentea co do tematu "zapracowania". Coraz częściej zauważam takie tendencje wśród swoich znajomych i są to zazwyczaj osoby, które - oczywiście nie ubliżając nikomu - nie mają żadnego jasno określonego "hobby", pasji i poprzez tą ciężką, wręcz mechanicznie wykonywaną pracę jakby chciały kamuflować (czy zduszać) poczucie jakiejś dziwnej wewnętrznej pustki w swoim życiu... Kiedy skończy się temat ciężkiej pracy, irytujących współpracowników i zmęczenia, zazwyczaj nie ma mają niczego innego do powiedzenia. Smutne, acz prawdziwe.

      Powyższe porównywanie do mycia zębów jest na wyrost. Takie np. konkretnie masaże, zwłaszcza okolic "cellulitowych", NIE są w naszej kulturze czymś, czego uczymy się od dziecka i NIE jesteśmy w stanie bez uprzedniego przygotowania wyrobić sobie jako regularny nawyk. Na ćwiczenia trzeba poświęcić czas i miejsce. Dodajmy do tego zupełnie niewspółmierne wydatki na różnego typu środki antycellulitowe (chociaż ostatnio udało mi się upolować dość przyjemną rękawicę do masażu za zaledwie kilka złotych).

      Usuń
    9. Cukier we fragmencie swojego wpisu wyraźnie zaznaczył, żeby przestać utożsamiać dbałość o wygląd z cechami charakteru. Część z was elegancko zignorowała ten apel i dawaj: nie masuję się, bo jestem zapracowana, nie masujesz się, bo jesteś leniwa, nie masujesz się, bo jesteś niechlujem (zębów pewnie też nie myjesz). Też mam cellulit i mimo odkrycia, że masowanie po 5 minut każdego uda bardzo ładnie je napina, nie wytrwałam w takiej pielęgnacji. Bo to prawda, że "to tylko 10 minut i działa cuda", ale spróbuj działać cuda, gdy ci się po prostu zaczepiście nie chce. Nie znoszę argumentów, że rezygnacja z dbałości o ciało poza podstawową higieną = depresja i lenistwo. Na uczelni widywałam panie (bardzo fajne zresztą) które ostatni raz u fryzjera były zapewne tuż po maturze, ale za to zrobiły profesury i znają po kilka języków. Dlaczego w Internetach powszechnie nie zachęca się kobiet do dbałości o stan mózgu? Np. na zasadzie: ucz się matematyki/chińskiego/przedsiębiorczości! To tylko 10 minut dziennie i może zdziałać cuda.

      Usuń
    10. Anonimowy 3 kwietnia 2014 06:58 - bardzo słuszne uwagi!

      Pozdrawiam,
      Kate

      Usuń
  4. Pięknie to wszystko podsumowałaś, przeczytałam jednym tchem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Tobą. Czasem miewam poczucie winy z powodu dbania o swojã urodę. Przecież to takie powierzchowne i na opak mojej wizji prostego życia. Jednak chyba nie ma co popadać w skrajności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam kiedyś to samo ale mi na szczęście przeszło

      Usuń
  6. A mnie dziwi, dlaczego osoby, ktore maja inny punkt widzenia czy chociazby takie, ktore sie ne zgadzaa poswiecaja swoj cenny czas, aby sledzic Twoego bloga. Warto pamietac, ze ma sie wybor i nie kazdemu musi przypasc do gustu ten czy inny blog, ale zaden autor tez nie zmusza na sile do sledzenia czy stosowania badz akceptowania tresci. Internet daje dzis duzo mozliwosci wiec dlaczego ktos traci energie na czyms z czym sie nie zgadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie calkowicie z porzedmowca. Mnie osobisnie nawet gram nie interesuja dziwne metody dbania o urode natomiast ciekawi mnie zycie w Singapurze, dlatego otwieram i czytam tylko te posty nie obrazam ani nie krytykuje kogos kto ma inne zdanie i spedza nawet 5 godz dziennie na pielegnacji- jezeli danej osobie to pasuje to mi nic do tego

      Usuń
  7. Bardzo mądry post, naprawdę dający do myślenia. Zwłaszcza ten fragment z celluitem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Starość nie jest niczym ładnym ani pozytywnym i warto powiedzieć to sobie wprost. Jeżeli możemy jakoś opóźnić czy złagodzić ten proces, to jak najbardziej warto to robić. Chyba niewiele jest kobiet, którym nie zależy na ładnym wyglądzie i które jak najdłużej chcą zachwycać urodą. Ładna kobieta to ta, która wygląda młodo. Dla naszych mam i babć starzenie się jest czymś całkowicie naturalnym na co nie mamy żadnego wpływu. Są nawet przekonane, że nie powinno się wyglądać zbyt młodo, bo nie wypada, jednak słowa te pewnie wynikają bardziej ze staroświeckiego podejścia i poczucia bezradności i nie są w pełni prawdziwe. Która nie chciałaby być jak najdłużej młoda? My już jesteśmy bardziej uświadomione i możemy działać. Myślę, że za jakiś czas stary wygląd i głębokie zmarszczki mogą się kojarzyć z zaniedbaniem, nieodpowiednią ochroną, a nie z czymś naturalnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są różne punkty widzenia, zestarzeć też się można pięknie i są na świecie zadbane babcie na które aż miło popatrzeć że właśnie mimo wieku wciąż o siebie dbają, wiadomo że wtedy inny makijaż już inaczej włosy się układa ale jak najbardziej uważam że starsze panie też mogą być piękne. wiadomo że fajnie mieć gładką buzię bez zmarszczek długi czas ale nie można powiedzieć że zadbana ale pomarszczona twarz jest brzydka. zupełnie czym innym jest brak ddbania o siebie w wieku starszym a czym innym zmarszczki. zaniedbana babcia bez zmarszczek wcale nie będzie piekna.

      Usuń
    2. Ale skóra niektórych osób ma zapisane w genach to, że pierwsze oznaki starzenia pojawiają się szybciej lub wolniej :/ I to, że dziewczyna w wieku 20 lat będzie miała mocniej zarysowana bruzdę nosowo-ustną nie będzie świadczyło o tym, że o siebie nie dba. Przecież może o siebie dbać, ale z genami sobie nie poradzimy, możemy jedynie coś tam działać, aby jakiś proces opóźnić... no nie wiem już co o tym myśleć ;) Moja mama w wieku 24 lat miała już sporą bruzdę nosowo-ustną i lwią zmarszczkę, a ja teraz w wieku 15 lat oglądając stare zdjęcia myślę sobie, czy uda mi się temu zapobiec, ale mam nadzieję, że nie będzie to dla mnie wielkim kompleksem gdy jednak geny przebiją moje możliwości :D Mimo wszystko mama jest piękną kobietą nawet ze swoimi zmarszczkami ;) Dzisiaj ma 42 lata, a ja codziennie powtarzam jej, że jest cudowną i piękną mamą ^^

      Usuń
    3. a ja się nie zgodzę z ostatnim zdaniem, bo widoczne lub niewidoczne zmarszczki w takim czy innym wieku to też kwestia genów... Moja siostra jest ode mnie starsza o 2 lata (29 lat) i nie ma ani jednej widocznej zmarszczki w przeciwieństwie do mnie... cerę odziedziczyła po mamie, ja natomiast po tacie.

      Usuń
    4. Myślę, że nie tyle chodzi o to, żeby udawać wiecznie młodego, tylko starzeć się pięknie :) Czyli jak dla mnie:
      -bez plam, przebarwień, zbyt widocznych obwisów
      -bez wyrytego na twarzy wyrazu zaciętości
      -proste plecy, elastyczne i zwinne ruchy
      -żywe oczy.

      Wtedy naprawdę siwe włosy i zmarszczki "sobie mogą" :)
      A ponieważ jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów (mam nadzieję, że mogę wkleić tu linka): czy tej pani naprawdę wiele brakuje?
      http://img217.imageshack.us/img217/3498/16059dovegreygorgeousxy9.jpg

      Usuń
    5. Starość to stan umysłu. A nie tylko wygląd naszej skóry. Można być osobą starszą, pomarszczoną, a być pełnym wdzięku, zadowolonym i uśmiechniętym. Wtedy wygląda się pięknie. Tak samo można mieć gładką skórę, piękne włosy, zadbane dłonie i wydawać się bez wyrazu, nijakim, pustym, smętnym. Warto o siebie dbać, pewnie, że każdy chciałby mieć gładką, pełną blasku cerę. Ale jak się nie ma, nawet w młodości - to co, ma się pochlastać? Nie. Żyć, bo życie mamy jedno, a nasz wygląd i tak się zmienia. Nie warto zawracać sobie głowy głupstwami.
      A jeśli dla Ciebie ładna kobieta to ta, która wygląda młodo, a głębokie zmarszczki są oznaką zaniedbania... Eh, strasznie współczuję. Oby żadna bieda czy choroba Cię nie dopadła, bo się załamiesz jak gałązka. A i tak obawiam się, jak sobie poradzisz z upływem czasu, bo wiesz, za dwadzieścia lat Ty też nie będziesz już "młoda".

      Usuń
    6. Genialne stwierdzenie.Znam kilka starszych pań (przy czym starsze nie oznacza 40-letnie,tylko od 65+),które cudownym światłem wewnętrznym mają tak rozświetlone twarze,że najlepszy kosmetyk tego nie zrobi.Są po prostu osobami przyjaznymi światu i ludziom,pogodzonymi w sposób pozytywny z mijającym czasem.Szczerze im tego podejścia zazdroszczę i podziwiam jednocześnie.Miło na nie patrzeć po prostu.

      Usuń
  9. Azjatycki Cukrze, czy mogłabyś napisać notkę odnośnie tego jakie jest podejście azjatek do picia kawy? Odbieram różne sprzeczne informacje. Raz czytam, że kawa przyspiesza starzenie się. Ostatnio też dość modne stało się zrywanie z tym nałogiem i zamiana jej na zieloną herbatę lub wodę. Innym razem z kolei czytam, że kawa jest świetnym antyoksydantem, a ludzie którzy piją ją regularnie, wyglądają młodo. Poza tym kofeinę przecież często wykorzystuje się w kosmetykach. Jak podchodzą do tego w Azji? Czy tam picie kawy jest popularne? Jestem bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawy temat :D Też chętnie bym poczytała o tym na blogu ^,^

      Usuń
    2. Też bym o tym z chęcią poczytała. Sama już nie wiem czy walczyć z tym przyzwyczajeniem (nałogiem), czy też nie :(
      Karola

      Usuń
    3. Podbijam temat^ Zastanów się nad tym Cukrze jeśli chcesz i możesz :D

      Usuń
    4. O Boże, tylko nie to, nie chcę mieć poczucia winy podczas picia kawy :D

      Usuń
  10. Ludzie są dziwni, nie wiem czy tak jest wszędzie czy tylko w tym kraju.... Zawiść, zazdrość, krytykowanie, ubliżanie, ocenianie ludzi po wyglądzie. Takie osoby chyba są znudzone życiem i niewiele w nim robią poza obgadywaniem innych. Wystarczy tylko odrobina uśmiechu na codzień, życzliwości i akceptacji dla innych. Żenujące, żeby musieć się tłumaczyć z pracy jaką wykonuje się z szczerej pasji. Mnie też denerwuje takie płytkie podejście do świata i właśnie dla tego BRAWO! Naprawdę po raz kolejny swoim optymizmem i inteligentnym podejściem do życia zgniotłaś to prostolinijne egoistyczne myślenie niektórych osób. Serio BRAWO BRAWO BRAWO !

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo spodobał mi się ten wpis. Jest w nim wiele mądrości i chciałabym znaleźć jakąś książkę która traktuje o tej kwestii ..może byś taką napisała? :D
    Zgadzam się z zamieszczonymi w Twojej wypowiedzi uwagami 100%
    I skoro mam możliwość bycia anonimową to nie umiem sie powstrzymać aby nie napisać Ci Cukrze że mam straszny problem z samoakceptacją mojego wyglądu. O tyle co ciała nigdy się ,,nie czepiałam" to .. jakby to określić - nie utożsamiam się wewnętrznie z tym jak wygląda moja twarz i bardzo cierpie z tego powodu już od dłuższego czasu. Staram sie szukać pomocy ale bardzo ciężko o takową gdyż tego typu problem jest bagatelizowany - uznawany za objaw ,,pychy" i "próżności" .. a to wcale nie tak - nie chce gloryfikować swojego wyglądu a po prostu akceptować go, tak żeby móc żyć szczęśliwie w ciele które otrzymałam zamiast zmagania się z myślami by sie go pozbyć. Pragnę jeszcze dodać że nie jest to bynajmniej spowodowane dorastaniem gdyż ten okres mam już za sobą..
    Pomyślałam że to miejsce jest dobre na to aby podzielić sie swoimi myślami gdyż Twój blog bardzo różni się od pozostałych i jego koncepcja bardzo mi odpowiada.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam problemy z samoakceptacją. Przyjaciele potrafią zdziałać cuda :) Wystarczy z nimi porozmawiać i spojrzeć ich oczyma na samą siebie. Ja dzięki temu dostrzegłam więcej pozytywnych cech w swoim wyglądzie.

      Usuń
    2. To racja..ale takich przyjaciół to ze świeczką szukać ! :D nie każdy potrafi być serdeczny i zarażać pozytywnym nastawieniem do życia.

      Usuń
    3. To ja miałam to szczęście :) Skrytykują kiedy zrobię coś źle, pocieszą kiedy jestem smutna, pomagają i akceptują. Myślę, że to działa w obie strony. Wszystko co daje im wraca do mnie ze zdwojoną siłą.

      Usuń
    4. Może masz coś w spektrum (o ile ta choroba ma spektrum) dysmorfofobii?

      Usuń
  12. Post bardzo mądry, ale smutne jest to, że musiałaś go pisać i "tłumaczyć się" ze sposobu prowadzenia swojego bloga. W mojej głowie pojawiło się parę przemyśleń. Po pierwsze- mam wrażenie, że osoby krytykujące Cię mają naprawdę sporo kompleksów, bo ewidentnie chcą się poczuć lepiej próbując udowodnić, że "mam cellulit więc jestem prawdziwą kobietą". Po drugie- skoro nie poświecam czasu na masaż twarzy i zabiegi przeciwdziałające starzeniu, to po prostu jestem bardzo zapracowaną kobietą, a Ty się pławisz w swoim nudnym i pustym życiu, bo to robisz. Po trzecie- tysiące blogów i kanał na YT jest poświęcone urodzie. Jakoś nie widziałam tam komentarza typu "Po co recenzujesz krem na pierwsze zmarszczki? One są pięknym dowodem starzenia się!". Niestety u nas bardzo mało mówi się o zabiegach czy ćwiczeniach jeśli chodzi np. o twarz. Po prostu idziemy i kupujemy krem do twarzy, a on zrobi za nas resztę. W końcu jesteśmy tak zapracowane, że nie mamy czasu na takie bzdury jak masaże. Dla mnie jesteś piękną i inspirującą osobą. Tyle w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odnoszę wrażenie, że maile które dostajesz są po części kierowane panującym wśród niektórych stereotypem blogerki urodowej jako osoby smarującej się od rana do wieczora kremami i której życie sprowadza się do maseczek i makijażu ;) Na wielu kanałach i blogach w tej tematyce już widziałam komentarze zarzucające autorce, że chyba życia nie ma poza tymi kosmetykami.

    A przecież tak jak sama piszesz, wygląd jest tylko malutką częścią naszego życia i moim zdaniem warto jemu też trochę czasu poświęcić. Osobiście od kiedy czytam Twojego bloga nabrałam większego dystansu do narzucanych nam ideałów piękna, dowiedziałam się wielu ciekawostek kosmetyczno-kulturalnych i mimo, że nie mam wyglądu modelki czuję się dobrze i atrakcyjnie we własnym ciele i chyba o to chodzi ;)
    N.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo się cieszę, że w czeluściach Internetu jest ktoś taki jak Ty, kto prowadzi tak dobrego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobry post. Aż mnie dziwi, że spotykasz się z takimi zarzutami, nigdy by mi nie przyszło do głowy interpretować Twoje pisanie o urodzie jako promowanie jakiegoś kultu młodości, materializmu czy co tam jeszcze. Nie jestem może jakąś "maniaczką" dobrego wyglądu, ale jednak uważam, że należy tak dbać o swoje ciało, by po prostu dobrze się z nim czuć, a z Twojego bloga dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, które mi w tym pomogły :)
    I bardzo podoba mi się Twoje podejście do tego, czym piękno jest. Podzielam Twoje zdanie w tej kwestii. Wydaje mi się, że nie jest łatwo zachować takie myślenie w czasach, gdy media jakoś wciskają nam, co to znaczy być pięknym. Kiedyś miałam kompleksy odnośnie swojego wyglądu, prezentuję dość nietypowy typ urody - szczupła i pociągła twarz, ostre, wyraziste rysy, rzymski profil, wystająca broda, wielkie oczy, do tego blada cera w kontraście z ciemnymi włosami i ciemnoniebieskimi oczami - długo jakoś nie umiałam polubić siebie, ciągle porównywałam się do kobiet o subtelnej urodzie, myślałam nawet o operacji plastycznej. Z biegiem czasu jednak doszłam do wniosku, że to nie ma sensu. Przede wszystkim dowiedziałam się, że to co w moich oczach jest mankamentem, wielu ludzi uważa za cechę oryginalną, nadającą mojej twarzy charakteru. Nauczyłam się raczej podkreślać swoje atuty zamiast skupiać się na wadach. Piękno to rzeczywiście pojęcie względne i nie ma co porównywać się z innymi. I piękno to nie tylko wygląd zewnętrzny, to całokształt, wszystko co nas tworzy. Ta świadomość bardzo pomogła mi w zwalczeniu moich kompleksów :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejne świetne posty :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dbanie o siebie (w tym i o swoją urodę), nie znaczy, że mamy całe życie wyglądać jak osiemnastka, tylko by być możliwie młodym jak na swój wiek (fizycznie, mentalnie lub wizualnie). Nie przepadam za makijażem i jak mi chłopak mówi, że mam się malować, to każę mu spadać na drzewo, ale za to ściśle wiąże mój tryb życia z urodą i staram się, by wszystko, co robię na co dzień umożliwiło mi być możliwie długo zdrową przez co i ładną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny wpis ;)
    Ja cały czas słyszę od rodziców kiedy np wklepuję krem to "Zostaw to masz 16 lat nie potrzebujesz żadnych kosmetyków, bardziej sie nauką zainteresuj a nie wyglądem" (pomimo tego że jestem jedną z najlepszych z klasy). A kiedy nie mam żadnego makijażu bo np dopiero wstałam to "Weś ty się trochę przypudruj bo patrz jaka ty jesteś blada !!"... żyć w mojej rodzinie to wyzwanie pod wieloma względami xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam 15 lat i w moim domu moje "wydziwianie" zaakceptowała mama i młodsza siostra XD Tata raczej nie angażuje się w te tematy, ale moja babcia nie odpuści ;P Zawsze mi powtarza, że bzdury wygaduję, po co mi to itp., a tak w gruncie rzeczy nie robię nic nadzwyczajnego ;) Bardzo dziwią się też sprzedawczynie w sklepie, gdy kupuję krem pod oczy. Wciąż patrzą na mnie z pogardą i pytają, czy naprawdę potrzebuję jakiegoś kremu :)
      Również jestem jedną z najlepszych uczennic w klasie, a dbanie o siebie (wcale nie przesadne ) mam już chyba w naturze, od małego wykazuję "umiłowanie do piękna" ;D I tak mi już zostało, a jednak nie koliduje to z moimi obowiązkami, moimi ocenami czy inteligencją ;)

      Usuń
  18. Wspolczuje Ci Azjatycki Cukrze ze musisz znosic te nasza zawistna polska mentalnosc.Sama mieszkam za granica i bardzo mi sie podoba ogromna tolerancja dotyczaca tego jak zyje i dbam o siebie.W Polsce wciaz jeszcze zdrowy styl zycia i poswiecanie czasu na pielegnacje urody to tematy drazliwe i produkujace mnostwo negatywnych emocji..Coz moge napisac ,Azjatki w dbaniu o siebie przescigaja nas Polki o dekady.Uczmy sie od innych kultur tego co dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epitet już w pierwszym zdaniu, tworzenie z indywidualnych wad charakteru cechy narodowej, przypisywanie poglądów mniejszości całości, posługiwanie się stereotypem, użycie słowa "zawistna" i ogólnie negatywny wydźwięk wypowiedzi. No widać, że Polka pisała! <3 A w jakimż to tolerancyjnym dla odmienności kraju obecnie funkcjonujesz? W Syrii, Libii, Rosji?

      Usuń
    2. Dobre ;-). Piszesz, że polska be i opowiadasz o tolerancji innych narodowości, a jednocześnie sama jesteś nietolerancyjna i szanujesz własnego kraju. Problemem w Polsce nie jest aż tak bardzovpolska mentalność ( ale de facto to ty masz ją w sobie, bo zawistna to ty jesteś i ukazałaś to w tym komentarzu),ale ludzie tacy jak ty, którzy komentują każdego innego w swoim kraju, a nie dostrzegając ogroma swoich wad. I uwierz masz ich dużo, więcej niż osoby mieszkające w Polsce, które ci tak przeszkadzały. A może to ty im przeszkadzałaś, bo z uporem maniaka twierdziłaś, iż jesteś lepsza, Polska be i fuj i w ogóle lepiej się jej "wydziedziczyć" Ale warto pomyśleć : może dzięki emigracji takich negatywnych, zadzierających nosa Polakach, Polska jest lepsza?

      Usuń
  19. Jak komuś nie pasuję niech nie czyta dla mnie ten blog jak i kanał na yt nei raz był zbawieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Podoba mi się to, co napisałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak tak piszesz o tym cellulicie to sobie myślę, że to jest zupełnie jak z trądzikiem. Można z tym walczyć naprawdę długo i intensywnie, a efekty są może lepsze jakby się nic nie robiło, ale i tak to widać, a ludzie niestety i tak 'patrz, nie dba o siebie, jaka leniwa, pewnie nawet się nie myje...' A ja się pytam, co to ma być?! To, że ktoś ma cellulit czy trądzik o niczym nie świadczy. Nie nad wszystkim da się panować, a ludzie kochają tylko cały czas oceniać innych, wytykać czyjeś wady i oczerniać, ale chyba tylko po to, żeby odciągnąć uwagę od samych siebie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialny post!
    Mam ochotę usiąść na podłodze i zacząć medytowac nad tymi stwierdzeniami i myśleć i myśleć aż odnajdę jakąś własną, konstruktywną myśl :)
    Podniosłaś mnie na duchu, jestem osobą, która obawia się oceny innych poprzez pryzmat wyglądu zewnętrznego. W tej chwili myślę "nie ma się co bać!" ale jutro pewnie będzie inaczej :) Nie mniej jednak, zawsze to jakaś iskierka szcześcia :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajny i przemyślany tekst! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem zdziwiona, że musiałaś napisać taki post, bo zupełnie nie odczułam tego, co zarzucają Ci niektórzy czytelnicy (? nie wiem, czy można ich tak nazwać, bo czytają zbyt pobieżnie i powierzchownie). W porównaniu z blogami typu fitspo (których szczerze nienawidzę), na Twoim blogu czuję się komfortowo, bo pokazujesz propozycje, z których mogę skorzystać, ale nic się nie stanie, jesli tego nie zrobię (natomiast po lekturze wspomnianych wczesniej blogów mam wrażenie, jakby mnie ktoś chciał dobić XD).

    PS "prawda jest taka, że posiadanie ciała to fantastyczna sprawa" bardzo podoba mi się to zdanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  25. Cukier, co ty się tłumaczysz w ogóle, nie daj się prowokować jakimś bzdurom, które ludzie wygadują. Jak to się mówi - najmniejszy pies najwięcej szczeka, nie przejmuj się tworzeniem sztucznych problemów przez zakompleksionych anonimów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękny post :) W zasadzie od początku czytam twojego bloga, jednak nigdy jakoś nie odważyłam się komentować... Chciałabym Ci szczerze podziękować, za to że dzięki Tobie zmieniłam nastawienie do wielu rzeczy związanych z moim wyglądem, ale również z nastawieniem do życia... Dziękuję za cenne rady Cukrze! A zwłaszcza za filmik, w którym opowiadasz jak czarodziejka z M. zmieniła twoje życie:) Uwielbiam ten filmik, uświadomił mi tak wiele... Poza tym, lubię dbać o siebie i wypróbowywać np. twoje makijażowe triki... Moja cera jest o wiele ładniejsza odkąd stosuję się do niektórych rad:) Dziękuję Cukrze i mam nadzieję, że dalej będziemy mogły czytać Twoje wpisy i oglądać kanał na Youtube. Nie wyobrażam sobie już chociaż raz w tyg nie wejść na Twojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym wpisem, dziękuję Cukrze <333

      Usuń
  27. A ja dopiero przejrzę Twojego bloga, bo ten wpis mnie zainteresował :)
    Nawet nie wiem, czy mam celulit....pewnie jakiś mam, ale mąż chyba też nie zauważył jakiejś we mnie potworności....Ciekawa jestem, czy gdybym zaczęła w siebie coś wklepywać i się rolować i "walczyć" z celulitem, to dopiero by mu się otworzyły oczy z jaką to obrzydliwą kobietą ma do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  28. kapitalny wpis Cukrze Cieszę się, że jeszcze są na tym świecie osoby tak pozytywnę :) i przy okazji mają tak wiele do powiedzenia :3

    OdpowiedzUsuń
  29. Niesamowicie uderzyło mnie kiedyś gdy zorientowałam się jak głęboko zakorzeniona jest we mnie pogarda dla dbania o siebie.
    Pomimo tego, że np. moja mama stara się dbać o swoje ciało, to już pogłębianie wiedzy w tym temacie czy włożenie większego wysiłku niż wklepanie w siebie kremu uważa za stratę czasu, którego nie ma, a przede wszystkim PRÓŻNOŚĆ, która kojarzy się jej (wychowanej po katolicku i wierzącej) z grzechem. Bo jak to mówi moja babcia - wszystko to jest marność i NIC w porównaniu z wiecznością, więc nie warto tym się zajmować xD
    Z drugiej strony chętnie wysłucha tego, co jej mimochodem poradzę, podpowiem, potem niby chce coś wprowadzić, ale okazuje się, że nie ma czasu "na bzdury".
    Podobnie jak dziewczyny wyżej: pomimo zawsze dobrych wyników w nauce kiedy tylko ktoś nakrył mnie na jakiejś formie dbania o siebie w zakresie większym niż higiena osobista - było to krytykowane i wyśmiewane. Długo żyłam z przekonaniem, że jest co coś niemal wstydliwego, niegodnego inteligentnej dziewczyny. Zorientowałam się o tym dopiero, gdy zamieszkałam osobno i odwiedzając dom rodzinny chcąc zrobić coś "przy sobie" wybierałam momenty, gdy nikt mnie nie zobaczy, nie skomentuje, gdy będę mogła gdzieś się zaszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się wydaje to takie typowe dla katolików, gdzie od zawsze asceza była uświęconą formą męczeństwa... A to dopiero bzdury! ;P
      Dzisiejsze rozdarcie pomiędzy dbaniem o wygląd ponad wszystko a negowanie wszystkiego co grzeszne i próżne skutkuje zaburzeniami odżywiania (anoreksja, bulimia, otyłość). Smutne to.
      Zadbanie o ciało to nie bzdury, tylko *zaakceptowanie siebie* i szanowanie siebie. Moim zdaniem konieczne do samoakceptacji i poczucia własnej wartości. Ciało mamy tylko jedno, i moim zdaniem powinno się o nie dbać tak samo jak o umysł czy wartości duchowe. Ładnie pisała o tym Dominique Loreau w "Sztuce prostoty" i "Sztuce umiaru", swoją drogą polecam:) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nie do końca zgodzę się z twierdzeniem, że to "typowe dla katolików". Bo owszem, zdarza się to w niektórych środowiskach, na oazach można czasem spotkać takie dziewczyny co nie golą nóg nawet bo "liczy się tylko serce", ale nawet w kazaniach czy na rekolekcjach księża właśnie brak dbania o siebie nazywają grzechem, bo z chrześcijańskiego punktu widzenia mamy ciało materialne po to, by o nie dbać i się nim cieszyć, bo ono nie jest naszym więzieniem czy coś, tylko darem :) Chodzi raczej o to, że chrześcijaństwo piętnuje robienie ze swojego ciała bożka i robienie priorytetu życiowego z prób osiągania zewnętrznego piękna. A to że część katolików ma takie pogardliwe podejście do kwestii wyglądu nie znaczy, że jest ono prawidłowe, jednak od czasów średniowiecza wiele się zmieniło :) ja sama jestem katoliczką a i interesuję się kosmetykami i wyglądem. Moja mama ma prawie 50 lat a wygląda o wiele młodziej bo dba o siebie a jest przy tym baaardzo wierzącą osobą. Także nie generalizujmy :)

      Usuń
    3. "Typowe dla katolików"... A protestancka surowość, niechęć do wizerunków, wystawnych kościołów, ciemne stroje, czepki? A burki i czadory radykalnych wyznawczyń Islamu? A peruki ortodoksyjnych Żydówek? A obowiązkowe dla kobiet spódnice i chusty w cerkwi? Negowanie wyglądu i seksualności to nie jest katolicka specjalność. Powiedziałabym wręcz, że katolicyzm przez to, że nie nakłada na kobiety szczególnych ograniczeń typu "zasłonięte włosy", "spódnica za kolano", pozostawia kobiecie w tej sprawie dowolność. Ciało należy akceptować, ale czy zmuszając się do ćwiczeń, diet i wcierając nie zawsze zdrowe specyfiki naprawdę dbamy o ciało, czy o wygląd/wizerunek? To są dwie RÓŻNE sprawy.

      Usuń
    4. Chyba troche przesadzacie twierdzac, z katolicyzm jets opowiedzialny za ED. Owszem, zgodnie z katolicyzmem (nie tylko) nie powinnismy przedkladac urody nad rozwoj duchowy (jakkolwiek bysmy go ni rozumieli), al chyba wszyscy sie z tym zgadzamy. Chodze o kosciola, al nigdy nie slyszalam tam krytyki dbania o siebie czy uzywania kosmetykow.

      Usuń
    5. Słusznie, chyba wszyscy się zgadzamy, że nie należy przedkładać piękna nad rozwój wewnętrzny. Nie powiedziałam też, że wszyscy katolicy mają takie podejście. Podałam bardzo konkretny przykład tego, jak to było w moim domu rodzinnym. Co więcej, wydaje mi się, że dość jasno opisałam pewne rozdarcie, jakie przeżywa w tej kwestii moja mama będąc pokoleniowo pomiędzy "marność nad marnościami" babcią, a współczesnym postrzeganiem tych tematów i córką, która z dbania o ciało i zdrowie uczyniła jedno ze swych hobby.
      A co do tego, co akurat na dany temat mówi jedna czy druga religia, to bym nie obstawiała z taką pewnością siebie. W samych tylko różnych obrządkach chrześcijańskich widać duży rozstrzał na te tematy.
      Suma sumarum: czy ciało to dar, którym należy się cieszyć, czy dom duszy, który ma służyć wyższym celom - zależy od dość dowolnej interpretacji wyjętych z kontekstu fraz, tradycji nauk danego odłamu czy wręcz poglądów konkretnego kaznodziei.

      Usuń
    6. Droga Soll asceza wcale nie jest bzdurą ale nie konieczne asceta jest człowiekiem nie zadbanym. Proszę Cię też, nie mów że katolicyzm powoduje anoreksję , bo anoreksja bierze się z nie akceptowania samego siebie, a katolicyzm głosi coś zupełnie odwrotnego, w anoreksję często wpadają osoby z problemami w rodzinie czy chorobliwie wpatrzone w świat mody, a nie gorliwi katolicy. Katolicy po prostu nie chcą aby wgląd zajął miejsce Boga w ich sercu. A kto uważa że dbanie o siebie to grzech ten nie zna nauki Kościoła.

      Usuń
    7. To teraz sprecyzuję mniej więcej, jak to wygląda z punktu widzenia KK. Ciało jest darem i to nie podlega wątpliwości. Były w chrześcijaństwie nurty filozoficzne które to negowały mówiąc, że ciało to więzienie dla duszy, że jest wręcz czymś złym, wytworem grzesznej natury człowieka, który należy umartwiać by osiągnąć doskonałość po śmierci - wywodziły się one przede wszystkim z neoplatonizmu i zostały w końcu przez Kościół odrzucone jako heretyckie. Wpływy neoplatonizmu widać choćby w niektórych apokryfach, jak w głośnej swojego czasu ewangelii Judasza, można poczytać. Pogląd "marność nad marnościami" w takim rozumieniu ma raczej więcej wspólnego z ludową pobożnością niż poważną teologią, nie ma też nic wspólnego z ascezą ani z treścią Księgi Koheleta, z której zdanie "marność nad marnościami" pochodzi. Nigdy nie słyszałam by normalny ksiądz mówił, że dbanie o dobry wygląd czy zdrowe zainteresowanie modą było złe, za to podkreślany jest umiar, również w szeroko pojętym rozumieniu rozwoju wewnętrznego człowieka. Spotkałam się kiedyś z osobą, która nawet nie chodzi o lekarza, bo 'po co dbać o ciało, skoro trzeba dbać o kontakt z Bogiem'. Takie myślenie nie jest prawidłową postawą katolika, tak samo jak stawianie na priorytetowym miejscu w życiu swojego ciała i wyglądu przy jednoczesnym zaniedbaniu rozwoju wewnętrznego.

      Usuń
    8. Zdecydowanie nie wyrażała się na temat jedynie katolickiego odłamu czy ich księży, bo to jedna sprawa, a inne, pokrewne obrządki mogą już twierdzić co innego.
      Np. wg innej odmiany chrześcijaństwa ciało jest do tego stopnia święte, że picie (nawet umiarkowane!) czy zapalenie papierosa jest grzechem. Przetoczenie krwi jest zakazane, bo narusza integralność. Gdzie tu więc miejsce na ratowanie życia tego ciała?
      Inny odłam z kolei będzie twierdził, że należy oczywiście dbać o siebie z umiarem, o którym wspominasz, ale gdzie jest granica to już inna sprawa. Ty czy wspominany ksiądz pewnie nie uważanie założenia kolczyków za coś zdrożnego, ale jeśli zostałaś stworzona bez kolczyków, to po co ci one? Będzie to traktowane już jako przejaw próżności. I tak dalej.
      Zupełnie pomijam tu już kwestię tego, że znowu - co twierdzi administracja to jedno, a co uważają sobie wyznawcy i pasterze w każdym kąciku świata, to drugie. Pomijam też inne religie, bo temat niezgłębiony.

      Usuń
    9. Przetoczenia krwi i transplantacji zakazują Świadkowie Jehowy, a oni są sektą i prawdę powiedziawszy niewiele mają w sobie z nauki chrześcijańskiej poza opieraniem się na Piśmie Świętym, którego interpretację przeinaczają do śmiesznych wręcz wersji. Żaden Kościół protestancki tego nie zakazuje.
      A co do granicy to fakt, każdy odłam chrześcijaństwa nie będący sektą, to zaznaczmy, ma swoje własne granice, ale żadne nie przekraczają zdrowego rozsądku. Co do kolczyków - nie wiem, ale nawet ortodoksyjne Żydówki je noszą.
      Co twierdzi "administracja" - to właśnie jest najważniejsze, a to że czasami pasterze i wierni się do tego nie stosują, cóż, ci z góry nie mają na to wpływu absolutnego. Raczej przykre jest to, że dochodzi do takich rozłamów. Ale to temat rzeka i wkraczamy już tu w sferę teologii i doktryn poszczególnych religii i nie sądzę, by miałoby sens to dalej drążyć.

      Usuń
    10. Napisałam o katolikach, bo żyjemy w kraju, gdzie większość jest katolikami. Przecież nie użyłam sformuowania "typowe WYŁĄCZNIE dla katolików". Więc uświadamianie na temat innych religii było zabiegiem bezcelowym, wystarczyło przeczytać zdanie ze zrozumieniem...
      Uważam, że w naszym poniekąd katolickim kraju (i nie mylmy katolicyzmu z chrześcijaństwem) panuje taki pogląd, że jakiekolwiek dbanie o ciało poza higieną to próżność. Nie chodzi mi o duchownych, a raczej o samych katolików. A takie przekonanie wyniosłam z autopsji - z obcowania z osobami bardzo religijnymi. Zgadzam się z Dagmarą, że chyba w samym Kościele panuje duży rozstrzał na te tematy, i co ksiądz to inne zdanie ;)
      Zdanie o ascezie napisałam z emotką ";P" - co dobitnie oznacza żart z mojej strony.
      I nie wiążę katolicyzmu z ED, no błagam! Napisałam, że z jednej strony religijna część społeczeństwa gloryfikuje skromność, a z drugiej, że współczesny świat i moda nakłada na kobiety niemożliwy do spełnienia wymóg bycia piękną. "Dzisiejsze ROZDARCIE (...) skutkuje zaburzeniami odżywiania".
      Błagam, czytajcie ze zrozumieniem! Przeczytajcie kilka razy, zanim odpiszczecie, bo większość wpisów to odpowiedzi na nieistniejące zarzuty. Bardzo nie lubię takich nadinterpretacji (fachowo to się nazywa mechanizm projekcji).
      Ps. I nie zgodzę się, że katolicy nie narzucają na kobiety ograniczeń, bo do wielu kościołów nie wolno mi było wejść, jeśli nie miałam spódnicy za kolano albo zasłoniętych ramion. Przyjaciółka na pielgrzymce do Częstochowy kilka lat temu również musiała zachować odpowiedni strój. Już nie mówiąc o tym, jak Kościół podchodzi do tematów antykoncepcji i poczęcia... Ja widzę wręcz zbyt duże ingerowanie w ciało kobiety.

      Usuń
    11. A ja się nie zgodzę, że w naszym kraju panuje pogląd,że dbanie o ciało to próżność. Może w jakichs specyficznych środowiskach propagujących pewne podejście do życia, ale wsród przeciętnych ludzi, nawet księży, starszych osób uważanych często za "zdewociałe" nigdy nie słyszałam takiego stwierdzenia ani negatywnej opinii o samym fakcie używania kosmetyków czy modnego ubierania się.

      Usuń
    12. No to tylko pozazdrościć Ci osób, jakie Cię otaczają :) Sama bym chciała, żeby w moim najbliższym otoczeniu nie uważało się osoby noszącej makijaż od razu za próżną, a taką w krótkiej spódniczce za lekkich obyczajów...

      Usuń
    13. Soll, w odpowiedzi na posta o "pogardzie dla ciała" napisałaś, że to "typowe dla katolików", a teraz zarzucasz, że ktoś cię rzekomo nie zrozumiał. Może przyznaj po prostu, że zagalopowałaś się w osądach? Ludzie odpowiedzieli ci bardzo kulturalnie, więc wątpię, by ktoś miał się pastwić nad przyznaniem się do niewiedzy. Sytuacja, kiedy to ktoś cię nie wpuścił do świątyni ze względu na nieodpowiedni strój była podyktowana widzimisię konkretnego kapłana a nie "wyższym imperatywem", a podejście KK do antykoncepcji, aborcji itd. to zakazy dotyczące c i a ł a, a nie wyglądu. Pisałam, żeby to rozróżniać i żałuję, że nie zastosowałaś się do własnej mądrej rady i nie doczytałaś "ze zrozumieniem" mojej wiadomości.

      Usuń
  30. Bardzo mądry i przydatny tekst. Internet potrzebuje coraz więcej takich głosów rozsądku :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Kolejny super post :) Śledzę bloga od jakiegoś czasu i oczywiście moje podejście do wielu rzeczy zmieniłaś za co Tobie dziękuję :)
    Dla każdego ideał piękna jest inny, i mój osobisty bardzo odbiega od przyjętych norm przez co codziennie spotykam się ze złośliwościami na ten temat, a mianowicie dla mnie samej ideałem piękna jest gyaru, która ma tatuaże i kolczyki, oczywiście dążę do tego ideału, sama jestem gyaru, mam 4 tatuaże (niezbyt małe) oraz 13 kolczyków z czego 4 na twarzy(nie, uszy to nie twarz ;) ). W związku z tym bardzo często słyszę: "a ja mam kolczyk w nosie i mi to starczy", "ile jeszcze?", "jak możesz się tak oszpecać?", "nie starczy już?", "fuj", "dziwadło", "jak możesz tak wyglądać?", "wg mnie to, wg mnie tamto...", "dlaczego chcesz być lalką?" itp. Zastanawiam się dlaczego ludzie są tacy ograniczeni i nie potrafią zrozumieć, że nie dla każdego ideał to wysoka super szczupła blondynka z biustem większym od jej głowy z "naturalnym" makijażem, że każdy ma swoje wyobrażenia i nie zawsze idą one w parze z kreowanymi ideałami przez media, dlaczego nie potrafią zaakceptować odmienności innych ludzi i na siłę mówią to, jak wg nich powinno się wyglądać i starają się narzucać swoje kanony piękna. Przeważnie ludzie (w Polsce) dbają i chronią tylko swój tyłek obojętnie o co by nie chodziło, ale jeżeli rozchodzi się o czyjś wygląd to są pierwsi do komentowania i zwracania uwagi o dosłownie wszystko.

    Co do sławnego cellulitu i pań typu "a ja przez ćwiczenia i diety się go pozbyłam" to zazdroszczę, sama od 3 lat jestem na ciągłej diecie, schudłam z 15 kg (był czas, że było na wadze jeszcze o 10 kg mniej niż obecnie!), prawie codziennie ćwiczę (są dni, że na ćwiczenia przeznaczam po 2h bo lubię wysiłek fizyczny) a i tak cholera jedna nie chce zniknąć ;) owszem zmniejszył się, ale nieznacznie, czy to dowodzi temu, że o siebie nie dbam i to moja wina? Nie sądzę :)

    No cóż, dość mojego narzekania
    pozdrawiam Karin

    ps. też grałam w Lineage 2 i być może znamy się z któregoś z serwerów, może kojarzysz klan AbandonAllHope albo Tenebrae :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można coś tak przykrego do kogoś powiedzieć ,, dziwdało'' przypuszczam ,że przytoczyłaś te łagodniejsze określenia , czasami zastanawiam się ,jakie wartości rodzice przekazują swoim dzieciom , jakie zachowania , albo czego uczą i jak odnosić się do drugiego człowieka , bo mam wrażenie ,że mają to gdzieś ... i co innych obchodzi ,jak Ty wyglądasz? ja tego nie rozumiem , skoro Ty się czujesz piękna i atrakcyjna ,a przede wszystkim szczęśliwa to olej ich i tyle w temacie .

      Usuń
  32. Nic dodać ,nic ująć...poruszyłaś fajny temat.....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  33. Czasami mam wrażenie, że ludzie zapominają o tym, że mają wolność wyboru i że sami powinni być w stanie co im się w życiu przyda, a co niekoniecznie. Ty na blogu przedstawiasz różne propozycje i sposoby na dbanie o siebie, ale przecież nic nikomu nie narzucasz i pozostawiasz wszystkim wolny wybór. Każdy sam powinien według własnych potrzeb, motywacji i środków, być w stanie przefiltrować te wszystkie informacje i wykorzystać je lub nie, według własnego uznania.

    OdpowiedzUsuń
  34. Powiem tyle: Uwielbiam Ciebie i Twoje wpisy <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Eh, wszystko niby oczywiste i logiczne. Trochę smutne, że okoliczności zmusiły Cię do pisania tego posta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maria Jabłońska1 kwietnia 2014 21:57

      Wydaje mi się, że to złe nastawienie. Często zakładamy, że nasz Cukier pisze o takich rzeczach, bo pojawiły się negatywne emocje, które chciałaby przelać na bloga. Ja chcę wierzyć, że często ona pisze to w natchnienia dobrych emocji, by nam wszystkim przycomnieć, że życie jest fajne! Tak jak z tym ogrodem: nie musi być źle, by chcieć o niego zadbać. Pozdrawiam wszystkie czytelniczki tego bloga. Maria, rocznik 1922.

      Usuń
    2. Mario, czy naprawdę jesteś z rocznika 22? Dwa lata starsza niż moja ukochana Babcia :) Z Twoich słów wnioskuję, że masz takie samo jak ona podejście do życia - dobre, życzliwe i pozytywnie wartościujące. Pozdrawiam Cię serdecznie i żyj nam jak najdłużej:)

      Usuń
  36. A ja lubię Twojego bloga, zawsze znajdzie się ktoś co tylko potrafi krytykować zamiast się czymś zająć.W bloga i kanał wkładasz dużo pracy i swojego wolnego czasu,ja dużo skorzystałam na Twoich radach.Moja cera bardzo się poprawiła a miałam z nią duże problemy.

    OdpowiedzUsuń
  37. Super post, naprawdę każda kobieta powinna to przeczytać !

    OdpowiedzUsuń
  38. Nigdy nie mogę zrozumieć ludzi, którzy decydują się na czytanie blogów czy innych źródeł zawierających jakieś prywatne przemyślenia i doświadczenia w danym temacie (przy czym żyją w świecie opanowanym przez Internet i środki masowego przekazu) i nie potrafią podejść do tego z dystansem. Nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek padło tu słowo "MUSISZ". Negatywne nastawienie i podejście robi swoje... Szczerze nie wiem czy nawet taki fajny post (mimo, że dobrze uargumentowany :p) w jakiś sposób na nich wpłynie :p

    OdpowiedzUsuń
  39. Wszystkim się nie dogodzi, zawsze znajdzie się maruda :) Dla mnie Twój blog jest świetny i motywujący do dbania o siebie w czym nie dostrzegam próżności, tylko powinność. Bardzo dobre to porównanie do ogrodu. Są też ogrody zaniedbane.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ja uważam, że ten blog w jakiś sposób potęguje presję piękna. Nie oczekuje, że autor mi dogodzi i zacznie pisać pod moje dyktando. Zawiść przeze mnie też nie przemawia. Mam po prostu inne zdanie jeśli ktoś mój punkt widzenia bojkotuje to jest mało tolerancyjny właśnie! Mam tak samo prawo do swoich odczuć. Dlaczego mam je ukrywać? Dyskusja jest potrzebna, dobrze się czasem zastanowić nad swoimi poglądami słuchając kogoś kto myśli całkowicie inaczej.
    Myślę sobie że akceptacje samego siebie wspierałby blog osoby która pokazywałaby że wiek np 40 lat to też piękny wygląd bez ukrywania wszystkich niedoskonałości na zdjęciach. Tak żeby czytelnicy mogli się obyć i przyzwyczaić, że nie tylko super gładkie jest piękne. Może pewnego dnia doczekam się takiego miejsca w internecie. Już kiedyś o tym pisałam piękne to nie tylko młode-Linda Rodin,Anda Rottenberg,Danuta Stenka to kobiety które mnie inspirują a nie pojawiają się w blogach urodowych ponieważ prawdopodobnie uważa się powszechnie że są nieestetycznie pomarszczone (z czym się nie zgadzam).
    Dobrze że Azjatycki Cukier - zrobił ten wpis i pokazał swoje zdrowe podejście do spraw urody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca rozumiem...Czy ktoś Ci tutaj każe ukrywać swoje zdanie albo je bojkotuje? Masz swoje zdanie, to super. Przedstawiłaś je, super. Tylko po co ten wstęp sugerujący jakby ktoś Cię tutaj był temu przeciwny?

      Myślę, że temat bloga nie koncentruje się wokół 40latek bo po prostu samej autorce sporo jeszcze do tego wieku brakuje więc właściwie skąd by miała brać informacje. To tak samo jak blogująca 15-latka nie będzie prowadzić bloga "jak być piękną po 30stce".
      Ale jeśli brakuje Ci takiego miejsca w sieci to może warto pomyśleć nad założeniem go samemu? Jeśli to bliski Ci temat i czujesz, że masz w nim wiedzę. I mówię to całkowicie serio, bez grama złośliwości :)

      Usuń
  41. A ja mam odchodzącą od powyższego postu propozycję. Ostatnio zastanawiałam się, jak wygląda homoseksualizm w Azji?
    Azjatycki Cukrze,czy dałoby radę stworzyć post, bądź filmik na ten temat?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chętnie dowiedziałabym się więcej na ten temat. :)

      Usuń
    2. Ja też!!!

      Usuń
  42. W dzisiejszych czasach obserwuję dwie tendencje - albo kult ciała (ale nie "prawdziwego ciała", tylko dążenie do nierealnego ideału, gdzie ciało dyscyplinuje się i używa jako narzędzia), albo jako opozycja negowanie wszystkiego, co związane z ciałem jako próżne. Moim zdaniem żadna z tych dróg nie jest dobra. Dominique Loreau fajnie pisała o ciele w "Sztuce prostoty" i "Sztuce umiaru". Jeśli nie czytałaś, to bardzo Ci polecam, sama autorka przeprowadziła się z Francji do Japonii i jest takim samym "azjofilem" jak i Ty :D Pisze, że o ciało powinno się dbać, ale nie tak, jak wmawiają nam dzisiaj media. Dbanie o ciało wg Niej to spożywanie dobrej jakości posiłków, ruch na świeżym powietrzu, wysypianie się, szanowanie i bycie dla ciała (a tym samym dla siebie) dobrym.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja uwielbiam twojego bloga i lubię oglądać filmiki. Widać, że jesteś mądrą osobą i spełniasz swoje marzenia! Dzięki tobie dowiedziałam się mnóstwa ciekawych i zaskakujących rzeczy :).

    OdpowiedzUsuń
  44. Zgadzam się w stu procentach, fantastyczny i pełen motywacji post :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Cukrze! Dzięki za tego posta, bardzo dojrzałe i rozsądne jest to, co napisałaś. Ile ludzi, tyle sposobów podejścia do poruszanych przez Ciebie kwestii. Zwłaszcza nastolatce trudno wytłumaczyć, jak powinna podchodzić do pielęgnacji ciała, by nie sprowadzać jej do poziomu obsesji, aby jej efekty nie decydowały o poziomie zadowolenia z siebie i z życia, bo stąd już krok do myślenia, że to jak wyglądam, jak oceniają mnie inni, staje się rzeczą pierwszorzędną.
    Bardzo podoba mi się Twój wyważony i treściwy styl wypowiedzi, a ten post za godzien szerokiego cytowania.

    OdpowiedzUsuń
  46. doskonały post ! zgadzam się w zupełności :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Fenomenalny wpis! :) Dzięki za podzielenie się swoimi przemyśleniami. Chciałabym, żeby internet był pełen osób mających tak otwarty umysł. Miło czyta się bloga, gdy można spojrzeć na świat z nieco innych perspektyw.

    OdpowiedzUsuń
  48. Witaj Azjatycki Cukrze! Mam do Ciebie pewne pytanie jako do specjalistki od kremów BB. :) Szukam bardzo jasnego i dobrze kryjącego kremu. Z tego, co czytałam u Ciebie na blogu i oglądałam na filmikach, najlepszy byłby Bio-Essence, ale gdy czytałam o nim opinie, okazywał się on dla niektórych osób za ciemny, a ja poszukuję czegoś naprawdę ekstremalnie jasnego, a przy tym w miarę dobrze kryjącego (albo chociaż trzymającego się chwilę), czego podobno z kolei Skin79 Green nie zapewnia. Czy jest jakiś inny krem BB, który mógłby spełnić moje wymagania? Może na rynku pojawiło się coś nowego wartego uwagi?
    Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Dawno już nie zostawiałam żadnego komentarza, chociaż wszystko czytam i oglądam na bieżąco! :)
    Moje spostrzeżenia na temat dbania o siebie, modyfikacji ciała, ubierania się - słowem tych wszystkich rzeczy które robimy wokół siebie i dla siebie zawsze będą negatywnie i pozytywnie oceniane. Każdy chce czuć się dobrze we własnym ciele i z sobą samym. Dla jednego będzie to oznaczało robienie sobie tatuaży i kolczyków, inny będzie inwestował w dobre kremy, a jeszcze inna osoba będzie kupowała dobrze skrojone ubrania. I co? Zawsze znajdzie się osoba która powie że 1)okaleczamy się 2) że jesteśmy próżni a najlepszym kremem na wszystko jest krem Nivea 3) że szpanujemy i po co nam dobrze skrojone spodnie. Zawsze znajdzie się ktoś kto powie nam że robimy coś niewłaściwie, żyjemy w niewłaściwy sposób, bo patrzy przez pryzmat siebie.
    Jestem głęboko zbulwersowana i poruszona fragmentem maila, który wstawiłaś jakiś czas temu na FB (teraz chyba zdecydowałaś się go usunąć) - nie komentowałam nic, bo bałam się, że za bardzo poniosą mnie słowa. Zmierzam jednak do tego - jak można wypominać drugiej osobie że dba o siebie? że robi coś dla siebie i po to aby czuć się dobrze we własnej skórze i patrzeć na to przez pryzmat tego czy ta osoba powinna czy też nie powinna zająć się rodzeniem dzieci. Nie chcę się nic więcej pisać na ten temat, bo znowu czuję, że zaczynam się bulwersować :)
    Dzisiaj przeczytałam świetny tekst, który dokładnie obrazuje to, co chcę przekazać w tym komentarzu. Nie jest to mój blog(!) i nie ma to być żadna reklama ;-) Po prostu teks obrazuje idealnie kwestie dbania o siebie czy robienia sobie kolczyków/tatuaży. Warto przeczytać: http://tattwa.pl/2014/04/granica-mojego-ciala.html?fb_action_ids=10151935932391213&fb_action_types=og.likes

    Pozdrawiam gorąco Cukrze :)

    OdpowiedzUsuń
  50. fajny post! super podsumowany :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Jesteś trochę niekonsekwentna w tym, co piszesz. Z jednej strony piszesz: "Możliwość wpływania na swój wygląd, kreowania go i zmieniania jest wyrazem naszego gustu, osobowości, opinii." A z drugiej: "To jak wyglądamy, czy mamy cellulit, zmarszczki, przerzedzone włosy, itp. w żaden sposób nie świadczy o naszej osobowości! To nie to, jak wyglądamy, definiuje naszą osobowość." Czyli gdzie tu jest granica między "wyglądem" a "osobowością" i co było pierwsze? Jajko czy kura?
    Oglądam Twoje filmy z dwóch powodów: bo lubię nowe rzeczy w makijażu i dlatego, że mówisz dużo o kulturze Azji. Czyli trochę z babskiej próżności, a trochę z jakiejśtam antropologicznej ciekawości. I to wszystko. Myślę, że jeśli chodzi o dbanie o swój wygląd, nie ma tu za bardzo co filozofować, bo w ostateczności w większości przypadków robimy to z próżności, czyli chęci podobania się czy chęci akceptacji. Czy to akceptacji ze strony innych, czy podobania się samemu sobie, co w sumie wychodzi na jedno, bo chcemy się podobać samemu sobie dlatego, że ktoś nam kiedyś wmówił, że należy wyglądać tak a tak. Na tym polega życie w społeczeństwie. Gdyby było inaczej, nie zależałoby nam na wyglądzie zewnętrznym i wierz mi, są ludzie, którym właśnie nie zależy i są bardzo szczęśliwi.
    Jeśli chodzi o zarzuty, że promujesz kult młodości, to rozumiem, że Twoje świadome motywacje nie idą w tę stronę, ale mimo wszystko można odnieść takie wrażenie. Ciągle piszesz o zmarszczkach, starzeniu się, zapobieganiu itp. i oczywiście można to podciągnąć pod "informowanie społeczeństwa", ale właściwie dlaczego tak Ci to leży na sercu? Dlaczego posiadanie zmarszczek miałoby być czymś złym i dlaczego mielibyśmy chcieć się ich pozbywać lub z nimi walczyć? Póki co masz szczęście, że jesteś młoda i ładna, ale co zrobisz, gdy naprawdę się zaczniesz starzeć, a to niestety jest nieuniknione? Można, oczywiście, mieć więcej lub mniej zmarszczek, często, jak to czasem sama formułujesz, "z własnej winy", ale właściwie dlaczego miałaby to być wina i dlaczego należałoby dążyć do "niemania" zmarszczek? Są w końcu ważniejsze rzeczy w życiu niż gładka buzia. Choć oczywiście miło i przyjemnie jest takową posiadać i dlatego pewnie w ogóle oglądam Twój kanał i czytam bloga, czyli z próżności, nic więcej. Dziwne, bo to słowo w ogóle tu nie pada. Widać jest już niemodne.
    Pozdrawiam i życzę jak najdłuższego zachowania zdrowia i urody, bo cóż, przyznać trzeba: jesteś bardzo ładna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dostrzegam niekonsekwencji. To, jak wyglądamy nie świadczy o naszej osobowości. Ale poprzez wygląd, modyfikowanie ciała (jak tatuaże, piercing), sposób ubierania się, możemy dawać pewnie komunikaty niewerbalne. Możemy, a nie musimy :)

      Usuń
    2. ja również nie zauważyłam niekonsekwencji. Zainteresowanie się swoim własnym wyglądem i wpływanie na niego daje nam MOŻLIWOŚĆ odnalezienia, ugruntowania w sobie i pokazania innym naszych upodobań, wzorców, pewnej cząstki naszej osobowości. Wygląd może odzwierciedlać naszą naturę, odsłaniać przed innymi jakiej muzyki słuchamy, jakimi kulturami się interesujemy. Mimo tego, wygląd nigdy nie jest w stanie powiedzieć drugiemu człowiekowi jakie mamy w głowie wartości i, czy jesteśmy leniwi czy nie. Wygląd nie jest zlepkiem naszych cech charakteru i wydaje mi się, że to miała na myśli Cukier.
      Każdy człowiek powinien być schludny, bo do tego każdy ma możliwość. Nie każdy człowiek ma możliwość być idealnie szczupłym czy mieć piękne rysy twarzy i czystą cerę - na te rzeczy wpływ ma więcej czynników. Chyba tu zakreśla się granica, o którą pytałaś na początku :)
      Tyna.

      Usuń
  52. dziakuje za ten post <3 wiele uswiadamia

    OdpowiedzUsuń
  53. AAAAA jejku jakie śliczne zdjęcie *_*

    OdpowiedzUsuń
  54. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że te negatywne oceny zwykle są wymierzane przez ludzi kompletnie nieznających się na temacie lub zwykłych ignorantów. Pozwolę sobie znaleźć odniesienie do moich słów w kręgu młodzieży szkolnej (zwykle podstawówka lub gimnazjum). Dzieci są nieogranięte i nie niedoinformowane, więc niejednokrotnie kompleksy zaczynają sie rodzić przez chamskie komentarze ze strony rówieśników. Niejednokrotnie dziewczynki np. są wyśmiewane, bo zaczynają rosnąć im piersi szybciej niż innym lub w gimnazjum podczas fazy wszystkiego wzrostu robią im się rozstępy, według niektórych jest to świetny obiekt żartów, nie mówiąc już o celulicie. Przynajmniej w Polsce wychodząc na ulicę z odkrytymi nogami i chociażby centymetrem kwadratowym celulitu musimy sie liczyć z krzywymi spojrzeniami zarówno kobiet jak i mężczyzn w każdym wieku. To bardzo przykre, bo przez takie głupoty niektórzy ludzie mają potem problem z zaakceptowaniem siebie i ogromne kompleksy. Każdy człowiek jest inny, wszyscy się od siebie różnią, ale to czy ktoś jest piękny nie powinno opierać się na ocenie obcych ludzi a raczej osób, które są dla nas ważne i nas samych.

    OdpowiedzUsuń
  55. Oj, to jak wyglądamy, czy jesteśmy piękni czy nie BARDZO wpływa na nasze życie. Czytałam o jakiś badaniach naukowych, z których wynikło, że ładni ludzie byli zdecydowanie lepiej postrzegani. Ludzie lubią ładne osoby całkowicie nieświadomie. Ładni ludzie otrzymują nawet mniejsze wyroki sądowe! Ja sama lubię niektóre osoby za sam wygląd. Od tego nie uciekniesz, możesz pisać/mówić ile chcesz, że wygląd się dla ciebie nie liczy, ale będzie to kłamstwem. Wszyscy oceniamy ludzi po wyglądzie, nieświadomie czy nie. We wszystkim trzeba znaleźć umiar i będzie w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  56. Tak sobie myślę, że mówisz, że ładniejsi ludzie są lepiej traktowani. To prawda. Ale jeżeli to jest motywacja, by dbać o siebie to tym samym dokładamy do tej kultury, bierzemy udział w tym wyścigu i tworzymy 'społeczeństwo' w którym takie wartości są cenione. Kontynuujemy ten krąg. Pomyśl - mówisz, że kiedyś nie podobałaś się sobie, dziś wyładniałaś i być może inne dziewczyny patrzą na komentarze nt Twojej urody i czują się tak jak Ty czułaś się kiedyś. Czy nie pilnujesz, tego aby wyglądać dobrze na filmikach? Pokazując tylko jedną stronę siebie tworzymy właśnie to społeczeństwo, my sami, i teraz, w dobie internetu/youtube/istagrama jest to dużo bardziej widoczne niż kiedykolwiek. Pamiętasz jak się czułaś Ty sama... i teraz to się ciągnie. Czy reakcją na tę niesprawiedliwość, która Cię spotkała nie był swoisty konformizm? Nie podobało Ci się to, czego doświadczyłaś, więc postanowiłaś sobie poradzić z tym problemem przez zmianę miejsca, które zajmujesz w tej 'grze' i teraz wygrywasz ją, ale to dalej jest 'ich' gra i przez uczestnictwo akceptujesz ją. Nie oceniam Cię w żaden sposób, bo 'been that, done that, got the t-shirt'... doświadczyłam obu stron tego spektrum... ale sama się zastanawiam nad sobą w tym momencie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karo, pytania które zadajesz często zadaję sobie sama. Ale ja doświadczyłam tego w jeszcze inny sposób - w Polsce byłam brzydulą i doświadczyłam pełnego spektrum wynikającej z tego dyskryminacji. Gdy wylądowałam w Singapurze, właściwie od pierwszej minuty nagle zostałam przechrzczona na "piękność", mimo, że nic w sobie nie zmieniałam. Gdy wgrałąm pierwszy filmik na YT zaczęły się sypać komplementy, choć dalej wyglądałam dokładnie tak samo i ubierałam dokładnie to samo (nie było mnie stać na wymainę garderoby).

      Do dziś się zastanawiam, dlaczego tak drastycznie zmieniła się percepcja mojej osoby, bo nie wynikała ona ze zmiany we mnie (ani wygląd, ani zachowanie). Do dziś podchodzę do wszelkich komplementów z ogromną podejrzliwością i niedowierzaniem.

      Nie uważam, że dobrze rozegrałam "grę" - gra rozegrała się sama i tylko potwierdza to o czym często piszę tutaj na blogu: piękno jest tak cholernie relatywne i umowne, że ciężko nawet mówić o jego istnieniu. Jest ogromnie skrzywione przez magię percepcji - w PL byłam dziwnie wyglądającym ekscentrykiem, ale sam fakt emigracji nagle przetransformował to w bycie egzotycznym i ciekawym.

      Gdy jest się postrzeganym jako osoba łada, można robić dokładnie to samo, mówić dokładnie to samo, interesować się dokładnie tym samym i nosić te same ciuchy, ale nagle otoczenie postrzega to wszystko jako "cool". Najwyraźniej można też wyglądać tak samo. I jeszcze wszyscy będą Cię przekonywać, że to nie oni zmienili nastawienie, tylko. że to TY się zmieniłaś i przez to oni mogli zmienić nastawienie. Co jest nieprawdą...

      Dlaczego otoczenie nagle zdecydowało się zmienić nastawienie do mojego wyglądu? Nie wiem. Ale wiem, że nawet jeśli kiedyś znowu powrócę do statusu brzydkiego kaczątka (co niechybnie stanie się z wiekiem), wiem, że nie chce utracić kontaktu ze sobą, który osiągam poprzez dbanie o siebie. Nawet jeśli inni nie postrzegali by mnie jako osoby ładnej, wierzę, że warto o siebie dbać - dla siebie, dla kontaktu z sobą, dla kontaktu z naturalnym urokiem ludzkiego ciała i wyglądu.

      Co do pilnowania wyglądu w filmikach - to trochę inna sprawa. Jako twórca treści, też chce coś z tego mieć: jakieś ciekawe interakcję, dyskusje, refleksje.. Jednak w kulturze YT utarło się by 90% uwagi poświęcać na wygląd osoby prezentującej temat. Wystarczy jeden odstający kosmyk, lub o zgrozo, rozmazana szminka lub zapuchnięta twarz - i automatycznie 100% komentarzy jest TYLKO o tym. Ludzie są ZAFASCYNOWANI każdym takim potknięciem. Jak kiedyś zagarnęłam włosy na plecy, to dostałam 3 wiadomości z pytaniami gdzie się podziały moje włosy, i że to "dowód", że nie mam tak naprawdę prawdziwych włosów. Świat YT to bardzo specyficzny świat. Gdybym miała robić filmiki tylko po to, by ludzie się do woli "jarali" moją zapuchniętą twarzą, fałdkiem tłuszczu czy pryszczem - to przyznam, że nie widziałabym w tym sensu.

      Usuń
    2. To jest trudny temat i nie ma tu łatwych odpowiedzi. Doświadczyłam tego samego - to, co wcześniej było ekscentryczne nagle stało się fascynujące. Można wygłaszać najdziwniejsze poglądy i nikt nie ma z tym problemu. Może to dlatego, że ludzie mają wrażenie, że Twoje zainteresowania są rzeczywiście wyborem, bo wyglądając atrakcyjnie masz alternatywę. Sądzę też, że ten podział brzydula/piękność w pewnym stopniu zależy od charyzmy danej osoby. Nie brakuje osób, które są postrzegane jako bardzo atrakcyjne, ale gdy przyjrzeć się im bliżej, ich rysy twarzy nie są nawet blisko tego klasycznego idealu. Być może w momencie przeprowadzki byłaś zwyczajnie szczęśliwsza i podekscytowana przyszłością. W Polsce, która jest krajem takim a nie innym łatwo czuć się zaszczutym. Mówiąc o grze nie miałam w żaden sposób na myśli świadomego działania - o to chodzi w tym wszystkim, że to się dzieje nieświadomie dlatego jest to takie tragiczne. I oczywiście, nie chodzi mi o filmiki, gdzie specjalnie pokazujesz tę bardziej 'ludzką' twarz (co jest jakimś trendem ostatnio) bo to też byłoby konformizmem, ale raczej o to, że jeżeli reagujemy na pewne bodźce płynące ze świata zewnętrznego to jednocześnie pozwolimy im kreować siebie i w efekcie uczestniczymy w tej grze jaką jest presja społeczna. Z niechceniem odbijamy piłeczkę, choć jest to tragicznie męczące. Ale dodam jeszcze raz - nie oceniam Cię w żaden sposób i nie namawiam do czegokolwiek. Ja to wszystko doskonale rozumiem i dlatego dzielę się swoimi przemyśleniami ponieważ jestem ciekawa Twojego punktu widzenia. Raczej luźno rzucam obserwacjami, bo też nie mam jeszcze odpowiedzi. Dostrzegam punkty wspólne i pisząc o Tobie piszę właściwie o sobie. Zauważyłam np. u siebie, że na początku zmiana nastawienia otoczenia też była dla mnie dość dziwna, ale potem przywykłam do tej uwagi i zaczęłam się łapać na tym, że ja poniekąd staram się utrzymywać ten wizerunek bo tak 'usprawiedliwiam' przed światem (czy przed sobą) moją, powiedzmy, niekonwencjonalność. Uświadomienie sobie tego było dla mnie dość gorzkim doświadczeniem. Mówi to więcej o mnie i o tym jak radzę sobie ze światem zewnętrznym niż o czymkolwiek innym.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze pisane w celach promocji własnego bloga lub innych stron nie będą publikowane. Linki do relewantnych wpisów na blogach czy innych stronach są mile widziane. ale linki nie związane z tematem lub komentarze zawierające dopisany link do bloga nie będą publikowane.