Każdy ma prawo do swojej opinii. Ale jest solidna różnica między opinią a faktami. Są oczywiście tematy, gdzie nie da się poprzeć faktami, ze względu na ich brak, wątpliwe źródło lub trudny dostęp do nich. Ale w sytuacji, gdzie mamy masę udokumentowanych faktów, z naukowych źródeł, jak inaczej nazwać nie poparte faktami, aczkolwiek nagłaśniane opinie? Ja nazywam je kłamstwami.
Jednym z najczęściej powtarzanych kłamstw na temat kolagenu spożywanego w celach kosmetycznych, jest, że taki kolagen się nie trawi/nie wchłania (w sensie: jest rozkładany na bazowe aminokwasy, lub "przelatuje" przez układ pokarmowy). NIEPRAWDA.
Pierwsze badania nad wpływem spożywania kolagenu na nasz organizm prowadzono już w latach 90', choć wtedy motywacją były nie tyle jego kosmetyczne właściwości, co potencjał medyczny - np. czy kolagen może przyspieszać gojenie ran lub poprawiać jakość stawów? W 1999 Steffen Oesser (swego rodzaju "guru" badań nad kolagenem) udowodnił na modelach zwierzęcych, że specjalnie oznaczony kolagen podawany myszom, jest później wykrywalny w ich krwiobiegu jak i tkankach. Ale to był dopiero początek kaskady badań na temat wpływu konsumowania kolagenu na ludzki organizm. Badano między innymi wpływ konsumpcji hydrolizowanego kolagenu na osoby z osteoporozą (zaobserwowano pewne pozytywne efekty), wpływ na szybkość regeneracji mięśni po treningach siłowych (zaobserwowano, że osoby zażywające kolagen mają lepsze wyniki), na cellulit (zaobserwowano wygładzenie skóry u osób w normalnym przedziale wagowym po 6 miesiącach kuracji), oraz całą masę badań nad uelastycznieniem skóry. Kilka linków: klik, klik, klik
Podawane przeze mnie badania, są autentycznymi badaniami, uwzględniającymi grupę kontrolną i poszanowanie wszelkich zasad eksperymentów naukowych. Jak przy istnieniu tak miażdżącej ilości dowodów, że konsumowanie hydrolizowanego kolagenu ma pozytywny wpływ na elastyczność cery, jak i inne aspekty naszego zdrowia, jakim cudem, tylu "specjalistów" (nie raz z tytułem!) wypowiada się, że kolagen się nie przyswaja? Jasne, nie wystarczy rozpuścić w kubku łyżki żelatyny czy kupić byle produkt. By działać, cząsteczki hydrolizowanego kolagenu muszą być wystarczająco małe by przeniknąć barierę jelita (czyli muszą być mniejsze niż 5000 daltonów), a nie wszystkie firmy produkujące tego typu suplementy o to dbają. Dodatkowo są podejrzenia, że pewne typy kolagenu mogą być skuteczniejsze, niż inne typy.
Czasami naprawdę nie wiem, jak komentować kolejnego "specjalistę" plecącego farmazony, o tym, jak to kolagen zostanie albo rozłożony całkowicie na bazowe aminokwasy, albo przeleci przez układ pokarmowy. Takie teoretyzowanie nie jest poparte żadnym rozeznaniem, jedynie pychą i ignorancją wypowiadającego się. Ile osób, które potencjalnie mogłoby odnieść korzyści z konsumpcji kolagenu, zostało od niego odstraszanych przez takie naiwne wypowiedzi? Aż szkoda myśleć...
Jasne, ktoś może mi wytknąć, że ja sama żadnym "specjalistą" nie jestem. Ale mam w sobie wystarczająco pokory, by z tego względu nie tworzyć własnych wydumanych teorii, tylko powoływać się na autentycznych specjalistów i ich cytować. I specjaliści, którzy prawdziwie siedzą w temacie kolagenu, jednym głosem stwierdzają, że jest on przyswajany przez ludzki organizm drogą oralną i że ma pozytywny wpływ na elastyczność skóry. I nie jest to wniosek w oparciu o jakieś opracowanie czy widzimisię samozwańczego "eksperta", tylko o serię dokładnie przeprowadzonych badań naukowych.
Właśnie piję kolagen i zastanawiam się, czy będzie działał na skórę i stawy -bo potrzebuję obydwu tych efektów...
OdpowiedzUsuńTy się napiszesz. Podlinkujesz badania. Wyjasniesz temat. Ale w końcu i tak pojawi się Janusz który napiszę komentarz "ja w te badania nie wierzę bo przecież każdy wie jaka jest prawda" ;). Powiedz jednak - co mają robić wegetariański które kolagenu zwierzęcego jeść nie chcą? Starzec się? Można go jakoś uzupełniać po prostu dieta? Frapuje mnie ten temat nieco bo od 10 lat nie jem mięsa i pewnie dla urody raczej nie zaczne, jednak czy to znaczy że jestem skazana na bardzo szybkie wrażenie się? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł:)
OdpowiedzUsuńA czy mogłaby Pani podać jakieś przykłady produktów które dobrze się przyswajaja (spełniają warunki tych 5000 daltonow) lub w jaki sposób szukac takich?
Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozwianie wątpliwości. Sama dałam się przekonać, że kolagen przelatuje przez układ pokarmowy. :)
OdpowiedzUsuńA czy spożywanie kolagenu z rybich łusek nie jest wykorzystywaniem ryb? Wiesz może jak ten proces pozyskiwania wygląda?
OdpowiedzUsuńCzy ktoś wie, gdzie można kupić kolagen w tabletach? Ciężko znaleźć w polskim internecie produkt, gdzie sprzedawca potrafi ci powiedzieć czy wielkość cząsteczek hydrolizowanego kolagenu jest mniejsza niż 5000 daltonów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje, przydadzą się☺ staram się działać przeciw czasowo☺ z różnym skutkutkiem lepiej coś robić niż nic. Bardzo lubię twojego bloga, bo podajesz wiele ciekawych informacji.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCukrze, a takie pytanie z innej beczki - czy wypełniacze bez wstrzykiwania można stosować na całą twarz? W starszym wieku tkanka tłuszczowa mocno ubywa z całej twarzy, więc pewnie stosowanie miejscowe może nie wystarczyć.
OdpowiedzUsuńDruga, utrwalana przez przemysł kosmetyczny obiegowa opinia to taka, że ilość kolagenu zmniejsza się po przekroczeniu jakiejś tam umownej rocznicy urodzin, a tym samym napędzaniu strachu i sprzedaży kremów przeciwzmarszczkowych. Bez uwzględnienia jakie CZYNNIKI na to konkretnie wpływają i przestrzegania przed nimi, nie ma sensu brać się za przeciw-starzenie. Jednocześnie co roku w sezonie letnim namawia się do uzyskania "seksownej" opalenizny, gdzieś tam na marginesie przebąkując, że "promienie UVa uszkadzają włókna kolagenowe, a nadmierna opalenizna postarza", ale w sumie traktując temat lekko. Coś jakby na zasadzie "trochę sobie poniszczę cerę, ale zaraz to przykryję kremem przeciwzmarszczkowym, albo pójdę za zabieg". Mam dziwne wrażenie, że odkąd temat przeciw-starzenia stał się modny, jesteśmy permanentnie na przemian ogłupiani i straszeni, a dostępu do prawdziwej wiedzy trzeba szukać na własną rękę.
OdpowiedzUsuńMnie zdumiewa jak łatwowierni są konsumenci i konsumentki. Wiele pań kieruje się przy zakupie tym co mówi reklama, jak wygląda opakowanie i sam produkt. Nikt często nie pyta o badania kliniczne produktu, nikt nie kwestionuje informacji podawanych przez producentów...
OdpowiedzUsuńAlbo kierowanie się cyferkami na opakowaniu i utożsamianie wieku biologicznego skóry z wiekiem metrykalnym.
Usuń